Krzysztof Kwaśny - Rzut okiem na kandydaturę Karola Nawrockiego

Na początku kampanii wyborczej można było odnieść wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość nie do końca wiedziała kogo ma wystawić do walki o fotel prezydencki. Miała kilka opcji, ale ostatecznie zdecydowała się wystawić Karola Nawrockiego. Sam Nawrocki mienił się jako kandydat obywatelski, który przy wsparciu PiS-u miał objąć urząd prezydenta. Kiedy partia ogłosiła wystawienie go jako swojego kandydata, można było odnieść wrażenie, że jest to kandydat totalnie nijaki, z małą charyzmą oraz bez konkretnych postulatów. Od tak, aby był po prostu ktoś wystawiony z ramienia PiS-u. Z biegiem kampanii Nawrocki zaczął w jakiś sposób przekonywać do siebie wyborców, ale wciąż wydawał się być kandydatem, który został wystawiony na siłę.

Z czego właściwie znany jest Karol Nawrocki? Głównie z tego, że był dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz wciąż jest prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Pochodzi z Gdańska, ma doktorat z historii, w przeszłości był aktywnym kibicem gdańskiej Lechii (odniosę się jeszcze do tego) oraz sportowcem a dokładniej bokserem. Trenując boks w gdańskim Stoczniowcu odnosił nawet sukcesy na turniejach.

Jego początkowe postulaty były typowe dla kandydata Prawa i Sprawiedliwości (sprzeciw wobec imigracji, aborcji itp.), ale można było odnieść wrażenie, że poza tym nie ma nic konkretnego do zaoferowania. Dużym plusem może być zwiększenie wydatków na obronność, co w obecnej sytuacji geopolitycznej może okazać się kluczowe, czy wypowiedzenie paktu imigracyjnego oraz sprzeciw wobec eurokołchozowego “Zielonego Ładu”. W sprawach gospodarczych wydaje się, że zaczął pożyczać postulaty od Sławomira Menztzena  jak zapowiedź niepodnoszenia istniejących już podatków czy proste podatki dla firm. Nie będę ich tutaj wszystkich wymieniał, można je z łatwością znaleźć w Internecie. W trakcie ostatniej rozmowy ze Sławomirem Mentzenem podpisał ośmiopunktową “Deklarację Toruńską” w ramach przekonania do siebie wyborców Konfederacji. Oglądając wspomnianą rozmowę miałem wrażenie, że kandydat Konfederacji wystawiał mu w pewnych momentach piłkę, ale stwierdzam, że Nawrocki nie wypadł w tej rozmowie źle chociaż wiadomo, było to typowe przekonanie do siebie elektoratu przed drugą turą.

W trakcie kampanii padały wobec Nawrockiego różne oskarżenia, zaczęło się od jego domniemanych dobrych znajomości z pewnymi osobami. Jedną z takich osób miał być słynny uczestnik gal freak fightowych oskarżony o sutenerstwo. Kolejną sprawą była już głośna na całą Polskę afera z mieszkaniem komunalnym. Nie będę już wchodził w szczegóły o słuszność tych oskarżeń, bo jak zawsze jedna i druga strona ma swoje zdanie o tym, ale było widać, że kontrkandydaci Nawrockiego mając taki zasób, aby pogrzebać jego kandydaturę nie potrafili tego wykorzystać.

Kolejna sprawa to przyznanie się u Sławomira Mentzena, że w przeszłości brał udział w kibicowskich ustawkach. Media oczywiście podchwyciły temat i od tamtej pory zaczął się już totalny lament wszelkiej maści liberałów, że jak dawny kibol może chcieć objąć urząd prezydenta państwa. Moja opinia jest taka, że właściwie to czemu nie? Czy prezydent musi koniecznie wywodzić się z wyższych sfer? Mamy przed sobą chłopaka wychowanego na gdańskich blokowiskach, na których musiał wywalczyć swoją pozycję. Mimo takiej a nie innej przeszłości udało mu się zdobyć tytuł doktora z historii. Czy noszenie dresów za młodu a nie garnituru zmienia w jakiś sposób czyjeś kompetencje do objęcia urzędu prezydenta? Czytając opinie o tym miałem wrażenie, że po wypowiedzeniu tych słów zyskał sobie w jakiś sposób zwolenników. Ludzie twierdzą, że zdecydowanie wolą prezydenta, który ma taką a nie inną przeszłość, bo przynajmniej będzie wiadomo, że nie da sobie wejść na głowę i nie będzie bał się tupnąć nóżką w obliczu pewnych spraw. Sam Nawrocki zresztą nigdy się nie krył z tym, że był kibicem i sympatyzował ze środowiskiem kibicowskim. Wrzucał zdjęcia na swoje media społecznościowe z meczów gdańskiej drużyny oraz wziął udział w corocznej Pielgrzymce Kibiców na Jasną Górę jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej prowadząc swój wykład.

Tekst ten pisałem przed drugą turą wyborów prezydenckich. Absolutnie nie chciałem nikogo przekonywać do głosowania w te czy we w te. Moim celem był szybki rzut okiem na kandydaturę Karola Nawrockiego z perspektywy nacjonalisty i krótki opis tego co działo się w trakcie kampanii wyborczej.