Paweł Doliński - Walczymy o socjalizm naturalny, a nie centralnie planowany

Pod względem ekonomicznym socjalizm to rzeczywisty ruch znoszenia prywatnej własności środków produkcji, rozwijania społecznej własności samych wytwórców ku jej pełnej dominacji. W tym sensie socjalizm to nowa ekonomiczna formacja społeczeństwa. Socjalizm to wyjście w ekonomice poza kapitalizm, a nie "okiełznanie" czy "oswojenie" kapitalizmu przez wymuszenie w jego ramach sprawiedliwego podziału (i ograniczanie uspołecznionej własności do instytucji sfery socjalnej, powszechnych usług socjalnych -”Jak wyobraża to sobie "demokratyczny socjalizm").
Znoszenie własności prywatnej ma jednak szanse trwałości tylko wtedy i tam, gdzie globalnie i w poszczególnych dziedzinach przynosi ona wyższą wydajność i lepsze zaspokojenie społecznych potrzeb niż przy funkcjonowaniu własności prywatnej. Musi następować w warunkach narodowej gospodarki, narodowego podziału pracy, pogłębiając, a nie cofając w tej skali uspołecznienie procesów produkcji i wymiany. Dokonywać się więc musi stopniowo, w warunkach konkurencji nie tylko z własnością prywatną, ale i konkurencji między różnymi formami własności uspołecznionej. Zwyciężanie nie w drodze apriopriacji, lecz właśnie w konkurencji, to gwarancja faktycznego uzyskiwania wyższej efektywności. Dokonywać się więc musi w gospodarce mieszanej, w ramach stosunków rynkowych, w warunkach równoprawność i w ekonomicznym współzawodnictwie "sektorów" i form własności.

Socjaldemokracja uznaje dogmatycznie i ahistorycznie gospodarkę mieszaną za ideał socjalizmu. Dla socjalnacjonalisty nie jest ona celem, lecz historycznym środkiem rzeczywistego przezwyciężania własności" prywatnej. Socjalizm nie może opowiadać się za "równością szans" sektorów i form własności. Pociągałoby to obowiązek reanimowania tych, które przegrają w konkurencji. Ale też nie przesądzamy dogmatycznie, które formy są wyższe. Jeśli uspołecznione formy nie będą w stanie zwyciężać w "sprawiedliwej" konkurencji, to nici z socjalizmu, nie będziemy go nasadzać na siłę.

Proces uspołeczniania własności dokonywać się musi przez rozwijanie inicjatywy i z inicjatyw samych wytwórców. To oni muszą akumulować środki na ten cel, organizować wspólne przedsiębiorstwa, uczestniczyć w ich zarządzaniu i współzarządzaniu nimi na wszystkich szczeblach, traktować je jak własne. Jesteśmy za różnorodnością form własności uspołecznionej, od międzynarodowej do drobnej. Jesteśmy przeciw doktrynerskim koncepcjom nie tylko docelowego globalnego upaństwowienia własności, ale i globalnego jej uspółdzielczenia czy powszechnego przekształcenia 'poszczególnych przedsiębiorstw w kolektywną własność ich załóg pracowniczych itp. Nie proklamujemy dogmatycznie: te formy są ex definitione wyższe, tamte - niższe. Kapitalizm wytworzył wielość form własności, nie ma podstaw, żeby socjalizm sprowadził wszystkie formy do jednej. Bogactwo jego form będzie niewątpliwie historycznie zmienne, określone będą zwyciężać w konkurencji w poszczególnych dziedzinach i uzyskiwać dominację w przedsiębiorstwach o określonej skali produkcji.    ’

Proces uspołecznienia własności produkcji nie musi, a w dzisiejszych warunkach nie może, przebiegać z rozmachem dopiero po obaleniu politycznej władzy kapitału przez narodowy ruch polityczny. Może i musi być rozwijany w warunkach i ramach burżuazyjnego demokratycznego porządku prawno-politycznego. W tych ramach wywalczyć można równoprawność sektorów. Nawet przy uzyskaniu większości parlamentarnej trzeba w interesie zdrowego rozwoju gospodarki uspołecznionej zachować równoprawność, nie dawać gospodarce -uspołecznionej administracyjnych przywilejów, nie wyrywać jej sztucznie ze świata, z rynku pieniężnego i kapitałowego. Jedyny przywilej uspołecznionej własności to wyłączenie jej z dziedziczenia i z podatku spadkowego. Prywatna własność musi podlegać dziedziczeniu, ale obciążona wysokim progresywnym podatkiem spadkowym.

