Jakub Ignaczak - Międzymorze – niezrealizowane marzenie czy realny projekt

Źródła historyczne doktryny międzymorskiej

 

                Idea tzw. „Międzymorza” od wieków stanowi ważny kierunek w polskiej myśli geopolitycznej. Polega ona na utworzeniu wokół Polski bloku skupiającego wszystkie państwa położone pomiędzy Rosją i Niemcami. Blok międzymorski miałby przeciwstawiać się obu tym mocarstwom jednocześnie.         

 

                Warto tytułem wstępu przybliżyć tu historię tej koncepcji. W okresie XIV-XVw. Polska prowadziła ożywioną aktywność militarną w pasie bałtycko-czarnomorskim. Natomiast później aż do XVIIw. trwała polska ekspansja na Nizinie Wschodnioeuropejskiej.

 

                Aktywność w obu tych kierunkach zakończyła się dla Polski niepowodzeniem. Utrzymała ona granice na Morzu Bałtyckim i Morzu Czarnym jednocześnie tylko w latach 1466-1475. Trzecia wojna północna w latach 1700-1721 doprowadziła do ukształtowania trwającego do dziś układu geopolitycznego z Rosją i Niemcami jako głównymi mocarstwami w naszej części Europy. Wojna siedmioletnia w latach 1756-1763 pozbawiła Polskę samodzielności geopolitycznej.

 

Idea międzymorza w okresie międzywojennym

 

Po zakończeniu I Wojny Światowej ideę Międzymorza próbował zrealizować Józef Piłsudski. W latach 1918-1926 środowisko piłsudczykowskie postulowało stworzenie sojuszu Polski z Litwą, Ukrainą i Białorusią (tzw. idea federacyjna) oraz rozerwanie Rosji Sowieckiej „po szwach narodowościowych” (tzw. idea prometejska). Pojawiały się nawet pomysły zgrupowania wszystkich państw powstałych w obszarze bałtycko-czarnomorsko-adriatyckim w jednym trwałym bloku (tzw.idea jagiellońska).

 

                Wszystkie te koncepcje okazały się nietrwałe z kilku powodów. Przede wszystkim, Polska była zbyt słaba, by stać się liderem całego regionu. Dodatkowo podczas negocjacji z bolszewikami w Rydze 1921r. wszystkie plany Piłsudskiego zanegowała niechętna mu endecja. Również inne państwa międzymorskie jak Ukraińska Republika Ludowa i państwa bałtyckie nie miały wystarczającej siły. Ponadto, państwa mające tworzyć międzymorski blok były skonfliktowane między sobą. Węgry i Rumunia prowadziły spór o Siedmiogród, a w Jugosławii trwał konflikt serbsko-chorwacki. Część państw była też niechętna polskiemu przywództwu. Aspiracje do bycia liderem bloku miała też Czechosłowacja. Również Litwa była negatywnie nastawiona do Polski. Każde państwo bloku prowadziło też inną politykę wobec Rosji Sowieckiej i Niemiec. Tylko Polska graniczyła z oboma tymi mocarstwami  jednocześnie.

 

                Wobec upadku idei międzymorskiej II RP mogła jedynie prowadzić politykę równowagi sił wobec Rosji Sowieckiej i Niemiec. Po śmierci Piłsudskiego minister spraw zagranicznych Józef Beck, co prawda, próbował reaktywować Międzymorze pod nazwą „Trzecia Europa”. Chciał on wykorzystać zaanektowanie głównego konkurenta Polski, Czechosłowacji przez Niemcy hitlerowskie w 1938r.

 

Beck dążył do trwałego sojuszu z Węgrami i Rumunią. Polska miała pełnić w nim rolę mediatora konfliktu o Siedmiogród. Później sojusz miał zostać rozszerzony o Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię oraz przekształcić się w trwały blok Trzeciej Europy. Miała to być w regionie trzecia siła geopolityczna obok państw Osi (Trzecia Rzesza, Włochy faszystowskie) i ZSRR. Projekt zakończył się niepowodzeniem z tych samych powodów, co plan Piłsudskiego.

 

Oprócz piłsudczyków, swoje warianty idei Międzymorza tworzyli też myśliciele polityczni z innych obozów. Konserwatywny myśliciel Stefan Gużkowski w 1936r. wydał broszurę „Imperium Jagiellonicum. Rzecz o unji wschodnio-europejskiej”. Związany z endecją Karol Ludwik Koniński stworzył koncepcję Cesarstwa Polskiego. Swoje wizje Imperium Słowiańskiego i polskiej ekspansji aż po Kaukaz snuł też RNR „Falanga”, a później w czasie okupacji jego konspiracyjna struktura Konfederacja Narodu podtrzymywała tę myśl.

