Odolan Sokołowski - Subkultury naszym celem

Kluczowe pytanie

Jakie metody walki o naród należy wykorzystywać? Oto pytanie, które powinni sobie zadać współcześni nacjonaliści.

W praktyce, w której wielu polskich nacjonalistów skupia swe działania głównie na klejeniu plakatów, malowaniu graffiti i zwalczaniu, zresztą ze wzajemnością, lokalnej antify, umyka w pewien sposób sens owych działań. To znaczy ciągle główna potyczka toczy się wokół przyciągnięcia nowych ludzi do polskiego nacjonalizmu, rekrutowaniu nowych członków i prób w dalszej konsekwencji, wprowadzania jakiś zmian i forsowania pewnych wartości jako słusznych i potępiania innych jako niesłusznych. W dodatku taki charakter owych działań można śmiało uznać jako antysystemowy, gdyż kręci się nie wokół przepchnięcia kolejnej opcji parlamentarnej, która nigdy nie doprowadzi do zmian systemowych, a wokół działania oddolnego, które ma odbić się na przechodzących akurat ludziach.

Lecz czy to wystarczy? Czy będziemy mogli w ten sposób przyciągnąć nowe osoby? Czy ludzie z takim stylem życia się odnajdą? Z pewnością w pewien sposób tak, ale czy możemy zrobić coś jeszcze? Zdecydowanie tak.

To jest wojna kulturowa

To nie jest wojna polityczna, to nie jest wojna o głosy i stworzenie kolejnej opcji parlamentarnej, która nawet po dojściu do władzy, zostanie po pięciu latach odsunięta od władzy. To jest wojna o umysły, a nic bardziej nie angażuje umysłów narodu jak wspólna kultura. I mówiąc o kulturze nie mówimy o tematach zainteresowań wąskiej grupy intelektualistów z jakiejś uczelni. Kultura to wszystko co przez naród jest tworzone i przeżywane, mówione, wykrzykiwane i przez innych słuchane, co siedzi w umysłach polskich i przez nasze psychologiczne schematy traktowane jest jako dobre, lub złe. Przyszłość z pewnością poszerzy nasze rozumienie kultury. Kluczowym w tym temacie jest z pewnością to, że życie polityczne to jedynie pomniejszy element życia kulturowego. Polityczne rozgrywki mogą przepychać pewne pomysły do umysłów krajan, aczkolwiek dalej dzieje się to w obrębie przepychania konkretnych zmian kulturowych, a nie samego systemu parlamentarnego. O wiele łatwiej wyobrazić to sobie na przykładzie wyodrębnienia politycznej propagandy od propozycji konkretnych partii politycznych, z wyłączeniem elementu przekonywania. Oczywiście wszystko ma swoją siłę przebicia, ale nie należy przeceniać politycznych rozgrywek nad siłę oddolnego kulturowego działania, pamiętając o faktycznym charakterze kultury, a odrzucając traktowanie kultury jako zajawkę dla wąskiego kółka uniwersyteckiego. Warto zwrócić w tym momencie uwagę na pewną korelację zatomizowania społeczeństwa i utraty roli społecznej, między innymi subkultur, w kształtowaniu życia kulturowego, za to z podwyższeniem się roli polityków i celebrytów w tej kwestii. Nie zapominajmy też o duchu młodzieży, który nie chce się nudzić, a chce żyć. Sam człowiek z naszego kręgu cywilizacyjnego, mimo niestety częstego siedzenia wiele godzin w pracy, w głębi siebie pragnie przygody, wrażeń i szczęścia, co zapewnia mu między innymi subkultura. Oczywiście nie zawsze próbuje odnaleźć to w subkulturze, a często niestety w wielu szkodliwych nawykach, będąc jedynie pozornie szczęśliwym, choć nadal nie wolno bagatelizować tak ważnych grup jak subkultury.

Mianowicie to tam powstają zespoły muzyczne, koncerty i spotkania ludzi o podobnym stylu życia oraz zainteresowaniach.

