Michał Walkowski - „Polska spółdzielczość – wczoraj i dziś”

Idee współpracy międzyludzkiej, solidarności, czy nawet pozornie zwykłej więzi ze wspólnotą są elementami, które pojawiają się w europejskiej oraz polskiej refleksji filozoficznej nad społeczeństwem od wielu wieków. W zasadzie można je zaobserwować już w pierwszych systemowych ujęciach filozofii, dokonywanych przez Platona i Arystotelesa. Ich szczególną formą jest narodowy solidaryzm, który stanowi jeden z filarów ruchu narodowego w Polsce. Rozumieć go należy – powtarzając za „Niezbędnikiem narodowca” – jako „system naturalnej, organicznej i wspólnotowej budowy społeczeństwa opartego na tej samej tożsamości”. Wiemy, że w historii naszego kraju znajdą się przykłady zdrad, które wynikały z zaprzeczenia tej idei. Wspomnieć wystarczy choćby warcholskie zachowania przekupnych szlachciców w trakcie sejmików okresu I Rzeczpospolitej. Niemniej – były również okresy, w których Polacy potrafili się konsolidować i pracować ku wspólnym celom. W znacznej mierze to mrówcza praca nacjonalistów oraz pozytywistów okresu XIX wieku (szczególnie po powstaniu styczniowym) zaowocowała unarodowieniem ludu chłopskiego. Jest to z pewnością jedna z większych zasług narodowców. Do tego można dołączyć duży wkład w odnowienie poczucia wspólnej tożsamości w Polakach trzech zaborów.

Pewną formułą, którą można wiązać jako wynikającą – choć niewyłącznie – z idei solidaryzmu jest ruch spółdzielczy. W swojej zorganizowanej formie zaistniał on w połowie XIX wieku. Miał on być alternatywą wobec rozwijającego się, dzikiego kapitalizmu. Za przykład-symbol uchodzi angielska spółdzielnia spożywców w miejscowości Rochdale, która powstała w 1844 roku. W roku jej założenia liczyła 28 członków, z których śmiano się, że są niepoważnymi idealistami. Rok później było ich 74, a w roku 1850 już 1400. Natomiast jej fundusz udziałowy, który liczył na początku jedyne 28 funtów, w rok powiększył się do 181, żeby w roku 1850 osiągnąć 2300. W 1928 r. spółdzielnia posiadała 91 sklepów, 2 kawiarnie, cukiernię, prócz tego piekarnię, rzeźnię, fabrykę wyrobów tabacznych, warsztaty krawieckie i szewskie. Ponadto prowadziła wydział ubezpieczeń, kasę oszczędności dla dzieci, zbudowała też przeszło 500 domów dla członków. Tekst jednak będzie skupiał się w głównej mierze na historii oraz obecnym stanie spółdzielczości na ziemiach polskich. Ów przykład nie mógł zostać pominięty ze względu na swą wzorcową specyfikę.

Spółdzielnie wywodzą się od istniejących od wieków instytucji samopomocowych. Jednym z najlepszych przykładów takich inicjatyw są banki pobożne. Ich działanie polegało na udzielaniu nieoprocentowanych pożyczek, w zamian za oddawanie przedmiotów w zastaw. Na ziemiach polskich pierwsze tego typu instytucje zostały założone przez błogosławionego Władysława z Gielniowa. Niestety zanikły one po czasie. Przywrócił je i do ich rozprzestrzenienia przyczynił się ojciec Piotr Skarga, który powiązał je z pierwszą w Polsce organizacją charytatywną – Arcybractwem Miłosierdzia. Poza bankami pobożnymi funkcjonowały tradycje współpracy gospodarczej oraz samopomocy w razie potrzeb lub zagrożeń. Późniejszym, i bliższym współczesnej formie spółdzielczości polskiej przykładem, jest założone w 1816 roku przez księdza Stanisława Staszica Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie. Było ono zrzeszeniem dziewięciu wsi i części Hrubieszowa, w którym chłopi zostali uwolnieni od pańszczyzny, każdy z nich dostał swój przydział ziemi, a do ich obowiązków należało między innymi niesienie pomocy innym członkom wspólnoty w razie klęsk żywiołowych. Ponadto organizowano w nim wspólne płacenie podatków oraz prowadzono kasę zapomogowo-pożyczkową. Dochody w Towarzystwie były inwestowane w zapewnienie opieki medycznej (własny szpital), socjalnej (domy starców i sierot), a także w edukację (na terenie wspólnoty działało pięć szkół ludowych). Całe to zrzeszenie było korzystne dla jego członków i stanowiło pierwszą dojrzałą formę organizacji samopomocowej wśród chłopów. Jego historię zakończył dopiero dekret Bieruta. Wcześniej, w trakcie II wojny światowej Towarzystwo zostało mocno zdewastowane.