Taka koncepcja wymaga "zrewidowania" dogmatu o dyktaturze „proletariatu” jako niezbędnym wstępie do efektywnego uspołeczniania własności na znaczącą skalę. Oczywiście rząd socjalistycznej większości jest pożądany dla prawnego zagwarantowania i efektywnego respektowania równoprawności "sektorów", eliminacji prawnych i budżetowych przywilejów dla własności prywatnej.

Rozwiązanie w perspektywie sprzeczności kapitalizmu może być uzyskane tylko w drodze rozbudowy uspołecznionej własności, bardziej efektywnej niż prywatna. Jednakże i doraźnie uspołeczniona własność musi być broniona i uzdrawiana, jako zdobycz ludzi pracy, a nie trwoniona i niszczona. Przemawiają za tym ważkie racje:

a) Po pierwsze - nieakumulowana część wartości dodatkowej w jej ramach wytwarzanej jest przeznaczana na zaspokojenie indywidualnych i zbiorowych potrzeb ludzi pracy, a nie prywatnych właścicieli (różnymi kanałami: poprzez fundusze socjalne przedsiębiorstw, poprzez budżety państwa i terytorialnych społeczności itp.). Stanowi gwarancję stabilności funduszu spożycia zbiorowego, realizacji praw socjalnych obywateli.

b)Po drugie - gwarantuje (w różnych formach,- zależnych od form społecznej własności) udział załóg i współwłaścicieli przedsiębiorstw w zarządzaniu i zysku przedsiębiorstwa, w decyzjach ekonomicznych, uczy gospodarowania, czyni dostępnym aktywne uczestnictwo w konkurencji, współzawodnictwie ogółowi wytwórców, niezależnie od kapitału (w spółdzielczości wyraża to zasada: jeden członek - jeden głos; w spółdzielczość i pracy - niezatrudnianie pracowników nie będących członkami spółdzielni itp).

c)Po trzecie - w b. krajach socjalistycznych wielka własność uspołeczniona jest, jako wielka własność, jedynie zdolna przeciwstawić się w toku włączania .gospodarki w międzynarodowy podział pracy, w światowy rynek, dominacji wielkiego kapitału obcego, bronić ludzi, pracy i naród przed zepchnięciem do III. świata, ekonomiczną i kulturalną degradacją.

W byłych krajach socjalistycznych podstawowym wyróżnikiem sił opowiadających się za socjalizmem jest stosunek do hasła i polityki prywatyzacji' i reprywatyzacji. Kto opowiada się za ta polityka, ten porzuca ruch ku socjalizmowi, opowiada się faktycznie za aktywną, programową polityką restauracji kapitalizmu. Prywatyzacja oznacza bowiem politykę świadomego, doktrynalnego przekazywania własności uspołecznionej ludzi pracy prywatnym właścicielom, w tym głównie kapitałowi zagranicznemu; przekazywania za wszelką cenę, za pół darmo. Oznacza prowadzenie polityki podatkowej stawiającej uspołecznione przedsiębiorstwa w sytuacji wymuszającej ich upadłości, a dającej przywileje własności prywatnej. Oznacza ustawodawstwo wywłaszczające na rzecz państwa własność spółdzielczą, by ją następnie "sprywatyzować”. Oznacza odbieranie załogom przedsiębiorstw praw współdecydowania o swym przedsiębiorstwie.
Cały światowy socjalizm, łącznie z socjaldemokratycznym, zwalcza prywatyzację jako hasło i praktykę torysów, neokonserwatyzmu. W całej tradycji polskiego socjalizmu postulowano i wspierano rozbudowę, a nie destrukcję społecznej własności. Nawet w opracowanym przez "fraków"(D programie PPS z 1920 roku domagano się komunalizacji aptek i piekarń.) Doświadczenie kontrrewolucji dowodzi, że prywatyzacja uspołecznionych przedsiębiorstw, przekazanie ich prywatnemu kapitałowi, naga zmiana formy własności nic nie daje pod względem efektywności gospodarki.

