Nowa, Wielka Europa Środkowa

Jako narodowi radykałowie często zastanawiamy się nad kształtem naszego kraju w aspekcie pożądanego obrazu stosunków międzynarodowych. Powoli przełamuje się dawny pogląd o nieustającej walce żywiołów narodowych czy chęci zbudowania Rzeczypospolitej od bieguna do bieguna, na rzecz mniej lub bardziej entuzjastycznych postulatów współpracy narodów europejskich we wspólnej walce z globalną hegemonią. Oczywistym wydaje się fakt, że przemiana, dokonana choćby i w pełni, w jednym kraju nie powiedzie się. Los takiego państwa byłby przesądzony a jego upadek dokonałby się bardzo szybko. Samotna wyspa otoczona przez nieprzyjazne siły, zarówno w skali lokalnej jak i globalnej wymarłaby, zabita przez izolację a może nawet „demokratyczną interwencję” monopolarnego świata. Wolność jednego z narodów nie mogłaby nie drażnić eugenicznego biznesu, monopolistycznych korporacji, międzynarodowych instytucji finansowych czy „niezależnych organizacji pozarządowych” dbających odpowiednio o zidiocenie Europejczyków w popieraniu globalnego okupanta. Mało roztropnym posunięciem byłby również zwrot ku Federacji Rosyjskiej. Warto zaznaczyć, że posiadające imperialne ambicje byłe mocarstwo nie jest, jak życzyliby sobie niektórzy radykałowie piewcą konserwatywno-społecznej rewolucji, a źródłem korupcji w państwach postsowieckich i jednym z graczy globalnej dominacji. Jego chwilowy lub dłuższy antagonizm z Zachodem wcale nie przesądza jeszcze o anty-postmodernistycznym charakterze toczonej przezeń walki. Z drugiej strony, czekając na ogólnoeuropejski zryw, prawdopodobnie Ojczyzna mogłaby przeczekać życia dziesiątek pokoleń i mimo tego szanse byłyby znikome. Degeneracja trawiąca Zachód może być w tym momencie już nieodwracalna. Nie dość, że rdzenna ludność państw Okcydentu zaczyna przegrywać z nomadami we własnych krajach na polu demograficznym, to większość tamtejszej białej młodzieży będącej jedyną realną siłą zdolną dokonać zmiany, toleruje lub wyznaje kulturowy marksizm i bezkarność międzynarodowej oligarchii finansowej. Nie lepiej sytuacja ma się na wschodzie Europy będącym w zasadzie rajem alkoholizmu i aborcji. Jedyną szansą na budowę imperium wolności wydaję się być zatem Europa Środkowa.

 

Utworzenie centralnoeuropejskiego bloku współpracy staje się być może jedyną szansą realną szansą na postawienie się nowoczesnemu światu. To właśnie Europa Środkowa jest miejscem, w skali kontynentu najbardziej tradycyjnym, patriotycznym oraz przewrotowym. Można domniemywać, że nie ma innej alternatywy na utworzenie przymierza narodowo-chrześcijańskiej awangardy. To właśnie tutaj społeczeństwo najbardziej żywiołowo reaguje na kolejne próby zaszczepiania przez zachód swoich kulturowych eksperymentów. W gruncie rzeczy, jedynie ta część naszej większej ojczyzny potrafi od czasu do czasu zapłonąć patriotycznym entuzjazmem. Nie zamierzam tworzyć przy tym laurki narodom Europy Środkowej. Przeciwnie, rozumiem i tak trudną sytuację regionu. Nawet po naszym kraju widać dobitnie, jak głęboko wbiły się macki postmodernistycznej degeneracji. Trzeba przyznać ze smutkiem, że to właśnie u nas swobodnie panoszy się kult indywidualizmu, podsycany zarówno przez globalny układ jak i środowiska liberalno-neokonserwatywne próbujące nazywać się patriotycznymi. A to przecież śmierć ducha wspólnotowości jest pierwszym krokiem do zniewolenia. Nic dziwnego, że większość liberałów hołduje pacyfizmowi, skoro ich wizja społeczeństwa nie przewiduje wspólnego działania ku wyższym celom jak chociażby obrona rodzinnego kraju czy ideałów. Podobna sytuacja rysuje się w kwestii konsumpcjonizmu. Dziesiątki galerii handlowych oraz morze bilbordów z napisami „SALE!” zdominowały krajobraz większości polskich dużych i średnich miast. Konsumpcjonizm nigdy nie może iść w parze z tradycyjnym światopoglądem. Wszakże to degeneracja najlepiej nakręca spiralę szału zakupów, dlatego to właśnie ku niej skłaniać będą kuszące rozwiązłym trybem życia reklamy czy sprytne kampanie marketingowe wielkich firm. Dostrzeżenie takiego stanu rzeczy powinno raz na zawsze wyleczyć niektórych nacjonalistów z pomysłów na taktyczny sojusz ze środowiskami „koliberalnymi”, kapitalistycznymi w rzeczywistości będącymi niczym innym jak częścią Kalijugi. Budowa Wielkiej Europy Środkowej byłaby zadaniem ogromnie trudnym. Kolejnym powodem, po wkraczającej powoli zachodniej degeneracji jest korupcja i zaściankowość pozostawiona regionowi po tzw. „realnym socjalizmie”. Zazdrość, społeczna nieufność, bezkarność urzędów i niejasne prawo są typowymi wadami państw i narodów postkomunistycznych, a zatem Europy Środkowej. Znacznie gorszym czynnikiem są jednak pozostałości po konfliktach etnicznych, które wstrząsnęły regionem. Skutki tych walk oglądać można po dzień dzisiejszy. O ile z punktu widzenia prawdy historycznej trudne mogą wydawać się stosunki polsko-ukraińskie, o tyle relacje między narodami bałkańskimi czy nimi a Węgrami zdają się być jeszcze bardziej skomplikowane a rany znacznie świeższe. A przecież nie można odebrać nikomu prawa do historii czy pamięci. Mimo to należy ponieść trud przełamania barier i podjęcia wspólnej walki. Odrodzenie albo śmierć.