Dojrzały ruch spółdzielczy powstał w dobie pozytywizmu. Można powiedzieć, że trafił na podatny grunt, ponieważ jego rola doskonale wpisywała się w ideę pracy u podstaw. To w tym okresie rozkwitały między innymi wielkopolskie banki ludowe, „Rolniki” (spółdzielnie zaopatrzenia i zbytu rolniczego), spółdzielnie spożywców, galicyjskie Kasy Stefczyka, pierwsze spółdzielnie pracy, mleczarskie, czy mieszkaniowe. Powstawały też instytucje zrzeszające te inicjatywy. Warto wymienić tutaj chociażby Związek Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w zaborze pruskim, który zajmował się działalnością rozpowszechniającą idee spółdzielcze w miastach i na wsi, a także ułatwiającą przepływ pieniędzy oraz doświadczeń między poszczególnymi podmiotami.

Przedstawiając polską historię spółdzielczości nie sposób nie wspomnieć o gigancie intelektu i człowieku czynu – Edwardzie Abramowskim. Uznawał on spółdzielnie za formy organizacji, na których powinna opierać się gospodarka. Wpisywał się tym samym w jedną ze spółdzielczych doktryn gospodarczych – kooperatyzm. Rozwijał ją w wielu swoich dziełach. Napisał w jednym z nich „To, co kapitalizm i niewola niszczy, mianowicie dobrobyt i szlachetność życia – to ratuje i buduje na nowo kooperatyzm, współdziałanie przyjaźni ludzkich; (…) Są to dwie potęgi, dwie moce zła i dobra, które zmagają się ze sobą o panowanie nad światem. Jedna – przez egoizm – szerzy ciemnotę i nędzę, druga – przez przyjaźń – szerzy wolność i siłę.” To on przyczynił się do stworzenia jeszcze w czasach rozbiorów, w roku 1906 Towarzystwa Kooperatystów. Wydawało ono od początków swego istnienia tygodnik „Społem” i inspirowało powstawanie stowarzyszeń spożywczych. W dwudziestoleciu międzywojennym urosło do rangi najpoważniejszego ośrodka propagującego idee spółdzielcze w Polsce. Z ową instytucją związani byli między innymi wybitni literaci polscy tacy jak Stefan Żeromski, czy Maria Dąbrowska. Działalność Towarzystwa Kooperatystów przerwał dopiero wybuch II wojny światowej.

Spółdzielczość w niepodległej Polsce, II Rzeczpospolitej spotkała się z problemami, które wynikały przede wszystkim z wielu różnic między ziemiami, które były wcześniej częściami trzech różnych państw. Głównym problemem były różnice w ustawodawstwie. Z tego powodu jeszcze w 1918 roku zorganizowano Pierwszy Zjazd Przewodników Polskiego Ruchu Spółdzielczego. Wspólna praca na rzecz ujednolicenia prawa spółdzielczego w II RP zaowocowała ustawą o spółdzielniach w roku 1920. Wytworzone zostały bardzo dobre warunki dla rozwoju polskiej spółdzielczości. Sprzyjały jej zarówno przepisy podatkowe, jak i nie ograniczały jej organy oraz ustawodawstwo państwowe. Wspomniana ustawa była stosunkowo postępowa i demokratyczna względem państw europejskich. Rządy po zamachu majowym również nie uprzykrzały życia spółdzielcom. Natomiast na mocy ustawy z 1934 roku, państwo starało się częściowo uzależnić spółdzielczość rolną od swoich interesów, co wynikało z trudnej sytuacji gospodarczej w okresie kryzysu. Ta próba podporządkowania polegała w głównej mierze na konieczności wnoszenia do odpowiednich organów centralnych przez spółdzielnie dokumentów uzasadniających celowość istnienia danego podmiotu. Niemniej – w rzeczywistości państwo jednak nie ingerowało w sprawy spółdzielców. Szacuje się, że w okresie międzywojennym, w Polsce funkcjonowało nawet 16 tysięcy spółdzielni, a co piąty obywatel należał do którejś z nich. Co ciekawe – powstawały w tym czasie również nowe rodzaje podmiotów spółdzielczych. Należały do nich chociażby Spółdzielnia Dziennikarzy, Spółdzielnia Pracy Artystów Polskich, czy Spółdzielnia Turystyczno-Wypoczynkowa „Gromada”.