Socjalizm musi natomiast opowiedzieć się zdecydowanie za powszechną komercjalizacją wszelkich produkcyjnych, usługowych i handlowych przedsiębiorstw uspołecznionych - państwowych, spółdzielczych, komunalnych, mieszanych. Przez komercjalizację rozumiemy zdecydowane zerwanie z nakazowo-rozdzielczym, centralistycznym systemem zarządzania uspołecznionymi przedsiębiorstwami, wykroczenie poza wąski zakres działania na gruncie "rozrachunku gospodarczego", „jednorocznego zysku” itp., a pełne włączenie każdego z nich w rynek kapitałowy. Stają się one przedmiotem obrotu - kupna/sprzedaży - dla wszystkich podmiotów, uspołecznionych i prywatnych, bez przywilejów dla prywatnych. Gdy okazują się nieefektywne mogą być, a gdy bankrutują - muszą być, sprzedawane w ramach ogólnej procedury rynkowej, z reguły w drodze publicznego przetargu. Jednakże środki uzyskane z takich transakcji muszą być obligatoryjnie kierowane na modernizację, na nowe inwestycje sektora uspołecznionego, a nie na łatanie dziur w budżecie podmiotów-właścicieli w sferze pozaprodukcyjnej (i, oczywiście, nie mogą być trwonione na opłacanie kosztów prywatyzacji firmom obcego kapitału). Komercjalizacja dokonywana być musi pod kątem zachowania i pomnażania substancji uspołecznionej własność i w warunkach równoprawnej konkurencji, a nie pod kątem doktrynalnego niszczenia tej własności.

Czy takie stanowisko nie staje w sprzeczności z uznaniem "gospodarki mieszanej", nie wyklucza równoprawność i własności prywatnej? Nie. Lecz własność prywatna powstawać i działać ma z własnych funduszy, a nie w drodze zaboru uspołecznionej. Z własnych funduszy zarówno krajowych, jak i zagranicznych. W szczególności z "oszczędności" gromadzonych przez ludzi pracy (nawet w warunkach podziału wg pracy takie oszczędności nieuchronnie powstają i musi być otwarta droga swobodnego ich przekształcania w kapitał prywatny różnych form: tworzenia indywidualnych -czy rodzinnych przedsiębiorstw, lokowania ich w akcje itp.). Przeciwstawiać się należy natomiast wszelkim programom określania z góry wielkości docelowego udziału poszczególnych form własności w całościowej strukturze gospodarki narodowej, a co za tym idzie - wyznaczania kwot, branż, wielkości przedsiębiorstw, które należy przekazać prywatnej własności krajowej, "dużym inwestorom zagranicznym" i - obłudnie, na otarcie łez - akcjonariatowi pracowniczemu czy "obywatelskiemu" (obłudnie, bo zwolennicy tych koncepcji są świadomi, że oznacza to pośredni sposób koncentracji tych akcji u dużych akcjonariuszy, wykupywania ich po niskiej cenie wobec masowości podaży). Głoszenie programu, iż należy zmierzać do "normalnej" struktury globalnej gospodarki mieszanej jest zakamuflowaną opcją za prywatyzacją, za restauracją kapitalizmu, bowiem za ową "normalność" otwarcie ogłasza się strukturę rozwiniętych krajów kapitalistycznych (i to najczęściej EWG, a nie np. Szwecji).

