Monika Dębek - Internetowi hoolsi – czyli „kozak w necie, pi*** w świecie”

Internet – dostęp do niego w XXI wieku jest powszechny, w dużych miastach, w miasteczkach, w małych miejscowościach, a nawet na wsi.

Ma ogromny wpływ na wiele aspektów życia ludzkiego, także na relacje międzyludzkie. Oprócz kontaktów „twarzą w twarz” powszechne są też kontakty internetowe.

Nie zaprzeczam, istnieje bardzo wiele plusów relacji w sieci – jest to przede wszystkim skrócenie relacji – oszczędność czasu. Dzięki sieci można zawrzeć i utrzymywać kontakty nawet z drugiego końca świata.

Dzięki Internetowi idzie też zdobyć, często w bardzo szybki sposób akceptację u innych ludzi.

Nie ma w tym nic złego (trzeba korzystać z dobrodziejstw dzisiejszego świata), pod warunkiem,

że nie przekracza się pewnych granic.

Szeroko pojęta sieć internetowa sprzyja niestety ludziom, którzy w życiu codziennym, bardziej lub mniej nie radzą sobie. Sprzyja także przestępcom, czy po prostu zwykłym nieudacznikom, którym nie powodzi się w życiu realnym.

 

Internet tworzy również internetowych hoolsów. Sieć sprawia, że różnego rodzaju sieroty życiowe mogą być anonimowe, mogą kogoś obrażać, myśląc, że ich zachowanie pozostanie bez żadnych konsekwencji.

Kim jest tak zwany internetowy kozak?

To osoba, zazwyczaj bardzo zakompleksiona, posiadająca niskie poczucie własnej wartości i próbująca w sieci pokazać się jaka to ona nie jest super. Wybiera sobie ofiarę, często z pozoru gorszą od siebie i próbuje się dowartościowywać jej kosztem.

Często obraża innych ludzi na forach internetowych czy w mediach społecznościowych.

Kozak w necie, czy inaczej internetowy hools, boi się konfrontacji w cztery oczy. Na żywo jest cichutką osobą, niepodejmującą żadnych dyskusji.

 

Niestety w środowisku „nacjonalistów” także dosyć sporo internetowych kozaczków. Bardzo częste jest wyśmiewanie się na prywatnych profilach, grupach, stronach z innych osób. Można odnieść wrażenie, że osoby te są niesamowicie odważne i mające bardzo wiele do powiedzenia, w końcu w sieci potrafią być bardzo bohaterskie. W życiu realnym, no cóż, trudny temat.

Można spotkać się nawet z sytuacjami, gdzieś ktoś kogoś obraża, wypisując do innych, ostrzegając przed drugą osobą – a na manifestacji podaję rękę jak potulny baranek. Czy to nie przypadkiem zwykła hipokryzja?

 

Przecież spotkania osobiste to najlepsza okazja do konfrontacji i powiedzenia drugiej osobie co się o niej myśli. Obgadywanie przez Internet a na żywo udawanie, że nic się nie dzieje to bardzo niehonorowe zachowanie. I tak mają zachowywać się nacjonaliści, którzy tyle mówią o honorze, a ci deklarujący się jako katolicy głoszą przecież hasła „Bóg, Honor i Ojczyzna”.

 

Często można się spotkać także z robieniem zdjęć prywatnych rozmów i wysyłaniem ich dalej.

Wiadomo, jeśli ktoś działa w organizacji, a ktoś go obraża, grozi, czy wysyła niecenzuralne zdjęcia, musi zareagować – nie można sobie przecież pozwolić na takie zachowania. Jednak niektórzy specjalnie próbują rozmawiać z innymi na pewne, często bardzo delikatne tematy, a następnie wysyła je innym, po to, aby ośmieszyć celowo drugiego człowieka.

Cóż, brak honoru to coraz większa powszechność. Jeśli się kogoś nie lubi, nie trzeba z nim przecież utrzymywać relacji, wystarczy, użyć opcji zablokuj, napisać, że nie chce się z nim rozmawiać lub oczywiście optymalnie powiedzieć w oczy, że nie ma się ochoty na dalsze kontakty. Na ten ostatni sposób jest w stanie odważyć się chyba, tylko nieliczna grupa osób.

 

Zadziwiający jest fakt, że niektórym nacjonalistom chce się bawić screenowanie rozmów o głupotach i wysyłanie ich dalej, zamiast podjąć się faktycznej pracy dla Ojczyzny, która potrzebuje każdego serca dla pracy na jej rzecz. Tak zachowują się dorośli mężczyźni.

Można odnieść wrażenie, że nie potrzeba zewnętrznego wroga. Szeroko pojęte środowisko nacjonalistów, zniszczy się samo poprzez afery i intrygi.

Inne środowiska zaś będą się z nich śmiać i nazywać internetowymi hoolsami.

 

Mimo dobrodziejstwa, jakim jest Internet, korzystajmy jednak z możliwości rozmowy na żywo z istotami ludzkiego, przecież tak najłatwiej można sobie wyjaśnić pewne sprawy, szczera rozmowa może doprowadzić nawet do rozejmu czy nowej jakości relacji.

Wiadomo, nie można sobie pozwolić na żadne chamstwo w swoim kierunku, zachować trzeba kulturę, w końcu nacjonalista powinien ją posiadać, aby móc dawać przykład dla innych osób.

 

Szkoda, że nacjonaliści, zamiast się łączyć, dzielą się poprzez dziadowskie zachowania, a często ci, którzy nie robią nic, próbują podcinać skrzydła dla kogoś innego.

Intrygi, aferki koperkowe? Nie powinno ich być w ogóle, a ich próby gładzone na samym początku, a osoby, które się zachowują w dziecinny sposób wyrzucane ze środowiska lub przynajmniej upominane, aby nieprawidłowe zachowania nie miały już więcej miejsca.