Lech Obodrzycki - Kluczowa adaptacja cz. II

 W pierwszej części eseju zajmowaliśmy się ewolucyjnymi podstawami myślenia o religijności jako kluczowej ludzkiej adaptacji. Został tam opisany podstawowy ludzki repertuar poznawczy, wykształcony w drodze doboru i selekcji, który był i jest niezbędny dla dostosowawczego funkcjonowania jednostki w sferze sacrum. Wobec powszechnego obecnie paradygmatu liberalnego, który w swej istocie stanowi negację człowieka jako istoty społecznej, szczególny nacisk w naszym opisie został położony na dobór grupowy i funkcjonalny charakter religijności jako spoiwa społecznego, ułatwiającego ludziom tłumić egoistyczne popędy na rzecz dostosowawczego zaangażowania wobec własnej grupy.

 

            W drugiej części postaramy się natomiast prześledzić historię kształtowania się naszej genetycznej specyfiki, ze szczególnym uwzględnieniem systemów religijnych, biorących udział w tym procesie.  

 

            Zgodnie z teorią „Out of Africa” nasz gatunek po opuszczeniu subsaharyjskiej Afryki został poddany separacji w różnych częściach świata charakteryzujących się odmiennymi warunkami ekologicznymi. Zgodnie z teorią historii życia J.P. Ruschtona te specyficzne, zróżnicowane ekosystemy wyselekcjonowały odmienne strategie przetrwania które z kolei, wytworzyły odmienne tradycje. Biorąc pod uwagę tę konstatacje, widać wyraźnie że nawet pobieżna analiza ewolucyjna historii zasiedlenia poszczególnych ekosystemów przez oddzielone ludzkie populacje wykaże drastyczne różnice w genetycznym podłożu skłonności behawioralnych poszczególnych demów. Zagadnienie to jest wyraźnie widoczne na kontynencie europejskim gdzie w ramach jednego podgatunku, w obliczu różnych odpowiedzi na ekologiczne wyzwania (parafrazując historiozoficzny model challenge- response structure A. Toynbego) wytworzyły się trzy subetnosy, reprezentujące trzy tradycje. Za sprawą najnowszej pracy prof. K.Macdonalda możemy dokładnie prześledzić interakcje na przestrzeni całej historii indoeuropejskiego podgatunku, co będzie nader istotne dla końcowych wniosków z tego eseju.

 

            Pierwotna populacja zamieszkująca Europę składała się ze wspólnot łowiecko zbierackich. Grupy te charakteryzuje egalitaryzm na poziomie grupy, który sprawia, że status społeczny nie zależy od pochodzenia tylko od osobistych umiejętności (w tym przypadku od zdolności do polowania). Konieczność polowania na mobilne, dzikie zwierzęta sprawiała, że nośność ekologiczna europejskiego terytorium była niewielka, co z kolei wymuszało rozproszenie populacji, ilość zwierzyny, którą należało upolować w wielodniowych myśliwskich ekspedycjach na dużym obszarze sprawiała, że struktura społeczna była oparta o związki monogamiczne, gdyż pojedynczy mężczyzna nie był w stanie utrzymać więcej niż jednej kobiety wraz z potomstwem. Co charakterystyczne behawioralnie, wobec małej presji selekcyjnej ze strony innych grup, poziom negatywnego etnocentryzmu był stosunkowo niski [1].

 