Socjalistyczna opcja wymaga zwłaszcza zdecydowanego przeciwstawienia się prywatyzacji bankowości. Tylko przez zachowanie przewagi banków uspołecznionych (państwowych, spółdzielczych, komunalnych) i mocnego państwowego nadzoru nad całością bankowości państwowego banku centralnego można skutecznie zagwarantować równoprawność kredytowania gospodarki uspołecznionej, eliminować uprzywilejowanie prywatnej. Ruch socjalistyczny musi w szczególności występować przeciwko brutalnej ingerencji obcego kapitału zachodniego, w tym – międzynarodowego,w postaci udzielania kredytów wyłącznie dla sektora prywatnego i to pod warunkiem, że rządy w b. krajach socjalistycznych dołożą z własnego budżetu odpowiednie kwoty przeznaczone wyłącznie dla tego sektora (a na dodatek, że kredyty zagraniczne będą gwarantowane przez państwowe uspołecznione banki, a nie udzielane na ryzyko zagranicznego kredytodawcy). Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby: dary i kredyty dla sektora prywatnego trzeba przyjmować, ale nie na ryzyko państwa. Gwarantowane przez państwo - tylko dla państwowych i komunalnych przedsiębiorstw, i to nie uniwersalnie, a w ramach własnej polityki przemysłowej.
Nie domagamy się wyłączności finansowanie przez uspołecznione banki przedsiębiorstw uspołecznionych, a przez prywatne - prywatnych. I tu obowiązuje komercjalizacja, równoprawność sektorów w uzyskiwaniu kredytu. Przywileje należy stosować na gruncie polityki przemysłowej dla modernizacyjnych przedsięwzięć, dla określonych branż - niezależnie od form własności. Obrona przed prywatyzacją własności uspołecznionej - to defensywne i doraźne zadanie ruchu socjalistycznego, zadanie zastopowania kontrrewolucji. Podstawowy program nowoczesnego socjalizmu - to rozwijanie i umacnianie własności uspołecznionej - nowoczesnej i efektywnej.
Konieczne jest teoretyczne przezwyciężenie ideologicznej koncepcji, iż państwowa własność - to własność niczyja (rozciąganej na wszelką społeczną własność). Nie była ona, nie jest i nie będzie "niczyja". Od strony teoretycznej to absurd, contradictio in adiecto, to prymitywny psychologizm, utożsamiający własność z poczuciem własności, a nie z obiektywnym stosunkiem ekonomicznym. Na gruncie takiej teorii równie dobrze jako "niczyja" może pojawiać się własność komunalna, spółdzielcza, ale i akcjonariatu pracowniczego, akcyjnego kapitału drobnych akcjonariuszy. Z drugiej strony troska o "firmę", o jej efektywność i rozwój pojawia się nierzadko i szeroko u robotników, pracowników najemnych w prywatnych firmach kapitalistycznych, i to nie tylko w małych firmach, lecz i-w kolosach, zatrudniających dziesiątki tysięcy ludzi.

Nie "niczyjość" była słabością gospodarki uspołecznionej w realnym socjalizmie, nie państwowa forma własności jako taka., lecz nakazowy system zarządzania nią, centralistyczna rozdzielczość. Świadczą o tym liczne przykłady doskonale funkcjonujących przedsiębiorstw państwowych w kapitalizmie. Nie uzależnianie człowieka od państwa, lecz alienacja państwa w realnym socjalizmie, biurokratyczny centralizm, który prowadził do traktowania państwa nie jako państwa swojego, lecz jako agresora. Jednakże pamięć o tych wadach gospodarki realnego socjalizmu sprzyja chwytliwości ideologii "niczyjości" u ludzi pracy, sprzyja temu, że ulegają mitom prywatyzacji, nie bronią swoich zakładów przed wywłaszczeniem.

