Marcin Bebko - Imperializm kulturowy

“Kto dzisiaj i w którym zakątku kuli ziemskiej czyta amerykańską książkę? (Lub) idzie na amerykańską sztukę? (Albo) ogląda amerykański obraz lub rzeźbę?”. Do powyższego pytania zadanego w początkach XIX wieku przez wielebnego Sydneya Smitha w “Edinburgh Review”[1] współcześnie dodać można jeszcze film i produkcje telewizyjne. Odpowiedź na nie byłaby jednak zupełnie inna niż wówczas, kiedy Stany Zjednoczone były jeszcze swego rodzajem przedłużeniem Europy a ich kultura odznaczała się wówczas wtórnością w stosunku do pierwowzoru. W tym okresie kultura europejska dominowała na Nowym Kontynencie i nic nie zapowiadało, żeby sytuacja miała ulec odwróceniu.[2]

Dzisiaj bez wahania można by odpowiedzieć, że z trudnością można by wskazać obszar kultury niezdominowany przez twórczość zza oceanu. Tym samym dominacja kultury anglosaskiej w jej zamerykanizowanej wersji jest dzisiaj faktem. Taki stan rzeczy powinien budzić zaniepokojenie, ponieważ oznacza on spychanie kultur narodowych na pozycje obronne. O ile w świecie poza cywilizacją Zachodu (chciałoby się rzec cywilizacją chrześcijańską) w ostatnich latach można obserwować sprzeciw wobec dominacji USA na tym polu i zwrot w stronę rodzimych kultur, tak w naszym kręgu cywilizacyjnym pozycja Amerykanów wydaje się niezagrożona.

Zagrożona natomiast staje się nasza własna kultura która stanowi ważną część naszej narodowej, polskiej tożsamości. Jak pisze Norman Davies: „W życiu narodu polskiego - i innych mu podobnych - jest to najcenniejszy element narodowego dziedzictwa. Jest to jedyna rzecz, która niesie ze sobą zapowiedź wieczności”.[3] O tym powinniśmy pamiętać i dlatego walka o kulturę ma znaczenie. 

Sytuacja zagrożenia rodzimych kultur przez unifikację w ramach globalnej amerykańskiej kultury jest realnym zagrożeniem. Proroczo wybrzmiewają słowa znanego polskiego mediewisty, prof. Benedykta Zientary, który w latach 80 pisał tak: „Skurczenie się świata dzięki łatwości komunikacji i wszechobecności środków masowego przekazu stwarza jednak większą niż kiedykolwiek groźbę niwelacji wszystkiego do jednolitego poziomu przeciętnej cywilizacji światowej, poziomu zarysowującego się - jak uczą dotychczasowe doświadczenia - dosyć nisko. Trzeba jednak pamiętać, że różnorodność w jedności jest cenniejsza niż jednolitość”.[4] Wspomnieć należy również o tezach Antonia Gramsciego, włoskiego dziennikarza związanego z komunistami, który wskazywał że droga do osiągnięcia dominacji w obszarze polityki i zdobycia wpływu na społeczeństwo prowadzi przez opanowanie kultury i jej przekształcenie w narzędzie budowania hegemonii politycznej.

Geneza amerykańskiej dominacji w sferze kultury sięga czasów powojennych. Wówczas Europa pogrążona w kryzysie ekonomicznym jak i co równie ważne duchowym stanowiącym efekt dominacji oświeceniowego i utylitarnego myślenia, którego zwieńczeniem były dwie wojny nie była w stanie wykrzesać z siebie potrzebnych sił aby powstrzymać amerykańską dominację w sferze polityki, gospodarki ale też kultury. Zamiast sięgnąć do źródeł swojej kultury, Europa pogrążyła się w otchłani modernizmu i wszystkich jego odmian z przedrostkiem post- na początku. Sprzyjała temu rywalizacja dwóch potęg, USA i Sowietów która skutecznie blokowała pojawienie się czynnika niezależnego, który pozostawałby poza wpływem któregoś z supermocarstw.