            Jednak na południu kontynentu, w Anatolii około 8 tyś p.n.e. dokonała się tzw. rewolucja neolityczna która wytworzyła zupełnie odmienną tradycję od tej którą praktykowali pierwotni mieszkańcy Europy. Rewolucja ta polegała bowiem na udomowieniu pewnych upraw roślin oraz zwierząt co pozwoliło na zwiększenie nośności ekologicznej terytorium a dzięki temu na stworzenie bardziej kolektywnych, liczebnych i zhierarchizowanych wspólnot ludzkich. Populacje te nazywane wczesnymi rolnikami prowadziły osiadły tryb życia, jednak ich powolna migracja z południa na północ kontynentu stale przesuwała zasięg ich pobytu coraz dalej w głąb kontynentu. Grupy te żyjące w większym zagęszczeniu i będące w stanie intensywniej gromadzić zasoby nie były egalitarne, tworzyły hierarchie oparte na zdolności do gromadzenia zasobów i dziedziczeniu ich. Jako, że były to grupy oparte na pokrewieństwie w miarę wzrostu zagęszczenia ludności nieuchronnie pojawiała się rywalizacja o zasoby (terytoria uprawne i pastewne) pomiędzy poszczególnymi grupami, co z kolei wymuszało rywalizację na poziomie grupowym generującą zarówno pozytywny jak i negatywny etnocentryzm. W tej tradycji, podobnie jak w prezentowanym powyżej rolniczym ekosystemie Bali kluczową rolę odgrywał system religijny z politeistycznymi bóstwami konceptualizującymi  kluczowy dla rolnictwa cykl wegetacyjny w przyrodzie oparty o fazy obumierania i odrodzenia się oraz późniejsze bóstwa regulujące relacje społeczne w bardziej specyficznych aspektach np. stosunek do dzikich zwierząt. Jeżeli chodzi o osobowość i endokrynologię wczesnych rolników europejskich to kluczowym wydaje się tutaj znaczenie tego aspektu sumienności (w modelu „wielkiej piątki”) który jest określany jako „odroczona gratyfikacja”- zdolność do kontrolowania instynktownych reakcji w celu osiągnięcia dalekosiężnych korzyści. Ten kontrast w osobowości pomiędzy populacjami łowców zbieraczy a wczesnych rolników genialnie opisuje H. Harpending : „Samo rolnictwo i szczególna forma jaką przybrało w społeczeństwach państwowych musiało wyselekcjonować osobowość, którą można nazwać tylko burżuazyjną, charakteryzuje się ona cechami które sprawiają, że człowiek odnosi sukcesy bez egoizmu. Jedną  z takich cech była zdolność odraczania gratyfikacji na długi czas. Był to praktyczny wymóg dla rolników ponieważ musieli przeznaczyć część swoich plonów na nasiona i najlepsze za swoich zwierząt hodowlanych do rozpłodu. A nie było to wcale łatwe. Żywności było zazwyczaj najmniej tuż przed zasiewem a ci pierwsi rolnicy musieli jeszcze część tego co zostało z zeszłego roku przeznaczyć na zasiew gdy ich rodzina i oni sami  byli najbardziej wygłodzeni ( widać wyraźnie adaptacyjny charakter, wszystkich nakazów religijnych dotyczących postu w okresie przedwiośnia). Jest to coś czego klasyczni łowcy zbieracze po prostu nie robili, nie mogli efektywnie przechowywać żywności, więc albo zjadali ją na miejscu albo dzielili się nią z innymi. Zbieracze nie mieli tradycji samozaparcia ani skłonności do zaprzeczania sobie. Nie byli w tym dobrzy w samozaparciu w okresie neolitu i nie są w tym dobrzy nawet dzisiaj: starania aby nauczyć Buszmenów pasterstwa często zawodzą, gdy zjadają wszystkie swoje kozy”[2]. Oczywiście w stosunku do północno – europejskich  łowców-zbieraczy analogia z subsacharyjskimi Buszmenami nie jest zbyt trafna- w ekstremalnie chłodnym ekosystemie północnej Europy okresu zlodowacenia, mimo braku rolnictwa populacje musiały wykazywać się kontrolą impulsów chociażby w obszarze popędów seksualnych- zbyt duża ilość kobiet oraz potomstwa nie mająca znaczenia a nawet preferowana w obfitym ekosystemie afrykańskim, w ubogiej w zasoby Europie, niska liczba potomstwa była kluczowa dla uniknięcia śmierci z głodu [3].

 

            Jednak tym co wg Macdonalda jest najbardziej charakterystyczne dla komponentu genetycznego o rodowodzie północnoeuropejskim jest odmienne spoiwo ich wspólnot religijnych. O ile populacje wczesnych rolników były hierarchiczne i związane ścisłym pokrewieństwem, co wyrażało się w kultach macierzyństwa i rodów, o tyle populacje łowców zbieraczy oparły swoje wspólnoty moralne na indywidualnej reputacji. Po prostu na północy kontynentu, wobec dużego rozproszenia ludności nie było presji selekcyjnej ze strony innych grup, natomiast istniała silna presja dla wykrywania free riderów czyli społecznych jeźdźców na gapę. Jednak to nie tylko swoista presja ekologiczna była źródłem wytworzenia się specyficznej liberalnej psychiki populacji w północno zachodniej Europie. W ostatecznym ukształtowaniu się biologicznego podłoża wszystkich wariantów indoeuropejskiej psychiki kluczową (i ostateczną) rolę odegrał jej trzeci genetyczny komponent – Indoeuropejscy Jeźdźcy Stepowi.

 

