Tomasz Gontarz - O Narutowiczu

Nie jest nowiną, że spadkobiercy endecji często przedstawiają historię w wypaczony i nieprawdziwy sposób tak, aby akurat pasowało im pod tezę. Nie inaczej jest z tragicznym wydarzeniem, jakim było zamordowanie prezydenta Gabriela Narutowicza przez endeckiego fanatyka Eligiusza Niewiadomskiego.

 

Spotykam się z częstym tłumaczeniem, że Niewiadomski tak naprawdę to był taki wyjątek wśród endeków, gdzie przecież wszyscy pozostali to byli spokojni obywatele. Nic bardziej mylnego. Endecja po wyborze Gabriela Narutowicza prowadziła przeciwko niemu nienawistną kampanie kłamstw i pomówień (nic nowego w środowiskach antypiłsudczykowskich). Żona Marszałka Aleksandra Piłsudska wspomina:

 

"Wybór Narutowicza na prezydenta został przyjęty z zaciekłą wrogością przez Narodową Demokrację, dlatego jedynie, że był bliskim Piłsudskiego. Zagrano na najniższych uczuciach szerokich mas: prasa prawicowa rozpętała kampanię nienawiści przeciw niemu, nazywając go Żydem. Było to świadome kłamstwo. Powóz Narutowicza gdy jechał do Sejmu na złożenie przysięgi, młodzież Narodowej Demokracji obrzuciła błotem; roznamiętniony agitacją tłum uliczny wył, wrzeszczał i wygrażał na widok nowego prezydenta.

Byłam wtedy na mieście. W ścisku nie mogłam się prawie ruszyć. Z jednej strony parła na mnie stara, przygłucha chłopka, która bez przerwy pytała o co chodzi, z drugiej - gruba, wielka służąca. Ta ostatnia, z czerwoną twarzą - podrygiwała całym ciałem, wymachując pięściami i krzycząc:

- Precz z Narutowiczem! Precz z Żydem!

Gdy jej zabrakło oddechu, powiedziałam, że znam dobrze rodzinę Narutowiczów, nikt u nich nie pochodzi z Żydów. Ale to był groch o ścianę. Za chwilę znów zaczęła wrzeszczeć:

- Żydzi nie będą nami rządzili!

Skończyło się na tym, iż wszyscy dookoła mnie krzyczeli i przeklinali w podobny sposób. Nie miałam wątpliwości wśród tłumu znajdowali się agitatorzy".

 

Jeszcze bardziej durną formą wypaczania historii o tamtym wydarzeniu jest teza, która to głosi, że morderstwo Gabriela Narutowicza było wynikiem tajemnego spisku piłsudczyków. Możecie wierzyć lub nie, ale naprawdę z taką baśniową opowieścią się spotkałem. Dawno, dawno temu forsował ją nawet pewien narcystyczny kabotyn, który znany jest z występów w tak zwanych mediach narodowych. Tezie tej przeczą same zeznania Niewiadomskiego, którego pierwotnym celem był Józef Piłsudski. Jak morderca zeznał na procesie:

 

"Na śledztwie wstępnem przemilczałem pewną okoliczność, którą obowiązany jestem tutaj podać. Strzały, od których pada Prezydent Narutowicz, pierwotnie nie dla niego były przeznaczone. Miał od nich zginąć Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa. Dopiero ostatnie przesunięcia na szachownicy sejmowej wysunęły siłą jakiegoś fatalizmu osobę p. Narutowicza.

[...]

Sposobność nadeszła. W środę 6-go grudnia w gmachu Baryczków miała być otwarta wystawa Warszawy za Stanisława Augusta. Według wszelkiego prawdopodobieństwa powinien ją był otwierać p. Naczelnik Państwa. W rozmowie z p. Kłyszewskim, sekretarzem Tow. Opieki nad zabytkami przeszłości, poruszyłem tę sprawę i upewniłem się, że Naczelnik istotnie będzie. Prosiłem go o przysłanie mi zaproszenia na otwarcie. Zaproszenie otrzymałem.

Wszystko było gotowe. Przeżyłem, przemyślałem wszystko. Wypróbowałem po raz setny rękę i rewolwer, ostatni raz w poniedziałek wieczór. Że Piłsudski zginie, byłem tego tak pewny, jak tego, że tutaj stoję.

We wtorek 5-go, grudnia wyszedłem z rana na ulicę. Wziąłem gazetę, spojrzałem na pierwszą stronę, a moje postanowienie upadło od razu. Znalazłem wiadomość o kategorycznej rezygnacji Piłsudskiego z kandydatury na stanowisko Prezydenta.

Doznałem dwu uczuć jednoczesnych, dziwnych. Jedno - to, było uczucie ulgi, że los uwalnia mnie od konieczności pozbawienia życia człowieka osobiście dobrego, szlachetnego i niepozbawionego rysów bohaterskich. Drugie uczucie było uczuciem męki i goryczy, że oto ten człowiek, twórca Judeo-Polski, sprawca, w moich oczach najgłówniejszy, wszystkich nieszczęść ostatnich lat czterech, pozostanie w dalszym ciągu i będzie dalej grał wybitną rolę w życiu Polski".

 

Tomasz Gontarz