Przewaga USA względem Europy na polu gospodarki i siły militarnej pozwoliła na ustanowienie hegemonii politycznej. Idąc dalej wpływy ekonomiczne, gospodarcze i polityczne przełożyły się również na sferę kultury. Gdyby nie obecność amerykańskich żołnierzy, którzy spragnieni byli rozrywki w rodzimym wydaniu tak szybko amerykańska kultura popularna nie znalazłaby swojego miejsca na Starym Kontynencie. Potęga amerykańskiej gospodarki przełożyła się na wpływ tamtejszych firm i twórców z branży filmowej czy wydawniczej. Europa poddała się temu wpływowi w mniejszym lub większym stopniu, niewątpliwie jednak kultura amerykańska zakorzeniła się na dobre. Jednocześnie dokonując wykorzenienia kultur narodowych. Nie byłoby to jednak możliwe gdyby wcześniej Europa nie odrzuciła i zakwestionowała własnego dziedzictwa i podstaw na których prężnie się rozwijała czerpiąc twórczo z Tradycji i dorobku wcześniejszych pokoleń. Radykalne zerwanie z przeszłością za sprawą rewolucji francuskiej stało się rzeczywistością, której nie byli w stanie przeciwstawić się XIX wieczni konserwatyści.

W początkach XX stulecia dostrzegano potencjał USA, ale jednocześnie krytykowanie, a często wyśmiewano prymitywizm i masowość kultury amerykańskiej. Dostrzegano jednak wciąż szansę na odrodzenie Europy i zawrócenie z drogi, która skończyła się katastrofą II wojny światowej. Problem ten dostrzeżony został nie tylko przez myślicieli na Zachodzie (Oswald Spengler[5], René Guénon[6]). Również we wschodniej części Europy stawiane były podobne diagnozy co do kryzysu trawiącego kontynent i spodziewanego przesilenia (Nikołaj Bierdiajew[7], Marian Zdziechowski[8]). Spodziewany przełom okazał się jednak katastrofą z której zwycięsko wyszły potęgi spoza Europy.

Tym samym w obliczu zapaści europejskiej kultury w jej miejsce pojawiła się kultura amerykańska. We wschodniej części Europy dominował Związek Sowiecki, którego polityka w stosunku do państw będących w obszarze jego wpływów wpływała na ich antyamerykanizm. Forsowane było hasło o kulturze, która będzie narodowa w formie ale socjalistyczne w treści. Żelazna kurtyna nie tylko oddzieliła dwie sfery wpływów ale była również barierą, która na pewien czas utrudniała przenikanie zachodnich tendencji w obszarze kultury do państw leżących po wschodniej stronie kurtyny. Warto się zastanowić czy okres sowieckiej dominacji politycznej w pewnym sensie pomimo istotnych wypaczeń nie przyczynił się do zachowania własnej tożsamości krajów tzw. Bloku Wschodniego, w tym Polski rzecz jasna. Tożsamości która w XXI wieku wymaga ochrony w obliczu coraz większej uniformizacji. Zwraca na to uwagę marksistowski historyk  Eric Hobsbawm w swojej pracy dotyczącej historii XX wieku.[9]