            Ta specyficzna populacja ukształtowana na wschodnich, stepowych rubieżach europejskiego kontynentu[4], wyróżniała się specyficzną strukturą społeczną, opartą na trzech kastach :wojowników, kapłanów i chłopów. To, co było najbardziej specyficzne w strukturze tej populacji  to jej  arystokratyczny egalitaryzm. W zasadzie, bez względu czy spoglądamy na antycznych Hellenów, Republikę Rzymską czy też I Rzeczpospolitą wszędzie tam można zaobserwować egalitaryzm w ramach arystokratycznej kasty wojowników. Podobnie jak to miało miejsce u północnych łowców- zbieraczy w odniesieniu do całej populacji indoeuropejscy jeźdźcy byli egalitarni w ramach kasty wojowników, a ich spoiwem społecznym nie były więzi krwi, czyli pokrewieństwo, tylko indywidualna reputacja oparta na osobistych osiągnięciach. Co również charakterystyczne system ten dopuszczał mobilność społeczną (paretowskie krążenie elit). O ile bowiem mezalians arystokraty z chłopką obniżał range potomstwa do stanu chłopskiego, o tyle każdy chłop który wykazał się odpowiednimi predyspozycjami mógł zostać zaliczony do grona wojowników [5]. O ile religia łowców zbieraczy była (wg  podziału J. Frazera) oparta o magie prymitywną czyli wiarę w przodków i duchy, religia wczesnych rolników była religią w której wierzy się w bogów wyjaśniających działanie natury, o tyle o religii indoeuropejskich jeźdźców stepowych można powiedzieć, że miała charakter militarny. Bogowie indoeuropejscy to patroni „bojowej wściekłości” i rytuałów przejścia związanych z inicjacją młodych adeptów do wspólnoty wojowników. Na przykład wśród grup germańskich Odyn jest bogiem Männerbünde- germańskiej wspólnoty wojowników, „bogiem wściekłości bojowej”. Jak pisze K. Macdonald „Wojownicy w stanie wściekłości bojowej są znani jako „berserkowie”. Ta koncepcja jest związana z wiarą w zmianę kształtu, w której dusza jest odłączona od ciała i może wędrować jako wilk lub niedźwiedź w którym to czasie może angażować się w nadludzkie i bohaterskie czyny. W dalszej konsekwencji Indoeuropejczycy rozwinęli całkowicie zmilitaryzowaną kulturę – tradycja uspołeczniająca młodych chłopców polegała na działaniach wojennych i napadach na rywalizujące grupy w celu grabienia ich zasobów (głównie bydło oraz kobiety). Agresywność tych grup wzrastała wraz ze wzrostem zamożności i nierówności społecznej całej kultury co skutkowało wzrostem ceny panny młodej, mężczyźni gromadzili coraz więcej zasobów aby móc sobie pozwolić na opłacenie rodziny panny młodej[6]. W całkowicie zmilitaryzowanym społeczeństwie życie społeczne i reputacja ogniskowały się wokół dominacji i uległości, potęgi i bezsilności. Oskarżenie mężczyzny o sodomię skutkowało śmiercią czyli było równoważne karze za morderstwo.

 

            Arystokratyczny indywidualizm wschodnich Europejczyków opierał się na wzajemności zamiast despotyzmu lub więzi pokrewieństwa. Powszechna była tradycja nadawania prezentów jako nagrody za osiągnięcia wojskowe. Tak więc z jednej strony cała wspólnota podążająca za wodzem mogła liczyć, że w razie zwycięstwa zostanie sprawiedliwie obdarowana przez wodza a z drugiej strony wódz mógł liczyć na lojalność ze strony swoich zwolenników. Jak konkluduje Macdonald ta cecha ma kluczowe znaczenie, ponieważ relacja opiera się na talencie i osiągnięciach a nie na pokrewieństwie lub despotycznym podporządkowaniu (gdzie podwładni są traktowani zasadniczo jak niewolnicy)[7].

 

            Jeżeli chodzi o religię tych pierwszych form indoeuropejskiej cywilizacji, to w pełni odpowiadała ona jej arystokratyczno- indywidualnemu charakterowi. Skoro więc granice między trzema kastami nie były sztywne a niewolnik mógł stać się wolnym przez akt odwagi, chłop mógł zostać szlachcicem a szlachcic królem, także funkcje kapłańskie były blisko powiązane z rządzeniem, zarówno u germanów jak i w starożytnym Rzymie. We wczesnej republice królowie mogli zostać zabici jeśli był zły rok lub słabe zbiory, a czasami (jak opisuje to Liwiusz na przykładzie ofiarnego rytuału Devotio odprawianego podczas bitwy pod Sentinium)[8] nawet wodzowie ofiarowywali się, osobiście przyjmując odpowiedzialność za losy grupy. Warunkiem niezbędnym dla pełnego zrozumienia genetycznej istoty wszystkich indoeuropejskich cywilizacji, jest ustalenie, że ich geneza wywodzi się od zmieszania się dwóch pierwszych populacyjnych komponentów (północnoeuropejscy łowcy-zbieracze oraz wcześni rolnicy) a następnie, najczęściej w drodze inwazji zdominowania tego protoetnosu przez populacje indoeuropejskich jeźdźców stepowych. Wszystkie cechy charakterystyczne kultury i tradycji indoeuropejskich jeźdźców omówione powyżej, w zależności od stężenia genetycznego poszczególnych komponentów, dawały następujące po sobie warianty indoeuropejskiej cywilizacji. Umowy pod przysięgą oparte na wzajemności nie ograniczały się do stosunków wewnątrz arystokratycznej elity-obejmowały one stosunki między arystokracją a podbitymi ludami zapewniając ochronę w zamian za służbę będąc receptą na powstanie społeczeństw typu feudalnego. Choć społeczeństwa te były zdominowane przez arystokratyczne elity wojskowe całość spajały wzajemne zobowiązania a nie relacje pokrewieństwa. Dawało to tę zaletę, że w przypadku stosunkowo bliskich genetycznie populacji europejskich, zdominowanych przez stepową arystokrację, dopuszczalna mobilność społeczna między pokoleniami (syn chłopa wyróżniającego się osobistymi cechami i reputacją mógł stać się wojownikiem) sprawiała że społeczeństwo było dynamicznie i szybko stawało się jednolite etnicznie, co sprzyjało tworzeniu dóbr publicznych. Jednocześnie to, co było zaletą w Europie, na zdominowanych przez Indoeuropejczyków obcych etnicznie terenach jak Wyżyna Irańska czy Subkontynent Indyjski generowało szybki regres. Ta sama egzogamia prowadząca do mieszania się elit z obcymi rasowo tubylcami sprawiła, że tamtejsze społeczeństwa w końcu na powrót stały się typowymi wschodnimi despotyzmami. W dalszej perspektywie, również dwa pierwsze warianty cywilizacji indoeuropejskich tj. tzw. starożytne kultury grecka i rzymska uległy regresowi i upadkowi. Analizując upadek antycznych wariantów cywilizacji indoeuropejskiej przewijają się dwa główne czynniki.