 

Niezależnie od ciężaru wyrzeczeń i przeciwstawienia się własnym fobiom, jaki trzeba byłoby ponieść jest to jedyna szansa na prawdziwą wolność. Przekonanie do opuszczenia struktur NATO czy UE nie będzie możliwe, gdy zwykłych ludzi trawić będzie strach o braku realnej alternatywy. Miejsca, w którym znalazłby się nasz naród po wystąpieniu z szeregu niewolników globalnej hegemonii. I chociaż dla niektórych to trudne do przełknięcia, potrzebujemy współpracy z Ukrainą, naszego wspólnego potencjału gospodarczego i demograficznego. Potrzebujemy państw wyszehradzkich, Półwyspu Bałkańskiego, krajów bałtyckich, Rumunii, Grecji a nawet Białorusi. Potrzebujemy połączonej siły militarnej, ekonomicznej, a także wspólnego stanowiska w obronie suwerenności i tradycji. Potrzebujemy, aby stworzyć siłę lokalną i uzyskać głos globalnie. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że utworzenie federacji pozostaje centralistyczną mrzonką, niezgodną z charakterem narodów naszego regionu. Mimo to, obszerna współpraca Międzymorza stanowi jedyną alternatywę, zdolną przeciwstawić się globalizmowi. Kształt takiego przymierza musiałby odznaczać się zarówno w sferze militarnej, gospodarczej i politycznej ale również kulturowej. Należałoby przedsięwziąć pracę odwrotną do tej, którą popełniają kulturowi marksiści. Pracę programową na rzecz tożsamości lokalnej, narodowej i europejskiej. Wiem, że istnienie tożsamości innej niż narodowa pozostaje tematem tabu dla części nacjonalistów. Należy jednak spojrzeć, że wychowujemy się w rodzinach, często z własnymi tradycjami, podobnie sprawa ma się też do miast i regionów w kraju czy samej Europy lub identyfikacji słowiańskiej. Istota tożsamości złożonej doskonale dopełnia narodowy radykalizm, tworząc nową jakość nowoczesnego nacjonalizmu. Zrozumienie swojego związku z małą ojczyzną i pobudzenie do pracy na jej rzecz jest przecież jednocześnie pracą na rzecz Polski jako całości. Promocja własnego regionu i dbanie o lokalne tradycje wzbogaca kraj w zdrową, świeżą różnorodność. Kluczem pozostaje jednak zamknięcie mniejszych tożsamości w idei narodowej. Jestem Pomorzaninem, Słowianinem, Europejczykiem dlatego, że jestem Polakiem, nie zamiast tego, nie przeciw temu. Rewolucja środkowoeuropejska musiałaby być przewrotem tożsamościowym, pobudzającym do działania na rzecz małej ojczyzny, narodu i regionu, musiałaby również być zwrotem solidarnościowym. Zwrotem, mogącym przełamać indywidualistyczne tendencje na rzecz zdrowej współpracy i idei miłosierdzia. Musiałaby być... pełną: narodową, tożsamościową, społeczną i chrześcijańską rewolucją.

 

Podsumowując, odrodzenie, chociaż trudne jest możliwe. Wymaga ono jednak pokonania przeciwności panującej i tak w mniejszym stopniu niż na zachodzie, dekadencji, zażegnania dawnych antagonizmów między narodami oraz wyzwolenia z międzynarodowej zależności. Konflikty, które wstrząsnęły Półwyspem Bałkańskim na długo powiązały swoich uczestników w zależności od Zachodu jak w wypadku Chorwacji czy Bośni i Hercegowiny albo Wschodu jak chociażby Serbii. Wielkie starania należy również włożyć w obronę Ukraińców przed uzależnieniem od układu unijno-atlantyckiego, w które może wtrącić ten naród konieczność zdobycia środków na obronę granic. Dzisiejszym celem ostatecznym jest zawiązanie współpracy centralnoeuropejskiej mogącej przeciwstawić się zarówno imperializmowi kapitalistycznemu jak i postsowieckiemu. Jedynej drogi ku wielkości i wyzwoleniu.

 

Leon Zawada