Zachodnia część naszego kontynentu stanowiąc strefę wpływów anglosaskiego mocarstwa stanowiła pole do ekspansji, nie tylko gospodarczo-politycznej ale też kulturowej. Trafne wydają się stwierdzenia mówiące o Europie jako o satelicie krążącym wokół amerykańskiego czy też anglosaskiego centrum. Nowoczesność która pojawiła się po wojnie była emanacją kultury amerykańskiej w jej popularnym i masowym wydaniu.[10] Postępująca amerykanizacja, jako zjawisko społeczne wykraczała więc poza obszar polityki czy gospodarki. Nie oznaczała wyłącznie przenoszenia na grunt europejski amerykańskich rozwiązań politycznych czy gospodarczych ale też związana była z wpływem na szeroko rozumianą kulturę materialną jak i duchową. Kultura masowa stała się nośnikiem “amerykańskich wartości”. Czasopisma, filmy i muzyka  - wszystko to było amerykańskie![11] Również otaczająca ludzi przestrzeń podlegała w coraz większym stopniu homogenizacji a to za sprawę ekspansywnego kapitalizmu. Razem z pieniędzmi szła określona estetyka przestrzeni. Współczesna architektura przejawia się w podobnych do siebie budynkach ze szkła i betonu utrzymanych w tzw. stylu międzynarodowym.[12]

Popularność amerykańskiej kultury pociągała za sobą również ekspansję języka angielskiego. Szybko stał się on nowym lingua franca. W językach europejskich innych niż angielski zaczęły pojawiać się słowa będące kalką swoich angielskich odpowiedników lub też ich hybrydą. W ten sposób kultura anglosaska wywarła swój wpływ na język codzienny.[13]

Język angielski w krótkim czasie zyskał status języka międzynarodowego w skali globalnej. Fakt ten bez wątpienia przyczynił się do dalszego zaniku czy też deprecjacji pojęcia europejskości. Kultura narodów Europy stawała się zaledwie częścią globalnej kultury w wydaniu amerykańskim czy też anglosaskim. Europejska tożsamość straciła na znaczeniu.

O narastającej dominacji USA świadczy nie tylko uniwersalizacja języka ale też rosnąca ilość przekładów w krajach Zachodniej Europy. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat udział tłumaczeń z języka angielskiego wynosił od 40% (Grecja) do ponad 60% (Szwecja, Francja, Norwegia i RFN).[14] Hegemonia języka angielskiego paradoksalnie ujawniła się również w postaci braku tłumaczeń rockowych przebojów[15] oraz rosnącej liczbie wykonawców którzy tworzyli w języku angielskim.

Ważnym elementem zamerykanizowanej kultury masowej była dominacja w niej, zwłaszcza od lat sześćdziesiątych elementów młodzieżowych.[16] Młodzież zaczęła być postrzegana jako nowa siła społeczna, zwłaszcza przez producentów dóbr konsumpcyjnych.[17] Tzw. kultura młodzieżowa szybko zaczęła przekraczać granice polityczne, docierając w połowie lat 70. do krajów demokracji ludowych. Wcześniej dekadenckie wpływy zachodu były zwalczane jako elementy wrogiej polityki.[18] Wpływy te widoczne były nie tylko np. w postaci rosnącej popularności zachodniej muzyki czy filmów. Znajdowały również swoje odzwierciedlenie w kulturze życia codziennego, gdzie symbolem Zachodu stały się dżinsy.[19]

Na Zachodzie kultura młodzieżowa stała się elementem dominującym częściowo z uwagi na zdolności tej grupy społecznej do nabywania dóbr i konsumowania kultury w wydaniu masowym. Przyczynił się do tego również rozwój technologii i jej coraz większa obecność w kulturze popularnej (komputery, sprzęt do odtwarzania) co stawiało w uprzywilejowanej pozycji wobec starszych młodszych, mniej konserwatywnych i tym samym łatwiej się dostosowujących odbiorców. Rewolucja technologiczna i jej upowszechnienie w kulturze masowej wpłynęło na odwrócenie tradycyjnej hierarchii. Okazało się że to rodzice zmuszeni są uczyć się od dzieci.[20]

W takim kształcie kultura młodzieżowa stworzyła bazę dla rewolucji kulturalnej. Dzięki niej coraz powszechniejsze stawały się hasła głoszące niczym nie skrępowaną wolność. Z jednej strony oznaczało to, że każdy może robić to co chce (“Róbta co chceta” w wydaniu Jurka Owsiaka jest tego echem), z drugiej jednak strony dominacja kultury młodzieżowej powodowała uniformizację i nie dopuszczała różnorodności w grupach ją tworzących.[21]