Jak można pomijać wpływ tego wszystkiego na kulturę ogólną narodu? Wszystko to oddziałuje na umysły Polaków, zwłaszcza młodych, wskazując przy okazji na bardzo ważną kwestię, jaką jest młode pokolenie. Tworzenie muzyki to nic innego jak czyn kulturowy, który powstaje w umysłach jednych i oddziałuje na umysły drugich. Zresztą, spójrzmy jak wielu dzisiejszych nacjonalistów zostało zainteresowanych ideą poprzez muzykę polskich skinheadów z lat 90, lub też jak wielu dzisiejszych anarchistów zostało zainteresowanych anarchizmem i zwalczaniem nacjonalizmu dzięki punkowym kapelom. Również spora grupa zainteresowała się swoim pochodzeniem na fali patriotycznego hip-hopu parę lat temu. Nie zapominajmy także o wszystkich nacjonalistach-rodzimowiercach słowiańskich, którzy zaczynali od słuchania podziemnej muzyki metalowej, kończąc w ramionach filozofii Stachniuka i rodzimej wiary.
Przykładów z przysłowiowego naszego podwórka nie brakuje. Dziś możemy zaobserwować kolejną falę skinheadów, falę casuali i falę hardcore punków. Nasi przeciwnicy z ramienia trzech strzał, zaczęli już nawet hardcore punk wykorzystywać do krzewienia swoich własnych idei. Młodzież subkulturowa pragnie koncertów, więc nie ma się co dziwić, że dla nieobeznanych w ideowym świecie nastolatków słuchających HxC punka, wizja pójścia na koncert z biletami po dziesięć, czy nawet zero złotych, jest niebywale kusząca. Pytaniem dla nas powinno raczej być, dlaczego my nie oferujemy w tak dostępny sposób wydarzeń subkulturowych, jakimi są między innymi koncerty? Przecież jest to nieoceniony sposób nie tylko na pozyskiwanie nowych zainteresowanych naszą ideą, ale także sposób na przeżywanie życia kulturalnego, realizację siebie i swojego tworzycielskiego przeznaczenia.
Idąc dalej, dlaczego jeśli teraz nie możemy, to nie dążymy do powstania możliwości zaoferowania czegoś takiego?
Biorąc pod uwagę rolę subkultur w tworzeniu kultury, oraz rolę kultury w życiu Polaków, należy jednoznacznie powiedzieć sobie, że należy w tym momencie postawić na subkultury. Nie możemy zmarnować tej okazji. Należy postawić na subkultury, na wiele subkultur. Nie jedynie na jedną czy dwie, ale na wiele. Należy zacząć realizować siebie, nie ulegając konformistycznej presji skłaniającej do wyzbycia się własnego „ja”. Żadna partia polityczna czy kandydat na prezydenta nie zdobędą poparcia, jeśli będą oddolnie nienawidzeni przez społeczeństwo i będą uważani za sprzecznych z tym, co jest dobre, a tak się składa, że mamy szanse i możliwości by tworzyć oddolnie kulturę poprzez udział w subkulturach.

 

Nie jesteśmy tu na siłę

Błędem byłoby powiedzenie, że subkulturowcy o poglądach nacjonalistycznych są efektem bycia tu „na siłę” dla samego „efektu”. Subkultury nie powstają na siłę, a są odzwierciedleniem pewnych upodobań i stylu życia, często odzwieciedleniem danych czasów. Między innymi subkultura skinheadów narodziła się na niezadowoleniu angielskiej klasy pracującej.
Czas zrzucić kajdany konformizmu, każącego nam być szarą masą. Jeśli uznamy, że subkultury są buntem przeciw (de facto kapitalistycznemu) systemowi, to my jesteśmy najlepszymi ludźmi do tego by zasilać szeregi subkultur, a subkulturowcy są idealnymi ludźmi do zasilania szeregów grup nacjonalistycznych.
Jeśli zaś uznamy, że subkultury są buntem przeciwko mainstreamowej kulturze, nonkonformistyczną zmianą własnego życia, odrzucającą główny nurt mainstreamu i stylu życia większości ludzi, również nie musimy się wcale do tego jakoś wielce przyczepiać. Nasze dzisiejsze społeczeństwo to społeczeństwo, które z każdym dniem zmaga się z problemem atomizacji. Liberalizm, siedzący w nim indywidualizm, brak przywiązania do wspólnoty narodowej i hedonistyczny materializm, jest domeną współczesnego społeczeństwa i powodem jego powolnego rozkładu. Przeciwko czemu mają buntować się wkurzeni subkulturowcy, jeśli uznać, że uosabiają to, co jest głównym nurtem promowanym przez zgniły system, a nie mogą uosabiać tego, przeciwko czemu buntujemy się my? Przeciwko sobie samemu? Jesteśmy buntem, nonkonformistami, dlatego nie ulegamy systemowej, liberalnej papce. I żadni fałszywi antysystemowcy spod znaku trzech strzał nie uosabiają tego antysystemowego buntu, gdyż sami są jedynie tego systemu pożytecznymi idiotami, czego bardzo jaskrawym przykładem jest popieranie imigracji przez kręgi tak głośno „walczącej o klasę robotniczą” Antify, która to imigracja nie dość, że korzystna jest dla biznesu chcącego taniej i niebuntującej się siły roboczej, to niekorzystna dla zwykłego, polskiego pracownika, zważając na jego mniejszą opłacalność, kosztem imigranta. To my jesteśmy buntem i nie udajemy kogoś kim nie jesteśmy. Jesteśmy w tej, a nie innej subkulturze, gdyż nas uosabia, i szykujemy swe zęby na pożarcie waszego zgniłego systemu, który chce zrobić z nas szarą masę do zarabiania bez żadnej tożsamości.