 

             Pierwszy z nich to przedstawiony powyżej brak oparcia na genetycznym pokrewieństwie w określaniu przynależności do wspólnoty politycznej. Jak długo obydwie kultury miały do czynienia z pokrewnymi im podbitymi tubylcami, problemu w zasadzie nie było. Jednak istniał jeszcze drugi czynnik polegający na pogardzie dla pracy, która  w społecznościach jeźdźców była oznaką niskiego statusu. Tak więc kiedy rodzimy stan chłopski uległ zanikowi na jego miejsce zaczęto ściągać obcą genetycznie a więc i trudną do zasymilowania niewolniczą siłę roboczą oraz w przypadku ludności miejskiej rzemieślników i kupców którzy zniszczyli homogeniczność etniczną populacji ( zagadnienie to zostało w kontekście chłopstwa opisane w jednym z wcześniejszych esejów, tym razem autor postanowił przedstawić ten problem na przykładzie Republiki Rzymskiej (w załączniku na końcu tej części eseju).

 

            Zanim zajmiemy się pojawieniem nowej religii w Europie i związanej z tym metamorfozy rodzimej cywilizacji, należy na moment zatrzymać się jeszcze przez chwilę nad zagadnieniem upadku antycznego Rzymu. Wśród nacjonalistów istnieje znaczący trend intelektualny, który analogicznie do przypisywanego obecnie neomarksizmowi sprawstwa w regresie zachodniej cywilizacji, podobne  sprawstwo w regresie antycznego Rzymu przypisuje wczesnemu chrześcijaństwu. Poglądy tego typu  zawiera np. wydawana i kolportowana ongiś przez Stowarzyszenie „Niklot” broszura niejakiego M.E. Levici pt. „Prawdziwy dowód przeciwko Żydom”. Również autor tych słów, opierając się w na perspektywie zadrużnej [9] przedstawiał przed laty podobny pogląd. Obecnie zaś najnowsza praca D. Skrbiny pt „The Jesus hoax” [10] wpisuje się w ten nurt.

 

 Biorąc jednak pod uwagę analizę historyczną oraz dominującą w tym eseju perspektywę ewolucyjną, powstanie i dynamiczny rozwój chrześcijaństwa należy postawić po stronie skutków upadku Rzymu a nie odwrotnie. Krytykując w jednym z poprzednich tekstów podobną w wymowie tezę K. Macdonalda[11] autor posłużył się „brzytwą Okhama”  aby wykazać, że niewątpliwy wpływ mniejszości żydowskiej na powstanie i ekspansję dwudziestowiecznych skrajnie lewicowych prądów intelektualnych, które zniszczyły osnowy naszej cywilizacji był możliwy tylko dzięki pojawieniu się dużej liczby mutantów podatnych na tę dysgeniczną ideologię.

 

W przypadku Rzymu sprawa zdaniem autora wygląda całkiem podobnie. Sukces chrześcijaństwa nie wynika, jak chciałby Skrbina z jego charakteru jako zaprojektowanej przez Żydów kabalistycznej ideologii wywrotowej będącej zemstą na znienawidzonym cesarstwie. Chrześcijaństwo mimo niewątpliwych wad jako optymalnej ideologii promującej strategię grupową wśród Indoeuropejczyków, było w stosunku do całkowicie ówcześnie zdegenerowanej cywilizacji Rzymskiej, strategią dającą jej wyznawcom przewagę w rywalizacji z innymi grupami. Argumenty za taką tezą przedstawia zdaniem autora D.S. Wilson, któremu udało się w „Katadrze Darwina” zebrać imponujący zbiór dowodów dotyczących charakteru społecznych relacji w późnym Cesarstwie Rzymskim. Powołując się na badania m.in. R Starka, D.S. Wilson  ukazuje nam obraz multikulturowego społeczeństwa, targanego plagami głodu, chorób, pożarów, przestępczości oraz waśni etnicznych[12]. Miasto rzymskie w czasach Nowego Testamentu było dokładnie tym, do czego obecnie popycha je w USA i Europie zachodniej demoliberalny obłęd menadżerskiej rewolucji realizującej  swoje cele przy użyciu opętanych marksizmem szkodliwych mutantów. Przeciętny mieszkaniec starożytnego Rzymu żył po prostu w świecie permanentnego etnicznego i społecznego chaosu, rozpaczliwie poszukując  kulturowej i społecznej enklawy zapewniającej podstawowe egzystencjalne bezpieczeństwo. Chrześcijaństwo, zaczerpnąwszy  z judaizmu kulturowe mechanizmy izolujące wspólnotę przy jednoczesnej przepuszczalności w stosunku do członkostwa było[13], zdaniem D.S. Wilsona „ cudem inżynierii społecznej”, „ Każdy mógł zostać chrześcijaninem, ale od tych którzy to zrobili oczekiwano, że zmienią swoje zachowania zgodnie z przykazaniami jednego Boga w zwartej społeczności, która z łatwością będzie mogła narzucić obce normy”.