Towarzyszył temu również transfer wpływów z “dołu” do “góry”, w czym można upatrywać kontynuacji procesów zapoczątkowanych w XIX wieku kiedy to elity coraz bardziej upodabniały się do ludu.[22] Transgresyjny charakter ówczesnej kultury doprowadził również do pojawienie się nowych, wcześniej nie istniejących grup definiujących swoją tożsamość w oparciu o własną seksualność. W takim klimacie powstała nowa, homoseksualna subkultura. Choć mała liczebnie to nadawała ton w modzie oraz sztuce. Warte podkreślenia jest co zauważa wspomniany wcześniej Eric Hobsbawm, że taki charakter kultury młodzieżowej podkreślającej swój demokratyzm i dążącej do wolności stanowił wygodny pretekst do odrzucenia wartości reprezentowanych przez poprzednie generacje.[23] Dokonywało się to nie tylko na gruncie promowania zachowań seksualnych, które wcześniej uznawane były za zboczenia ale znalazło swoje odzwierciedlenie również w podejściu do narkotyków i promowania ich zażywania.[24] Szeroko rozpowszechniony indywidualizm utożsamiany z postawą buntownika prowadził do rozpowszechniania się bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu. Realizacja własnych pragnień przestała być uwarunkowana normami etycznymi ale tym, że byli ludzie którzy je żywili. Najważniejszą rzeczą stało się dążenie do ich zaspokojenia bez względu na normy etyczne czy moralne. Pokazuje to kwestia narkotyków, które pomimo tego że w większości krajów są nielegalne znajdują swoich nabywców a tym samym pozwalają na funkcjonowanie sieci producentów i dostawców. Tym samym zbrodnia, czy też zachowania niemoralne zamienione zostały w wielki biznes.[25] To samo co o narkotykach można powiedzieć o pornografii czy prostytucji.

Słabnąca pozycja Europa znajdowała swoje odzwierciedlenie nie tylko w postaci rosnących wpływów USA w Europie ale też malejącego znaczenia Europejczyków na świecie. Dowodem może być sytuacja dotycząca Nagrody Nobla. W okresie przed 1933 rokiem wśród laureatów było zaledwie kilku Amerykanów. W latach 1933-1970 liczba reprezentantów USA wzrosła do 77. Centrum światowej myśli znalazło się w USA, które skutecznie przyciągały przedstawicieli świata nauki i kultury skutecznie przeprowadzając drenaż mózgów na skalę globalną.[26]

W krajach będących w sowieckiej strefie wpływów nie występował porównywalny wpływ języka angielskiego i kultury anglosaskiej na język codzienny jak na Zachodzie. Pierwsze miejsce wśród przekładów literatury zajmowały tłumaczenia z języka rosyjskiego. Warto jednak zauważyć, że procentowy udział tłumaczeń z języka rosyjskiego wynosił mniej niż tłumaczenia z języka angielskiego na Zachodzie i kształtował się mniej więcej na poziomie ok. 30% (z wyjątkiem Bułgarii). Dopiero w latach 80 zwiększał się udział tłumaczeń z angielskiego ale i w tym wypadku nie przekroczył on 25%.[27] Widać więc, że Żelazna Kurtyna blokowała ekspansję amerykanizacji literatury, jednocześnie dominacja języka rosyjskiego nie była tak widoczna jak języka angielskiego na Zachodzie.