 

To jednak nie wszystko...

 

Bo nie potrzebujemy jedynie konkretnie ubranej młodzieży o konkretnym zachowaniu, a całej infrastruktury subkultury. Potrzeba wydawnictw, potrzeba koncertów, potrzeba klubów.
Musimy stworzyć całe zaplecze, w tym finansowe, które będzie nam umożliwiać przeprowadzanie wydarzeń, nagrywanie i wydawanie płyt oraz tworzenie zinów, a nawet wynajmowanie lokali. W tym aspekcie nie ma miejsca na defetyzm. Tutaj nie ma miejsca na „nie da się, zablokują” czy inne „zaraz nas służby rozbiją”. Nasi przeciwnicy już wszystko to mają, teraz czas się obudzić. Musimy zaoferować młodzieży pole do przeżywania własnego życia. Młodzież powinna móc w łatwy sposób zobaczyć na plakacie czy w internecie informację o zbliżającym się koncercie, na który może przyjść, poznać nowych ludzi i dobrze się bawić. Wyzwaniem dla młodego pokolenia jest stworzenie tego wszystkiego. A nie ma przecież bardziej kulturowego czynu, jak tworzenie. To pytanie do młodzieży, czy podejmujecie się wyzwania, by przysłużyć się swojemu narodowi, swojej subkulturze a w konsekwencji kulturze i poprzez czyn stać się nieśmiertelnymi? Zapamiętani poprzez czyn nie odchodzą bez echa. Zapamiętani poprzez czyn stają się silnymi autorytetami dla przyszłych pokoleń, które to pokolenia będą żyć ich dorobkiem i wzorować się na ich bohaterstwie. Przykładów nie brakuje, popatrzcie po prostu na to kogo sami podziwiacie.
Trzeba pamiętać przy tym wszystkim, że robienie koncertów dla bardzo zamkniętego, hermetycznego grona, nie przyprawi nam nowych twarzy, co powinno być celem samym w sobie.
Jeśli ktoś należy do subkultury skinheadów, bądź też interesuje się nią, dobrze wie jak trudno jest wyrwać jakiś koncert RAC.
Nie można doprowadzić do całkowitego zhermetyzowania subkultur, gdyż staną się one wówczas jedynie kółkiem, z którego ludzie prędzej odejdą, niż przyjdą. Młodzi zainteresowani muzyką nacjonalistyczną, a tym bardziej młodzi zainteresowani po prostu muzyką czy daną subkulturą, nie przyjdą na zamknięty, podziemny i bardzo hermatyczny koncert zespołu, który na okładce swojej płyty ma więcej swastyk, niż posiada muzyków.
To nawet nie kwestia jedynie tej okładki z totenkopfem czy utworami o komorach gazowych. Oni po prostu się o tym koncercie nie dowiedzą. No i nie ukrywajmy, że uleganie starej modzie na nawiązywanie wszędzie do obcego mocarstwa, a dokładniej Rzeszy Wielkoniemieckiej, nie kończy się najlepiej, a i my jako Polacy możemy poszczycić się wybitnymi myślicielami i ciekawymi organizacjami. Taki Jan Stoigniew Stachniuk nie tylko stworzył swoją własną ideologię, ale także spójną ze wszystkim filozofię. Bohaterów i bojowości również nie wolno nam odebrać. Naprawdę mamy się czym poszczycić. Nie trzeba nawiązywać do Hitlera.
Powracając jednak do samego wyzwania jakie stoi przed subkulturową młodzieżą, pamiętajcie przed czym stoicie i o co walczycie, oraz o tym, że historia ciągle się tworzy i to od was zależy jak zostaniecie, i czy w ogóle, w niej zapamiętani.
W kraju na nowo zainteresowanym subkulturami, nie możemy przepuścić takiej okazji oraz nie możemy zostać zapamiętani jako lenie, którzy nie kiwną palcem by było lepiej.

To nasza życiowa szansa.
Czas zdobyć się na odwagę.