 

Polska emigracja a idee Międzymorza

 

Środowiska polskiej emigracji na Zachodzie również tworzyły różne warianty idei Międzymorza. Już w czasach zaborów przebywający w Paryżu książę Adam Jerzy Czartoryski i jego obóz polityczny tzw. Hotel Lambert opracował plan odrodzenia Rzeczpospolitej obejmującej  ziemie Polski i Litwy. Dążył on do zawiązania sojuszu Polaków z innymi ludami Europy Środkowej starającymi  się uzyskać niepodległość m.in. Serbami, Węgrami, Czechami i Słowakami.

 

Podczas II Wojny Światowej premier Rządu Emigracyjnego w Londynie gen. Władysław Sikorski starał się reaktywować sojusz Polski z Czechosłowacją. W jego planach ten sojusz miał być rdzeniem Federacji Środkowoeuropejskiej.

 

Idee Międzymorskie były żywe także wśród powojennej emigracji polskiej. Najważniejszą doktrynę tego typu ogłosili na łamach paryskiego miesięcznika „Kultura” Jerzy Giedroyć i Juliusz Mieroszewski. Stała się ona znana jako tzw. „doktryna Giedroycia” lub „doktryna ULB” (Ukraina-Litwa-Białoruś).

 

Odejście od doktryny Międzymorza po 1990r.

 

Po upadku komunizmu Polska porzuciła ideę budowy bloku Międzymorza. Przejawiało się to m.in.  w odrzuceniu tzw. ”planu Krawczuka” z 1993r., odmowie udziału w protokołach Mińsk I  z 2014r.i Mińsk II z 2015r., faktycznym wymarciu powołanej w 1989r. Inicjatywy Środkowoeuropejskiej oraz słabym charakterze Grupy Wyszechradzkiej założonej w 1991r. Demoliberalna oligarchia polityczna rzucała hasła międzymorskie jedynie instrumentalnie w celu wciągnięcia państw sąsiednich w atlantyckie projekty realizowane w regionie przez USA.

 

Przystąpienie do NATO w 1999r. i Unii Europejskiej w 2004r. pozbawiło Polskę samodzielności geopolitycznej i oznaczało trwałe przyjęcie kierunku euro-atlantyckiego w geopolityce. Jedyne co dziś zostało z Międzymorza to marzenia o „rozpruciu Rosji po szwach narodowościowych” czyli tzw. „doktryna Kwaśniewskiego”. Przejawia się ona w bezkrytycznym popieraniu separatystów czeczeńskich, neobanderowskiej Ukrainy i opozycji demokratycznej na Białorusi.

 

Problemy w realizacji projektu międzymorskiego

 

Projekt Międzymorza nie ma w obecnych warunkach szans na realizację. Polska jest państwem raczej słabym i jest postrzegana jako mało atrakcyjna przez inne kraje pasa międzymorskiego. Nasza polityka, historia, kultura i język nie są szeroko znane. Polski rynek nie przyciąga inwestorów i pracowników z innych krajów regionu. Polskie uniwersytety nie są wiele lepsze niż uniwersytety w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Niektóre są nawet od nich gorsze. Najlepszą uczelnią wyższą w naszym regionie Europy jest Uniwersytet Karola w Pradze.

 

Najbardziej aktywne w Europie Środkowo-Wschodniej są państwa spoza regionu: Rosja, USA, Niemcy, Francja, a także Wielka Brytania, Włochy, a nawet niewielka Belgia. Ostatnio swoją aktywność coraz mocniej zaznacza też Turcja. Te kraje  wywierają wpływ na politykę i gospodarkę regionu. Prowadzą tu swoje inwestycje. Są atrakcyjnym celem emigracji zarobkowej i miejscem nauki dla ludności z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Ich polityka, historia, języki i kultura są tu szeroko znane i cieszą się zainteresowaniem.

 

Polacy również słabo znają politykę, historię i kulturę innych państw Europy Środkowej i Wschodniej. Polskie środowiska nacjonalistyczne nawiązują, co prawda, luźne sieci kontaktów ze swoimi odpowiednikami w innych krajach regionu, jednak ich zakres oddziaływania na społeczeństwo wciąż jest niewielki.

 

Polscy przedsiębiorcy raczej nie inwestują masowo na Ukrainie, w Chorwacji czy Słowenii. Nie wykupują tam ziemi i nie zakładają firm.

 

W Polsce często przytacza się analizy politologów niemieckich, francuskich i rosyjskich. Natomiast głosy ekspertów z Estonii, Chorwacji czy Słowenii zupełnie nie są brane pod uwagę.

 

Najbardziej popularnym językiem obcym w Polsce i całym naszym regionie jest, tak jak na całym świecie, język angielski. Dużym zainteresowaniem cieszą się też języki europejskie, przede wszystkim niemiecki i francuski, a także rosyjski. Języki takie jak węgierski czy chorwacki nie są zbyt popularne i szeroko nauczane.