Po upadku Związku Sowieckiego i jego rozpadzie obszar Europy stanął w obliczu sytuacji w której zimnowojenny podział na Zachód i Wschód należał do przeszłości. Na fali entuzjazmu pojawiły się tezy o końcu historii i zwycięstwie demokracji i liberalnych wartości. Tym samym pojawiła się możliwość ekspansji kulturowej w kierunku obszaru który do tej pory był słabo dostępny i o czym wspominaliśmy wcześniej izolowany był w dużej mierze od przemian kulturowo-społecznych zachodzących w zachodniej części kontynentu. Bez wątpienia fakt, że z dwóch potęg które rywalizowały ze sobą w okresie 45 lat które upłynęły od zakończenia II wojny światowej do rozpadu ZSRS, na placu boju została jedna i były nią Stany Zjednoczone wpłynął pozytywnie na atrakcyjność kultury amerykańskiej. Zimnowojenny konflikt rozgrywał się nie tylko na polu militarnym czy politycznym ale również dotyczył takich obszarów jak gospodarka, stosunki społeczne czy wreszcie kultura. USA, które wyszły zwycięsko z tej konfrontacji głównie dzięki niewydolności Związku Sowieckiego i ostatecznie jego rozpadowi skutecznie wykorzystały okazję do zaprezentowaniu tzw. “amerykańskich wartości” jako systemu uniwersalnego który docelowo objąć ma całą kulę ziemską. Elementem globalnej hegemonii miała być ekspansja kulturowa dominującego mocarstwa. Oczywiste jest, że taka sytuacja oznaczała narzucenie innym obcego dla nich systemu wartości oraz norm kulturowych. Proces ten możemy od 30 lat obserwować w Polsce. Amerykańska kultura dominuje w sferze wizualnej oraz w cyberprzestrzeni, obecna jest w literaturze i filmie. Jej obecność tak wrosła w otaczającą nas rzeczywistość, że kontakt z nią w zasadzie uważany jest jako coś normalnego. Pośród najchętniej oglądanych i najlepiej zarabiających filmów dominują wyłącznie amerykańskie produkcje[28]. W Polsce wśród 10 filmów z największą liczbą widzów po 1989 roku na 10 filmów połowa to produkcje z USA, druga połowa to filmy polskie (będące w dużej mierze kalką amerykańskich produkcji). Brak jest jakiegokolwiek filmu europejskiego.[29]

W przypadku literatury w 2014 roku aż 65% tytułów zagranicznych wydanych w Polsce stanowiły pozycje tłumaczone z języka angielskiego.[30] Jest to poziom dużo wyższy niż skala tłumaczeń z języka rosyjskiego w okresie PRL-u. Suwerenna Polska (i nie tylko) okazuje się więc obszarem na którym dominują amerykańska kultura, spychając kulturę rodzimą na margines. Dodajmy, że poziom czytelnictwa w Polsce spada i nawet jeśli wśród poczytnych książek dominują polscy autorzy (często niestety tworzący na niskim poziomie) to literatura dociera do coraz mniejszej części społeczeństwa. W dużej części jest to pokłosie zaniedbań i błędów popełnionych w okresie tzw. transformacji kiedy to pojawiły się postulaty aby zlikwidować Ministerstwo Kultury i aby sfera kultury kształtowana była według prawideł wolnego rynku.[31] Ot neoliberalizm w natarciu! W warunkach drapieżnego kapitalizmu jaki zapanował w latach 90-tych wygrywał ten kto dysponował większym kapitałem dzięki któremu może więcej. Chcąc nie chcąc oznaczało to dominację podmiotów zagranicznych. Taka sytuacja jest o tyle niebezpieczna, ponieważ literatura jest jednym z najważniejszych elementów tworzących kulturową tożsamość Polski.[32]

Świat Internetu jest również amerykocentryczny - wystarczy spojrzeć na listę najchętniej odwiedzanych stron. Dominują strony z USA (google.com, Facebook) oraz Chin[33]. Należy jednak pamiętać o tym, że Chiny tworzą własną cyberprzestrzeń, która głównie obsługuje samych Chińczyków a najpopularniejsze amerykańskie strony odwiedzane są przez mieszkańców całego świata. To zamieszczane na nich treści w dużej mierze kształtują obraz świata wśród ich milionów odbiorców. Internet zdominowany przez USA podlega również w coraz większym stopniu komercjalizacji. Po pierwsze dane użytkowników pozostawione w sieci są traktowane przez właścicieli najpopularniejszych serwisów jak towar który sprzedają i na którym zarabiają miliardy dolarów vide Facebook i Google. Mówiąc wprost amerykańskie firmy szpiegują użytkowników sieci a następnie udostępniają w ten sposób zdobyte dane producentom dóbr i usług konsumpcyjnych.