 

            Aby dostrzec jak dalece adaptacyjne w stosunku do Rzymu były moralne zasady sankcjonujące chrześcijańską wspólnotę, musimy po raz kolejny odrzucić liberalny paradygmat indywidualistyczny i spojrzeć z perspektywy grupowej. W każdej naturalnej wspólnocie ludzkiej, za sprawą popędu seksualnego dochodzi do rozmnażania i rozwoju populacji. Jednak rzymski indywidualistyczny kapitalizm wymuszał w tym obszarze dysgeniczne praktyki, które były wręcz wrogie dla rozmnażania biologicznego pomimo dostępności  zasobów. Wg Wilsona częścią problemu była skrajna męska dominacja i forma walki o status, która sprawiała, że małżeństwo i rodzina stały się nieatrakcyjne dla mężczyzn. Dzieciobójstwo płci żeńskiej oraz antykoncepcja [14] były tak powszechne, że na podstawie Russela (1958) oszacowano stosunek płci w Rzymie na 131 mężczyzn w stosunku do 100 kobiet ( a na pozostałym obszarze Imperium nawet 140 do 100). Widzimy więc wyraźnie, że to co jest lansowane, przez liberalizm także obecnie, będąc adaptacyjnym dla pojedynczych jednostek, w skali całej populacji okazuje się katastrofalne. Jeżeli bowiem wszyscy, w pogoni za indywidualnym sukcesem zaczynają przekierowywać swój popęd seksualny na praktyki (jak homoseksualizm lub antykoncepcja) nie zapewniające reprodukcji, doprowadza to tak jak obecnie do kryzysu demograficznego. We wspólnotach chrześcijańskich, w przeciwieństwie do Rzymu, oczekiwano od wiernych małżeństwa, dużej liczby dzieci i wierności obojga małżonków, przy jednoczesnym zakazie aborcji, dzieciobójstwa i niereprodukcyjnych praktyk seksualnych. Tak więc część z przyczyn powstania chrześcijaństwa można przypisać po prostu przewadze w biologicznej reprodukcji.

 

            Inną przewagą, szczególnie istotną w czasach liberalnej anarchotyranii są dobra publiczne  wytworzone przez wspólnotę. Chrześcijańska pomoc społeczna szczególnie w okresach cyklicznych zaraz i plag nawiedzających cesarstwo była kolejną drastyczną  przewagą nowej religii. Mimo, że zaraza nie wybierała czy spadnie na poganina czy chrześcijanina, okazywało się, że proste zabiegi pielęgnacyjne mogą zdecydować o życiu i śmierci w przypadku choroby. Zwyczajne dostarczenie pożywienia i wody osobom które są zbyt chore, by sobie poradzić, może zmniejszyć śmiertelność o dwie trzecie lub nawet więcej wg współczesnych szacunków  [15]. I mimo, że chrześcijanie pomagając swoim chorym często narażali się na śmierć, to jednak pielęgnacja ratowała tych, którzy biologicznie byli w stanie wydźwignąć się z choroby co było bardzo eugeniczne na poziomie grupy w przeciwieństwie do pogan którzy po prostu porzucali swoich chorych na ulicach, nie dając im szans na wyzdrowienie a jednocześnie samemu nie chroniąc się tym zachowaniem przed śmiercią.

 

            Pozostaje jednak pytanie jak ów „humanitarny altruizm”( który wynikał z reguły Trieversa, gdyż często był skierowany wobec niespokrewnionych ludzi ) funkcjonował bez zagrożenia ze strony jeźdźców na gapę (free riderów)? Aby to wyjaśnić musimy z jednej strony wrócić do teorii fundamentów moralnych (opisywanej na końcu pierwszej części eseju), w której idea boga-nadzorcy uaktywnia moduły świętości, autorytetu, lojalności wobec grupy, troski oraz sprawiedliwości wobec adaptacyjnego wyzwania dla wspólnoty jakim była epidemia. Z drugiej, motywacją do poświęcenia była kontrola ze strony boga wyrażona najpełniej w Ewangelii Mateusza (25:35-40) [16] oraz kontrola społeczna, która była bardziej wyrafinowana niż mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. Samo przystąpienie do kościoła wiązało się z kosztownymi zobowiązaniami i wyrzeczeniami ( podobnie jak np. dzisiaj bycie etnicznym nacjonalistą) co na wstępie eliminowało pasożytów społecznych. Następnie bracia o dobrej reputacji przekazywali altruizm nowym a ci musieli go odwzajemniać innym bo w przeciwieństwie tracili reputacje będąc poddawanym eskalacji kar z wykluczeniem na końcu. Chrześcijanie wyciągając rękę do pogan, mieli na celu wprowadzenie ich do kościoła, więc nie był to czysty humanitaryzm gdyż wspólnota była jednocześnie zdeterminowana do oczyszczania swoich szeregów. Jak pisze Johanson „Społeczeństwo chrześcijańskie zapewniło „miniaturowe państwo opiekuńcze” w Imperium w którym w większości brakowało usług socjalnych”. Ten model społeczny nowej religii był tak skuteczny, że cesarze rzymscy początkowo próbujący nawiązać rywalizację z chrześcijaństwem na polu charytatywnym, ostatecznie sami ulegli nowej wierze.

