Tomasz Gontarz - Generał Rozwadowski

Środowiska endeckie i neo-endeckie słyną z zamiłowania do absurdalnych teorii spiskowych. Dotyczą one przede wszystkim Żydów, masonów, rządów sanacji i postaci samego Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Jednymi z najbardziej niedorzecznych są dwie pseudo-hipotezy, dotyczące rzekomego otrucia gen. Rozwadowskiego, na zlecenie Józefa Piłsudskiego, bądź kogoś z jego otoczenia. Pierwsza głosi jakoby generał został otruty farbą zawierającą arszenik, podczas malowania celi, lub po jej pomalowaniu przez kogoś innego. Druga mówi o otruciu go końskim włosiem w kanapkach. Nonsens ich obu warto szerzej opisać i unaocznić.

Stan zdrowia gen. Tadeusza Jordana Rozwadowskiego w dniach bliżej i dalej poprzedzających zgon nie przejawiał głównych oznak zatrucia arszenikiem, czyli biegunki, intensywnych bólów głowy, krwiomoczu, nadmiernej potliwości, skurczów mięśni, metalicznego posmaku w ustach, oddechu o czosnkowym zapachu, czy gwałtownego odwodnienia organizmu. Owszem generał w ostatnich miesiącach życia leczył się z bólów brzucha, wymiotował, ale są to zdecydowanie niewystarczająca poszlaki, by podejrzewać otrucie go arszenikiem. W przypadku zatrucia arszenikiem, poprzez dostanie się substancji drogą porów na skórze, również występuje charakterystyczna wysypka, która to nie miała miejsca. Ponadto o wiele pewniejszą metodą trucia arszenikiem, jest podanie go drogą pokarmową. Śmiertelne zatrucie wywołuje od 70 do 200 miligramów tej substancji, a taką ilość wyjątkowo trudno dostarczyć poprzez skórę. Nie odnotowano też nigdy wcześniej w historii zamierzonego trucia arszenikiem przy użyciu farby. Reasumując nie ma dowodów, czy nawet poszlak wskazujących na to, że generał został otruty właśnie arszenikiem.

Drugą jeszcze bardziej błazeńską pseudo-hipotezą jest rzekome otrucie generała kanapkami z końskim włosiem. No cóż... Kasztanka by się pewnie uśmiała, ale mimo to i tej pseudo-hipotezie się przyjrzyjmy. Do otrucia miało dojść już po zwolnieniu z więzienia i przeniesieniu go w stan spoczynku. Rzekomo poczęstowano go owymi kanapkami podczas podróży koleją z Wilna do Warszawy. Ów poczęstunek miał doprowadzić do owrzodzenia jelit. Tu po pierwsze trudno sobie wyobrazić, że generał zjadł świadomie taki specjał i do tego nie zorientował się czym rzeczywiście się delektuje. Po drugie zapalenia jelit powodują zwykle bakterie, rotawirusy, drożdżaki i toksyny takie jak pestycydy, a wrzodziejące zapalenie jelita grubego powoduje wiele czynników poprzez lata i predyspozycje genetyczne, a nie pojedynczy posiłek. Bezoar z włosia może prędzej doprowadzić do zapalenia błony śluzowej żołądka. Bóle brzucha i wymioty, które są powodowane przez setki innych rzeczy nie są i tutaj znów jakąkolwiek logiczną poszlaką, by snuć domysły o zamierzonym otruciu. A i oczywiście nie ma źródeł, które by wskazywały, że taki poczęstunek miał w ogóle miejsce. Nigdy w historii nie zanotowano również tak skrajnie przekombinowanego sposobu na otrucie kogoś.

Podsumowując obie teorie spiskowe nie mają logicznego sensu i jak dotąd nikt nie przedstawił żadnej hipotezy, związanej z domniemanym otruciem gen. Rozwadowskiego, która opierała by się na racjonalnych dowodach, czy chociaż poszlakach.

Niestety taka już jest specyfika środowisk endeckich, neo-endeckich i ogólnie antypiłsudczykowskich, które raz są zazwyczaj wręcz fanatycznie wrogo nastawione względem postaci Marszałka Piłsudskiego, a dwa bezrefleksyjnie powielają szurskie i spiskowe opowieści. 

 

 

 

Tomasz Gontarz