Po drugie wiele z tych serwisów, np. Google Maps, współtworzonych jest przez użytkowników, którzy nie są za swój wkład wynagradzani pomimo tego, że serwis korzysta z ich darmowej pracy.

Po trzecie serwisy internetowe takie jak Twitter, Facebook czy You Tube stosują cenzurę w oparciu o niejasne jak zwykle zasady “poprawności politycznej”.

Symptomem komercjalizacji sieci jest również coraz większa ilość płatnych treści i ograniczanie do niej dostępu. Proces ten zmierza do stworzenia w sieci takiej sytuacji jak w świecie rzeczywistym, gdzie np. bezpłatne usługi publiczne są gorszej jakości niż te oferowane przez prywatne podmioty. Tym samym tworzy się stan w którym Internet to maszynka do zarabiania pieniędzy a cyberprzestrzeń staje się miejscem w którym ci którzy posiadają niezbędne do tego środki korzystają z treści o wyższej jakości niż pozostali użytkownicy. Świat wirtualny staje się kolejną przestrzenią opanowywaną przez globalny kapitalizm. Określone, często wartościowe treści stają się niedostępne dla tych którzy nie są gotowi wyłożyć odpowiedniej kwoty. Stwarza to więc ogromne pole do manipulacji informacjami czego dowodem są fake-newsy czy informacje tworzone jako deep-fake. Ciężko bez zaangażowania odpowiednich środków przebić się z tworzonymi przez siebie treściami do szerokiego odbiorcy pomimo potencjalnych możliwości jakie daje sieć łącząca miliony użytkowników. Mechanizmy SEO (pozycjonowanie stron) skutecznie filtrują i sortują wyniki wyszukiwania, ich obecność jest niewidoczna dla użytkownika. Ciężko więc obecnie stwierdzić czy wyniki prezentowane przez wyszukiwarkę są zgodne z rzeczywistością czy też wynikają ze skutecznego pozycjonowania stron przez specjalistów od marketingu.

Sytuacja w której manipulacja staje się środkiem kreowania nowej rzeczywistości przewaga technologiczna oraz środki finansowe sprzyjają rozpowszechnianiu treści zgodnych z ideą “american dream”. Tym samym spełnienie amerykańskiego snu oznaczać będzie że wszyscy będziemy czytać, oglądać i przeżywać to samo. W takich okolicznościach również sposób myślenia będzie u wszystkich amerykański. Sprzyja temu nie tylko specyfika współczesnej technologii ale i ogólna infantylizacja współczesnej kultury, która zamiast prowokować do krytycznego spojrzenia na naszą rzeczywistość i zmuszać do myślenia służy wyłącznie rozrywce. Przykładem może być w ostatnim czasie ogromna popularność filmów i komiksów o tematyce superbohaterskiej. W ostatnich latach nastąpił wysyp tego typu produkcji goszczących na ekranach kin. W Polsce widoczna jest również amerykańska dominacja w sferze komiksów. Choć sam komiks w Polsce nie cieszy się taką popularnością jak na Zachodzie to niepokojąca jest tendencja do zdominowania tego medium przez komiks amerykański. Herosi w trykotach w służbie Wuja Sama wypychają poczciwych bohaterów z Europy takich jak np. Thorgal. Ambitniejsze tytuły mają ograniczoną siłę przebicia. Króluje więc sztampa i amerykański styl życia a także sposób patrzenia na świat. Tak jest niestety w większości obszarów kultury. Pytanie więc o kulturę narodową i jej przetrwanie jest jak najbardziej na miejscu.