Okres II wojny światowej – jak nietrudno się domyślić – wiązał się z wyniszczeniem potencjału gospodarczego oraz zasobów ludzkich spółdzielni. Warto jednak zaznaczyć, że liczne grono polskich spółdzielców jako osób nieobojętnych wobec wspólnot w których funkcjonowały, udowodniło, że leży mu na sercu również los ojczyzny i narodu, o czym może świadczyć wsparcie aktywistów spółdzielczych dla ruchu oporu oraz ich szeroka działalność edukacyjna.

Po roku 1945 spółdzielczość w Polsce całościowo została podporządkowana polityce państwa. W okresie PRL wzrósł co prawda potencjał gospodarczy spółdzielni i ich udział w PKB, ale zniszczono ich ducha, ideę, która wyraża się nade wszystko w samorządności i uspołecznieniu takich podmiotów. W wyniku szerokiej centralizacji decyzyjności, uzależnieniu jej od polityki państwa znaczna większość spółdzielców przestała się utożsamiać z ruchem spółdzielczym, ponieważ nie chcieli oni być kojarzeni z aparatem partyjno-państwowym.

 

Nowym rozdaniem dla spółdzielczości polskiej były przemiany ustrojowe roku 1989. Do dzisiaj dokonują się przeobrażenia prawa spółdzielczego. Jak już zostało wspomniane – w dobie PRL spółdzielnie nie miały zbyt wielkiej autonomii, ani nie niosły ze sobą przeważnie wartości, które przyświecały im z reguły (mowa o szczerej samopomocy, czy samorządności), ale to nie oznacza wcale, że ich los poprawił się tuż po transformacji ustrojowej. Wręcz przeciwnie – uznano je za instytucje zainfekowane przez stary system i rozpoczęto ich masową likwidację. Jednym z zabiegów będących elementem tego procesu był nakaz wybrania nowych władz w spółdzielniach do 31 marca 1990 roku. Niestety oskarżenia o powiązania personalne działaczy spółdzielczych (głównie zarządzających) z poprzednim systemem były w znacznej mierze prawdą. Niemniej – masowa, dzika prywatyzacja niosła ze sobą na tyle wyniszczające efekty, że zdezorganizowała ona polską spółdzielczość. Po wyborach 1993 roku, po których w Parlamencie przeważała opcja lewicowa, zaczęto wprowadzać reformy, które wstrzymały między innymi przejmowanie mienia spółdzielczego. W kolejnych latach działalność spółdzielców stała się bardziej skoordynowana, a dzięki temu wpłynęli oni na kształt prawa spółdzielczego, które jest coraz korzystniejsze dla powstawania spółdzielni. W dniu dzisiejszym istnieje Krajowa Rada Spółdzielcza zrzeszająca podmioty spółdzielcze w Polsce. Zawiera w sobie (poza spółdzielniami) 16 związków rewizyjnych reprezentujących poszczególne branże. Ponadto funkcjonuje już znowelizowane prawo spółdzielcze. Nie jest może ono szczytem marzeń spółdzielców, ale na pewno stanowi znaczny postęp względem początków III RP. Warto zaznaczyć, że spółdzielnie poradziły sobie z przemianami ustrojowymi, pomimo przejściowego kryzysu. Zachowały przede wszystkim konkurencyjność i wróciły do swoich ideałów. Do zakładania przedsiębiorstwa komercyjnego wystarczy prawo handlowe, a spółdzielczość jest czymś więcej – to ekonomia oparta na wartościach solidaryzmu, który powinien być szczególnie pożądany i pielęgnowany przez nacjonalistów.

 

Michał Walkowski

 

Bibliografia:

Książki:

Praca zbiorowa, „Niezbędnik narodowca – ABC nowoczesnego nacjonalizmu”, Warszawa: Capital s.c., 2014

Abramowski Edward, Pisma. T. 1, Warszawa: Związek Spółdzielni Spożywców Rzeczypospolitej Polskiej, 1924

Strony internetowe:

http://kooperatyzm.pl/

http://mhs.org.pl/

http://p-i-w.edu.pl/

http://www.ekonomiaspoleczna.pl/

http://www.krs.org.pl/