 

W dziedzinie kultury większość polskiego społeczeństwa łyka prymitywną papkę serwowaną przez USA. Bardziej wyrafinowani odbiorcy zagłębiają się w kulturę francuską, niemiecką, włoską i, ewentualnie rosyjską. Natomiast literatura, sztuka i kinematografia takich krajów jak Białoruś, Węgry czy państwa nadbałtyckie jest u nas całkowicie nieznana.

 

Podobnie jest w obszarze myśli politycznej. Weźmy jako przykład nasze środowisko nacjonalistyczne. Większość zna filozofię francuskiego kontrrewolucjonisty Josepha de Maistre’a, niemieckich konserwatywnych rewolucjonistów czy rosyjskiego tradycjonalisty integralnego Aleksandra Dugina. Natomiast ukraińskie koncepcje geopolityczne Jurija Łypy i Stiepana Rudnyckiego znają już tylko nieliczni.

 

Większość dobrze orientuje się w temacie Hiszpanii gen. Franco czy działalności Action Francaise we Francji. Jednak tylko niewielu potrafi powiedzieć coś więcej o Słowacji ks. Tiso czy węgierskich Strzałokrzyżowcach.

 

Czym powinno być Międzymorze

 

Pomimo opisanych tu problemów, idea Międzymorza nie jest ideą straconą. Należące do niego kraje posiadają wiele wspólnych elementów, które odróżniają ten obszar zarówno od łacińskiego Zachodu, jak i eurazjatyckiej Rosji. Musimy stworzyć  filary wspólnej tożsamości. Taką tożsamość usiłowała w oparciu o katolicyzm wypracować dynastia Habsburgów.

 

Rosja nie jest krajem czysto słowiańskim. Rozpościera się na całym obszarze Eurazji. Jej tradycyjny charakter jest wieloetniczny i wielokulturowy. Obszar Rosji zamieszkują w sposób naturalny ludy pochodzenia ugrofińskiego, kaukaskiego, tureckiego, syberyjskiego, mongolskiego itp. Z kolei, w Europie Zachodniej istnieją duże skupiska imigrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji.

 

Na tym tle kraje międzymorskie zachowały, jak dotąd, swój jednolity charakter etniczny. To właśnie państwa takie jak Polska czy Węgry najmocniej strzegą swoich granic przed kolejnymi falami pozaeuropejskich imigrantów. To one najbardziej przeciwstawiają się narzucanej przez Zachód zabójczej polityce multikulturalizmu. Można powiedzieć, że Europa Środkowa to „ostatnia kraina białego człowieka”.

 

Właśnie ta etniczność powinna być filarem łączącym wszystkie kraje Międzymorza. Powinniśmy pomagać sobie wzajemnie w jej zachowaniu. Nasze kraje powinny stworzyć jeden front sprzeciwiający narzucanej przez UE polityce przyjmowania imigrantów.

 

Drugim filarem łączącym większość krajów pasa biegnącego od Rosji aż do Bałkanów jest wspólna kultura. Języki takie jak rosyjski, polski, czeski, słowacki, serbski czy chorwacki należą do jednego pnia języków słowiańskich. Ich wspólnym źródłem był język prasłowiański.

 

Na początku we wszystkich krajach Słowiańszczyzny, z wyjątkiem zlatynizowanej Polski, liturgia odbywała się w jednym języku starocerkiewno-słowiańskim. Według badań lingwistycznych, najwięcej  elementów mowy dawnych Słowian zachowało się we współczesnym języku słowackim. Natomiast do starocerkiewno-słowiańskiego najbardziej podobny jest współczesny rosyjski.

 

Współcześnie podstawą wspólnej tożsamości nie może już być religia. Zamiast łączyć dzieli ona ludy międzymorskie. Pamiętamy wszyscy krwawe konflikty religijne na Bałkanach w latach 90-tych: konflikt katolickich Chorwatów z prawosławnymi Serbami, konflikt prawosławnych Serbów z muzułmańskimi Albańczykami, wewnętrzny konflikt muzułmanów z prawosławnymi i katolikami w Bośni itd.

 

Chcąc stworzyć cywilizację Międzymorza, powinniśmy sięgnąć do zamierzchłych czasów przedchrześcijańskich i przedłacińskich. Całą Słowiańszczyznę łączy podobieństwo języków, kuchni, strojów, tańców, pieśni i sztuki ludowej czyli wszystko to, co kulturoznawcy określają mianem „folkloru”. Podobne elementy można znaleźć też w Rosji. To zachowane do dziś, często pod chrześcijańską powłoką, pogańskie dziedzictwo naszych przodków powinniśmy chronić i rozpowszechniać.

 

Wspólna etniczność i wspólna kultura to filary, na których powinno opierać się Międzymorze.

 

 

 

Jakub Ignaczak