Jak więc bronić się przed imperializmem w obszarze kultury? Można oczywiście mieć nadzieję, że tak jak w okresie zaborów na obszarze Wielkopolski na skutek działań władz pruskich i w reakcji na nie doszło do szerokiego odrodzenia polskiej kultury.[34] Obecnie może być to trudne ponieważ zagrożenie przychodzi niezauważalnie. Kolonizacja kulturowa przebiega w zasadzie gdzieś w tle, jest niewidoczna. To nie inwazja na pełną skalę z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu, wojska i tak dalej. Z drugiej strony walka o kulturę to walka codzienna. Ile czasu poświęcamy na wartościowe lektury dzięki którym poznajemy naszą historię i pogłębiamy wiedzę o świecie? Czy wybieramy przy tym “amerykańskiego naukowca” czy też wesprzemy polską naukę wybierając polskiego autora? Podobnie rzecz ma się z tym co oglądamy. Czy są to kolejne taśmowe produkcje na Netflixie gdzie mamy do czynienia z promocją póki co obcego świata zdominowanego przez tematykę LGBT? To samo dotyczy Internetu. Skąd czerpiemy informacje? Jakie strony wspieramy? Czy czytasz Onet.pl czy Szturm? Każdy wybór ma znaczenie...

          

 

Marcin Bebko         

 

[1] Maldwyn Jones, Historia USA, Gdańsk 2016, s. 181.

[2] Tamże.

[3] Norman Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, Kraków 2001, s. 708.

[4] Benedykt Zientara, Świt narodów europejskich, Warszawa 2017, s. 349.

[5] Oswald Spengler, Der Untergang des Abendlandes. Gestalt und Wirklichkeit i Der Untergang des Abendlandes. Welthistorische Perspektiven, Wiedeń 1918 i Monachium 1922.

[6] René Guénon, La Crise du monde moderne, Paryż 1927.

[7] Nikołaj Bierdiajew, Nowe średniowiecze, Berlin 1924.

[8] Marian Zdziechowski, W obliczu końca, Wilno 1937.

[9] Eric Hobsbawm, Wiek skrajności. Spojrzenie na krótkie XX stulecie, Warszawa 2018, s. 456.

[10] Jerzy Holzer, Europa zimnej wojny, Kraków 2012, s. 882.

[11] Jerzy Holzer, dz. cyt., s. 883.

[12] Eric Hobsbawm, dz. cyt., s. 540.

[13] Jerzy Holzer, dz. cyt., s. 884.

[14] Tamże.

[15] Eric Hobsbawm, dz. cyt., s. 355.

[16] Jerzy Holzer, dz. cyt., s. 885.

[17] Eric Hobsbawm, dz. cyt., s. 353.

[18] Jerzy Holzer, dz. cyt., s. 897.

[19] Tamże, s. 899.

[20] Eric Hobsbawm, dz. cyt., s. 355.

[21] Tamże, s. 358.

[22] Tamże.

[23] Tamże, s. 360.

[24] Tamże, s. 362.

[25] Tamże, s. 363.

[26] Tamże, s. 564.

[27] Jerzy Holzer, dz. cyt., s. 900.

[28] https://www.the-numbers.com/box-office-records/worldwide/all-movies/cumulative/released-in-2018

[29] https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_film%C3%B3w_z_najwi%C4%99ksz%C4%85_liczb%C4%85_widz%C3%B3w_w_Polsce#Po_1989

[30] https://nck.pl/upload/attachments/317290/Rynek%20ksi%C4%85%C5%BCki%20w%20Polsce.pdf

[31] Anna Nasiłowska, Historia literatury polskiej, Warszawa 2019, s. 648.

[32] Norman Davies, dz. cyt., s. 719.

[33] https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_most_popular_websites

[34] Norman Davies, dz. cyt., s. 621.