 

Powstanie kościoła jako politycznej instytucji poprzedza ostateczny upadek zachodniego cesarstwa związany z napływem na południe i zachód kontynentu nowych etnosów, w których dominujący komponent indoeuropejski ze swoim arystokratycznym indywidualizmem został zespolony z populacją północnych łowców- zbieraczy, których egalitarny indywidualizm wpłynął znacząco na społeczną i polityczną historię Europy. Aby zrozumieć ten wpływ, musimy jeszcze na moment zatrzymać się nad psychologią ewolucyjną ludów północnej Europy, które współcześnie za R.Heinrichem są określane jako WEIRD.

 

Jak pisze K.Macdonald „[..] północni łowcy – zbieracze nie są jedyną podstawą zachodniego indywidualizmu, [...]  indoeuropejski indywidualizm współgrał znacząco z indywidualizmem łowców zbieraczy z którym zetknął się w płn zach. Europie”[17]. Poza egalitaryzmem egzekwowanym przez wspólnoty moralne, charakterystycznym dla wszystkich  grup łowiecko zbierackich na ziemi o którym była mowa nieco wcześniej, wspólnoty łowiecko zbierackie z północnej Europy posiadają dodatkowo specyficzne dla swojego kontekstu ekologicznego adaptacje poznawcze, umożliwiające ewolucję wyjątkowej kultury ludzkiej [18]. Poza stłumieniem poligamii (co jak zobaczymy w dalszej części ułatwi przeprowadzenie tego samego w średniowieczu)K. Macdonald powołując się w tym miejscu na F. Lenza zwraca uwagę na zdolności intelektualne północnoeuropejskich łowców- zbieraczy. Jego zdaniem wynikały one nie tyle z rywalizacji międzygrupowej co potrzeby opanowania ekstremalnego środowiska naturalnego. Skutkowało to doborem cech związanych ze zdolnościami przestrzennymi i mechanicznymi, projektem strukturalnym i wynalazczością, co psychologowie określają jako IQ wydajności ( w przeciwieństwie do werbalnego IQ  Semitów które wyewoluowało w toku rywalizacji między grupowej bliskiego wschodu ). Widać więc wyraźnie, że przyjmując bliskowschodnie chrześcijaństwo, północno zachodni indywidualiści zyskiwali szereg kulturowych mechanizmów społecznych uzupełniających ich ewolucyjne braki w obszarze kolektywizmu.

 

            Profesor J. Heindrich, twórca terminu WEIRD, badając ewolucyjne przyczyny zróżnicowania systemów religijnych w rozmaitych miejscach globu doszedł do wniosku, iż to zróżnicowanie wynika po pierwsze, ze zróżnicowania ludzkich umysłów w poszczególnych ekosystemach jak również z rywalizacji pomiędzy wytworzonymi przez te umysły tradycjami religijnymi z innymi systemami wierzeń [19]. Mamy więc tutaj dokładny przykład selekcji wielopoziomowej ( o której była mowa w pierwszej części eseju) Heinrich zwrócił uwagę również na decydującą rolę systemów religijnych w zapewnieniu  skutecznej strategii ewolucyjnej na poziomie grupowym, poprzez tłumienie przez moralność religijną skłonności egoistycznych u poszczególnych jednostek, które mogłyby być sprzeczne z interesem grupowym. I tak, co będzie ważne dla zrozumienia roli chrześcijaństwa w rozwoju średniowiecznej Europy, Heinrich zwraca uwagę, jak religie tłumią wywodzącą się jeszcze z subsacharyjskiej ekologii, skłonność mężczyzn do poligamii. Narzucana np. przez chrześcijaństwo monogamia była w stanie ograniczyć destrukcyjną dla społeczeństwa rywalizację pomiędzy mężczyznami, co sprzyjało rywalizacji z innymi populacjami [20]. Jednak tym co wydaje się najważniejszym w dorobku naukowym Heinricha, to jego wnioski z zastosowania różnych rodzajów symulacji wchodzących w skład Matematycznej Teorii Gier (MTG), do behawioralnych eksperymentów testujących różne społeczeństwa w różnych miejscach na świecie. Badania kierowanych przez niego zespołów wykazały, że nie tylko przewidywania standardowych teorii gier matematycznych wpisujących się w oświeceniową behawioralną teorię racjonalnego wyboru zawiodły, ale co może ważniejsze zawiodły na różne  sposoby w różnych ekosystemach. U źródeł ukutego przez niego akronimu WEIRD było spostrzeżenie, że najczęściej wykorzystywanymi przez akademików uczestnikami badań psychologicznych i behawioralnych są zachodni (Wastern) wykształceni (Educated) uprzemysłowieni (Industrialized) bogaci (Rich) i demokratyczni ( Democratic) którzy na tle innych testowanych przez Heinricha populacji jawią się jako Dziwni (Weird) ludzie[21].

