Jakub Wędrowycz - Niewolnicy XXI wieku

Czas pandemii, nie wnikając w jej aspekt medyczny, pokazał nam że daliśmy się nie tylko zamknąć we własnych domach, nauczyliśmy się unikać podejrzanych osób oraz żywić podejrzenia wobec wszelkich odstępstw od norm, ale przede wszystkim zamknęliśmy się w nas samych. Obsesja dbania o swoje fizyczne zdrowie czy komfortowe samopoczucie często urastała do granic schizofrenii i mówię tu o nas wszystkich, także o sobie samym. Daliśmy sobie wmówić, że wszechobecny strach jest czymś dobrym i ochroni nas przed złem zewnętrznym, ale czy ochroni nas przed nami samymi? Czy ochroni nas przed własną pychą, rozbrzmiałym ego oraz samolubstwem? Wręcz przeciwnie, wszystkie powyższe wady urosły do cnót XXI wieku, który karmi się naszym ogołoceniem duchowym, śmiejąc się jak łatwo potrafił wyprać nas z ideałów i wartości. W ostatnich latach staliśmy się gnuśni, wygodni i ospali. Jeden z księży po pół roku trwania obostrzeń powiedział, że kiedy taka pandemia wybuchłaby za czasów kardynała Stefana Wyszyńskiego, kościoły byłby pełne wiernych proszących Boga o zmiłowanie. Słowa te przekładają się także na inne aspekty życia społecznego, nie tylko te duchowe. Pomoc bliźniemu została zastąpiona przez podejrzliwość, a w centrum wszystkiego, rozpychając inne wartości, stanęło własne ja. Tym co mnie jednak najbardziej przeraża to fala denuncjacji oraz potencjalnego donosicielstwa, która była dość powszechna i niestety zostanie z nami już na długi czas, co skrzętnie wykorzysta system. Można powiedzieć, że metody, które nam zafundowano to jest marzenie esbecji, tym bardziej, że większość z tych rozwiązań będzie z sukcesją wprowadzana w przyszłości, zapewne przy licznemu poparciu samego społeczeństwa, które nie dostrzega już niewidzialnych kajdan, które ma na swoich rękach. Kiedy duch upada, kiedy wartości i cnoty są poniewierane, swoje oblicze podnosi dziki totalitaryzm, którego narodziny obserwujemy. Rodzi się dziki materializm, konsumpcjonizm i odrealnienie, które szczególnie objawia się w para naukowych tezach profesorów i samozwańczych ideologów. Starszemu pokoleniu ta ideologia jest narzucana, lecz młodsze pokolenie jest z nią niejako związane już od samego początku swojego życia. To przeraża. Marzyłem o wieku Rycerzy, silnych i szlachetnych, którzy najpierw odnoszą zwycięstwo nad sobą, a dopiero potem nad innymi. Tymczasem współcześni ludzie nie potrafią nie tylko odnieść zwycięstwa nad samym sobą ile nie są w stanie odmówić sobie rzeczy niepotrzebnych im do życia, jak zjedzenie kebaba, wypicie piwa czy zakupu nowego świecidełka. Cywilizacja jest w odwrocie, człowieczeństwo jest w odwrocie, my sami jesteśmy w odwrocie, schowani za własnymi murami zniewolenia, unikamy bitwy, boimy się potyczek, zawczasu wywieszając białą flagę. Oby przebudzenie nadeszło w porę, gdyż co poczniemy bez ludzi żyjących według ducha, ludzi czynu gotowych poświęcić własne dobre imię a nawet życie w walce o ideały? Czy na darmo Leonidas stawiał opór? Czy na próżno zwyciężono pod Lepanto? Czy zbyteczne było nasze poświęcenie w walce z niemieckim i sowieckim totalitaryzmem? Nikt teraz, Bogu niech będą dzięki, nie każe nam sięgać po broń, ale sięgnijmy po te wzorce w naszej walce duchowej, abyśmy budowali swoją wewnętrzną siłę, bo kiedy zwyciężymy samych siebie, będziemy mogli zwyciężyć świat.

 

 

 

 

 

Jakub Wędrowycz