Główną zasadą działania liberalnego systemu sądowniczego jest ekstremalna łagodność wobec wszelkiej maści bandziorów i bezduszność wobec zwykłych ludzi. Sądy stały się rakiem niszczącym zachodnie społeczeństwa.
Jeśli chcecie, by jakiś lewicowy libek poczuł smutek po zabójstwie Charliego Kirka, to powiedzcie mu, by wyobraził sobie, że zamiast Kirka zginął ktoś, z kim ów libek mógłby się utożsamiać. Ktoś, za kim mógłby on zapłakać. Na przykład – czarny gwałciciel i morderca.
Jakimś dziwnym trafem libki i lewary zawsze współczują najbardziej zdegenerowanym kryminalistom, winnym najbardziej odrażających zbrodni. Są zawsze gotowi ich usprawiedliwiać. "To wina społeczeństwa. Ten człowiek miał pewnie ciężkie dzieciństwo. Frustruje go proces migracji do Europy. On nie powinien siedzieć w więzieniu. On zadźgał i zgwałcił tylko 15 osób. Powinniśmy mu dać drugą szansę. I trzecią. I czwartą. I piętnastą". Ów zatwardziały kryminalista miał szczęście. Dopuścił się jedynie gwałtu ze szczególnym okrucieństwem i morderstwa. Co innego, gdyby zamieszczał rasistowskie memy w necie. Lub śmiał się z feministek. Lub odrywał zakrętki od butelek. Lub kopnął psa. Lub zostałby pomówiony o przemoc domową i pedofilię przez byłą partnerkę, z którą od kilku lat się rozwodzi.
No cóż, zachodni (i także oczywiście polski) system "sprawiedliwości" opiera się na jednej, żelaznej zasadzie: chronić bandziorów, a zwykłych ludzi gnoić za pierdoły. Co gorsza, zidiociałe, liberalne społeczeństwo w pełni to popiera. No bo przecież trzeba gnoić tych, którzy się nie poddają społecznemu, liberalnemu konformizmowi lub popełniają drobne, w miarę nieszkodliwe wykroczenia, a prawdziwym bandziorom zapewniać fikcyjną "resocjalizację". Zbrodnią w oczach libków jest bronienie się przed przestępcą. Zbrodnią jest jego surowe karanie.
Doświadczenia historyczne i współczesne pokazują jednak, że to ostra polityka wobec przestępców się opłaca. Salwador w kilka lat stał się najbezpieczniejszym krajem Ameryki Łacińskiej, bo jego prezydent Nayib Bukele (sam siebie określający "najfajniejszym dyktatorem świata") przeprowadził ostrą kampanię wymierzoną w gangi. Do straszliwego, totalitarnego więzienia wtrącano tam każdego śmiecia z gangsterskimi tatuażami. Niszczono nawet im nagrobki. I co? Zachodnie libki płakały z tego powodu, a statystki przestępstw w Salwadorze szybko poszły w dół.
Dobrym przykładem polityki karnej były również Filipiny pod rządami prezydenta Rodrigo Duterte. Doszedł on do władzy mówiąc: "Nie będę budował nowych więzień. Będę budował nowe zakłady pogrzebowe!". Wysłałał przeciwko dilerom narkotykowym policyjne szwadrony śmierci, które odstrzeliły ponad 100 tys. osób. Przerażeni bandyci sami zgłaszali się do więzień, byle tylko przeżyć. Zwykli Filipińczycy kochali za to swego prezydenta. Niestety, po tym jak demokratycznie oddał on władzę, ekipa nowego przywódcy – Marcosa Jra – wysłała Duterte do aresztu przy Międzynarodowym Trybunale Karnym w Hadze. Za co? Za spełnianie obietnic wyborczych.
Pamiętam jak ze dwie dekady temu libki przejmowały się, tym że w Teksasie wykonano karę śmierci na mordercy, który był takim debilem, że gdy jadł ostatni posiłek przed egzekucją, to część tego jedzenia odłożył "na później". Moim zdaniem bardzo dobrze, że tego kryminalistę-kretyna usmażono na krześle elektrycznym. Nic nie wnosił do społeczeństwa, a swoją głupotą i brakiem umiejętności kontrolowania instynktów stanowił dla niego zagrożenie.
Kara śmierci przez wieki odgrywała bardzo pożyteczną rolę w Europie. Eliminowała bowiem ze społeczeństwa niebezpieczne jednostki, skłonne do zbrodni. Eliminowała osobników zbrodniczych, którzy byli jednocześnie na tyle głupi, że dawali się złapać. Eliminowała też ich zdegenerowane geny. Dzięki temu białe, europejskie społeczeństwa stały się bardzo bezpiecznym miejscem do życia. To, że brytyjscy policjanci mogli (przed ostatnimi falami trzecioświatowej migracji) wychodzić na ulice symbolicznie uzbrojeni tylko w pałki, było skutkiem wielowiekowej tresury lokalnego społeczeństwa, które dzięki publicznym egzekucjom i torturom nabrało respektu do władzy.
W wyniku ostatnich fal migracji trafiły do Europy miliony nachodźców z krajów, w których panuje bezprawie. Zamiast uczyć ich szacunku do władzy i norm społecznych, wysyła im się komunikat: możecie bezkarnie kraść, dilować narkotykami, niszczyć cudze mienie, gwałcić i zabijać. Co może bowiem ich spotkać? Wyrok w zawieszeniu? Prace społeczne? Więzienie w warunkach 100 razy bardziej komfortowych od życia w ich krajach pochodzenia? Nachodźcy śmieją się z takiej "sprawiedliwości". Co innego, gdyby zastosować wobec nich kary szariackie...
Moim zdaniem kraje takie jak Arabia Saudyjska, ZEA czy Katar są pod względem prawa karnego o wiele bardziej cywilizowane od zidiociałej Europy. Tam drobnych przestępców się biczuje, a recydywistom ucina ręce lub strzela w łeb. O ile miałbym poważne wątpliwości, by powierzyć polskim sądom orzekanie kary śmierci, to jednak nie miałbym nic przeciwko temu, by za rozboje, włamania czy kradzieże samochodów karać obcinaniem ręki. Lęk przed utratą drugiej kończyny byłby najlepszą resocjalizacją.