 

            Poza specyfiką populacji północnoeuropejskich w obszarze percepcji wzrokowej, IQ oraz osobowości, dostrzeżoną przez wielu badaczy. Zespoły Heinricha zwróciły uwagę na specyficzne wyniki wyłaniające się z dwóch rodzajów gier -Dyktatora i Ultimatum w ramach MTG o ile gra w Dyktatora w której jeden z graczy dysponuje sumą pieniędzy, która ma podzielić się z drugim graczem, przy czym drugi gracz nie może odrzucić oferty. W czystej „liberalnej” kalkulacji tej rozgrywki, każdy „dyktator” powinien postąpić w myśl zasad promowanych przez Ayn Raud lub innych apologetów tej egoistycznej strategii ewolucyjnej  czyli zaoferować zero drugiemu z graczy. Dlatego w psychologii gra w dyktatora daje miarę uczciwości. W badaniach zespołów Heinricha wyniki, w skali globu były uzależnione od stopnia bezpośredniego pokrewieństwa i wielkości populacji w której żyli gracze. I tak im gracze byli ze sobą bardziej spokrewnieni i ich relacje były oparte na znajomości tym mniej byli skłonni zaoferować drugiemu graczowi, choć i tak więcej niż wynikałoby to z teorii racjonalnego wyboru ( co i tak miażdży liberalną narrację) bo w granicach 25 procent[22]. W tym samym badaniu populacje WEIRD oferowały najwyższe kwoty, bo wynoszące ponad 40 procent całości[23].

 

Jeszcze ciekawsze odkrycia odnośnie zróżnicowania zachowań społecznych ze względu na populację przyniosło testowanie gry w ultimatum. W stosunku do gry w Dyktatora, ultimatum różni się tym, że drugi gracz może przyjąć lub nie kwotę która obdarował go pierwszy gracz, przy czym w przypadku gdy odbiorca podziału uzna, że kwota jest niewystarczająca i odrzuci ofertę, obydwaj gracze tracą wszystkie pieniądze. I tutaj znów, teoria racjonalnego wyboru lansowana przez liberalizm utrzymuje, że obdarowywany powinien przyjąć każdą choćby najmniejszą kwotę, bo z matematyki wynika, że każda suma większa od zera jest korzystna (vide Friedmanowski postulat usunięcia płacy minimalnej w ekonomii często pojawiający się w środowisku tzw. kucy). Tymczasem, okazało się, że tam, gdzie oferty powinny być najwyższe, czyli w niewielkich grupach rodowych, gdzie większość interakcji miała miejsce ze znajomymi sięgały one ledwie 30% i do tego nie były odrzucane przez obdarowanego. Za to w zindustrializowanych społeczeństwach wywodzących się z północno zach. Europy, które są najbardziej indywidualistyczne w rzeczywistości suma obdarowywania oscyluje pomiędzy 40 a 50% a poniżej tych wartości jest odrzucana mimo straty dla obdarowanego. Sugeruje to, że ludzie w społeczeństwach wysoce indywidualistycznych są przyzwyczajeni do życia w rozproszeniu i ewoluowali w środowisku  interakcji z nieznajomymi. Dlatego składają wyższe oferty wiedząc że obcy ich ukarze jeżeli zaoferują nieuczciwą transakcję. Jednocześnie sami są skłonni do karania własnym kosztem tych, których uważają za niesprawiedliwych [24]. Dalsze badania w tym zakresie ukazywały, że ludzie z kultur pozaeuropejskich mimo że składają niższe oferty, to jeśli zostaną ukarani w kolejnych rozgrywkach mają skłonność do zemsty. Zdaniem K. Macdonalda wyniki te udowodniają, że Europejczycy są bardziej tolerancyjni (mają większą skłonność do współpracy z nieznajomymi traktując ich wedle Imperatywu Kanta- na równi z sobą). Natomiast populacje bardziej kolektywistyczne są skłonne do zemsty co wskazuje na większą tendencje do postrzegania innych uczestników jako obcych. O tym jakie ma to konsekwencje w dzisiejszych społeczeństwach zachodnich napiszemy w trzeciej części, tymczasem przejdźmy do innych cech populacji WEIRD. Jak zaznacza K.Macdonald, populacje WEIRD mają tendencje do postrzegania siebie jako niezależnych i autonomicznych czyli nie uwikłanych w relacje społeczne. Im bardziej ktoś jest Weirdeem, tym w większym stopniu postrzega siebie i świat jako pełen odrębnych obiektów a nie relacji [25]. Jest to potwierdzone wieloma badaniami z zakresu percepcji wzrokowej.  Specyficzne myślenie analityczne, które oddziela spostrzegany obiekt od kontekstu, przypisuje jego do danej kategorii a następnie zakłada, że informacje prawdziwe dla danej kategorii są również trafne w odniesieniu do postrzeganego obiektu. Tworzy to charakterystyczną specyfikę w stosunku do reszty populacji myślących holistyczne (dostrzegając całościowy kontekst i związki między elementami[26]. Przekładając te cechy na kulturę i moralność, północni Europejczycy mają skłonność do tworzenia systemów filozoficznych (jak np.Imperatyw Kanta) opartych na uniwersalistycznych regułach nadających się do rządzenia społeczeństwami indywidualistycznymi. Innymi słowy w odniesieniu do opisywanych w pierwszej części modułów mózgu odpowiedzialnych za sześć podstawowych fundamentów moralnych, populacje Weird  mają skłonność do bazowania na liberalnych fundamentach troski/krzywdy oraz sprawiedliwości/oszustwa  wyzysku, podczas gdy reszta światowych populacji tworzy systemy moralne które zamiast koncentrować się na interesie jednostek są socjocentryczne (stawiające potrzeby grup lub państwa na pierwszym miejscu) Oznacza to, że odwołuje się ona do pozostałych fundamentów moralnych takich jak świętość/profanacja autorytet/bunt lojalność/zdrada.