Socjalizm musi przeciwstawiać się zdecydowanie rozdawaniu własności państwowej (i wszelkiej społecznej) jako „niczyjej” nie tylko prywatnym właścicielom krajowym i zagranicznym, ale i załogom pracowniczym za darmo, czy ogółowi obywateli. Za darmo przekazywać ją, decentralizując gestię, lokalnym władzom komunalnym - tak. Dzierżawić załogom czy pojedyńczym ajentom w różnych formach, umożliwiać załogom wykupienie zakładu na długoterminowy kredyt na zasadach czy to akcjonariatu pracowniczego, czy spółdzielczych - tak. Ale i pozostawiać jej przedsiębiorstwa Jako skomercjalizowane jednostki w gestii Skarbu Państwa, dopuszczać nie tylko ich podział na mniejsze jednostki, ale i fuzje przedsiębiorstw państwowych; dopuszczać do powiększania kapitału przez te przedsiębiorstwa w drodze emisji akcji i przekształcanie ich w ten sposób we własność mieszaną z podmiotami prywatnymi i uspołecznionymi; wchodzić w międzynarodowe uspołecznione przedsiębiorstwa, lokować państwowe kapitały w zagraniczne przedsiębiorstwa uspołecznione i prywatne. Tworzenie nowych państwowych przedsiębiorstw, wchodzenie z kapitałem państwowym w modernizację przedsiębiorstw istniejących w newralgicznych strukturalnie dziedzinach, strategiczne lokowanie kapitału państwowego także zagranicą- to wszystko ważne formy i środki aktywnej polityki przemysłowej.

Zadaniem socjalnacjonalizmu jest odrodzenie ruchu spółdzielczego jego 150-letniej tradycji. Należy bronić spółdzielczej własności przed kontrrewolucyjnym rozgrabianiem, przed sankcjonującym to antyspółdzielczym ustawodawstwem (w tym przed upaństwowianiem tej własności, by następnie rozdać ją jako “niczyją"), przed likwidacją spółdzielczości w drodze przymusowego ich przekształcenia w spółki akcyjne.Wyeliminować trzeba centralistyczno -nakazowy system własności spółdzielczej, obligatoryjną podległość spółdzielni ich centralom - związkom. Wyeliminować pseudospółdzielnie osób prawnych jednakże o własności tych central i pseudospółdzielni decydować powinni sami spółdzielcy. Nie wolno też odbierać im prawa swobodnego zrzeszania się, tworzenia wspólnych przedsiębiorstw, wspólnych inwestycji.- i tutaj trzeba walczyć o zasadę, że kapitał spółdzielczy nie może być przejadany przy podziałach, sprzedaży i fuzjach spółdzielczych przedsiębiorstw, lecz stanowić niepodzielny kapitał produkcyjny spółdzielni- członków lub ich związków. Może być z woli spółdzielców lokowany w akcyjne przedsiębiorstwa. Jednakże podstawą spółdzielczości musi być ruch od dołu: spółdzielnie pracy, handlowe, mieszkaniowe, kredytowe zarządzane przez członków - osoby fizyczne.

Ruch socjalistyczny musi zdecydowanie demaskować wykorzystywanie antymonopolistycznej demagogii w celach rozbijania własności państwowej i spółdzielczej. Monopolistyczne ich położenie było hamulcem rozwoju w warunkach zamkniętej gospodarki nakazowo-rozdzielczej. W warunkach "otwarcia na świat", wewnętrznej konkurencji prywatnych i uspołecznionych przedsiębiorstw, groźba ta generalnie rzecz biorąc odpada. Ruch socjalistyczny musi być promotorem obrony i rozwoju samorządu pracowniczego w przedsiębiorstwach wszystkich form własność i domagać się jego udziału w zarządzaniu przedsiębiorstwami, jawności gospodarki przedsiębiorstw dla organów samorządu. We wszystkich zakładach obowiązywać powinny jednakowe odpisy z zysku na fundusze socjalne zarządzane - wobec pluralizmu związkowego - wyłącznie przez samorząd wybrany-przez ogół zatrudnionych. W wielkich przedsiębiorstwach akcyjnych przedstawiciele samorządu zasiadać muszą obligatoryjnie w ich radach nadzorczych, a w uspołecznionych dysponować w tych radach możliwością blokowania węzłowych decyzji dotyczących powiększania kapitału, emisji akcji, podziałów i. fuzji, sprzedaży części majątku przedsiębiorstwa, przeprowadzania przetargów i określania ich warunków. Komercjalizacja i prywatyzacja nie mogą być wykorzystywane Jako narzędzie likwidacji samorządów pracowniczych i ich uprawnień.

Należy zwalczać politykę masowego bezrobocia, ideologię, iż jest ono koniecznym następstwem rewolucji naukowo-technicznej i narzędziem forsowania jej rozwoju. Opowiadamy się za regulowaniem ruchu siły roboczej przez rynek pracy, na którym podaż ma przewagę nad popytem, przeciwko gospodarce niedoboru siły roboczej. Lecz jednocześnie - za nałożeniem na państwo obowiązku prowadzenia polityki pełnego zatrudnienia. Masowe bezrobocie jest marnotrawieniem sił twórczych narodu, obciążaniem tych, którzy pracują, haraczem na utrzymanie bezrobotnych, a jednocześnie naruszeniem godności człowieka. Postęp naukowo-techniczny produkcji powinien prowadzić do racjonalnego skracania czasu pracy, a nie podziału społeczeństwa na uprzywilejowanych pracujących i żyjących na ich koszt milionów pracy pozbawionych. Doświadczenie wskazuje, że - zwłaszcza w warunkach recesji - bezrobocie bynajmniej nie staje się biczem wymuszającym większą wydajność pracy,a często,związane z niewykorzystaniem istniejących mocy wytwórczych, prowadzi do obniżenia wydajności.

Jeśli opowiadamy się za gospodarką otwartą na świat, to - rzecz prosta - nie za obłędnym leseferyzmem, lecz za połączeniem tej gospodarki z aktywną polityką przemysłową, rolną, celną państwa, która nie wyklucza doraźnych elementów "protekcjonizmu" na wewnątrz i na zewnątrz. Polityką jednakową dla wszystkich form własności, ale nie dla branż gospodarki. Polityką, która zakłada osłonę perspektywicznych gałęzi gospodarki przed dumpingiem, przed dominacją obcego kapitału, osłonę wybranych działów wytwórczości i inwestowanie w te działy, włącznie z ich przejściowym dotowaniem itp. A jednocześnie polityką zagradzającą drogę tworzeniu się monopolistycznych pozycji na rynku krajowym, konserwatywnym zmowom, krajowych i zagranicznych producentów. Monopole zwalczać jednak trzeba (i trwale tylko to jest skuteczne) głównie metodami "ekonomicznymi". Podobnie, jeśli wypowiadamy się przeciwko ustalaniu z góry proporcji udziału w mieszanej gospodarce poszczególnych sektorów i typów własności, nie oznacza to wyrzeczenia się prowadzenia określonej polityki kształtowania tych proporcji. Chodzi o to, by nie była to polityka doktrynerska. Określenie trafnej polityki strukturalnej w dziedzinie własności wymaga jednak rzetelnych badań, obiektywnych, rozpraszających mity. Mamy wiele faktów, że wiodącą rolę w rozwoju efektywności i wydajności produkcji w przemyśle, usługach i handlu odgrywa wielka własność, wielkie przedsiębiorstwa, w tym - międzynarodowe. Lecz jednocześnie wiele mistyki o tym, że rzekomo rośnie rola przedsiębiorstw małych i od ich rozwoju zależy przyszłość, że "małe jest piękne", że zwalczać trzeba giganty, dzielić je na drobne itp. Potrzebne są rzeczowe badania roli drobnych akcjonariuszy w rozwiniętej gospodarce kapitalistycznej, roli kapitałów gromadzonych przez fundusze emerytalne, ubezpieczeniowe itp. Wydaje się, iż nawet jeśli małe przedsiębiorstwa odgrywają rosnącą rolę we współczesnej gospodarce, to nie ma podstaw, by utożsamiać tę rolę wyłącznie z przedsiębiorstwami stanowiącymi własność prywatną. Przecież istnieją wydajne*małe przedsiębiorstwa uspołecznione - spółdzielcze, komunalne i państwowe. A więc i tu w polityce kształtowania struktury przedsiębiorstw główny nacisk położyć trzeba nie na forsowanie z góry założonej proporcji sektorów własności, lecz na sprzyjanie rozwojowi przedsiębiorstw o określonej wielkości w określonych branżach, rodzajach wytwórczości, na modernizację określonych gałęzi produkcji, wdrażanie określonych technologii itp.

Paweł Doliński