 

Podsumowując ten opis tych trzech głównych europejskich populacji należy zaznaczyć jak przełożył się on na model rodziny i ogólnie więzów pokrewieństwa. O ile na obszarze płn. zachodniej Europy, gdzie komponent łowiecko zbieracki będący silne indywidualistycznym został wzmocniony równie indywidualistycznym elementem indoeuropejskim o tyle w klinie od południa kontynentu ( od Grecji po Hiszpanie) który zwęża się w kierunku północnego wschodu, podstawowym genetycznym komponentem populacji są bliskowschodni rolnicy z umiarkowaną indoeuropejską domieszką. Na płaszczyźnie społecznej podział ten przełożył się na umiarkowany kolektywizm w „klinie” (Hiszpania, Włochy, Grecja, Chorwacja, Rosja, Polska) gdzie rodziny mieszkają blisko swoich rodziców (często w tym samym gospodarstwie) zawierają małżeństwa z ludźmi z tego samego obszaru, bardziej sobie pomagają ( w tym finansowo) i mają silniejsze rozróżnienie pomiędzy rolami męskimi i żeńskimi. Na drugim krańcu spektrum znajduje się Szwecja gdzie praktycznie nie występuje rodzina wielopokoleniowa, często występuje konkubinat zamiast małżeństwa. W efekcie stopniowego przenikania się tych dwóch skrajnych modeli, na obszarze środkowej Europy od północnej Francji do wschodnich Niemiec upowszechnił się pośredni model rodziny, oparty na późnym małżeństwie monogamicznym, zawartym w oparciu o indywidualne cechy małżonków, praktykę przyjmowania do gospodarstwa domowego parobków którzy nie byli spokrewnieni z gospodarzami i jednocześnie wysyłanie własnych dzieci na służbę do obcych ludzi. Małżonkowie byli przeważnie w podobnym wieku. Co charakterystyczne, stosunkowo powszechne były osoby stanu wolnego, zwłaszcza kobiety którym nie udało się samodzielnie znaleźć odpowiedniej partii. Zdaniem K.Macdonalda, za ewolucyjnym pochodzeniem tego modelu z czasów prehistorycznych  przemawia fakt, że najpóźniej zaczęła go praktykować arystokracja gdzie najdłużej małżeństwo było uważane za efekt polityczno-gospodarczej polityki poszczególnych rodów szlacheckich. Jednak nawet wśród arystokracji, do czasów rewolucji przemysłowej upowszechnił się ideał małżeństwa łączącego własność z osobistą atrakcyjnością w tym przede wszystkim romantyczną miłością (co widać  wyraźnie w powieściach Jane Austin). Patrząc na to zagadnienie z perspektywy ewolucyjnej, widać wyraźnie, że miała tu miejsce selekcja pod kątem specyficznych cech osobowości a także fenotypu. Po pierwsze późne małżeństwo wymuszało na kobiecie długi okres wstrzemięźliwości seksualnej co eliminowało kobiety rozwiązłe. W dalszej kolejności mechanizm ten eugenicznie selekcjonował do rozmnażania kobiety o silnej kontroli impulsów. Z drugiej strony, poza rozprzestrzenianiem się sumienności i inteligencji, indywidualny wybór partnera z poza rozszerzonej rodziny preferował urodę ( stosunek talii do bioder, oraz dalsze poligeniczne cechy fenotypowe jak szerokie spektrum koloru włosów, oczu i karnacji które pozwalało mężczyźnie względnie kontrolować wierność małżonki).

 

Po upadku zachodniego cesarstwa, system dworski który przynieśli ze sobą germanie elastycznie dopasował się do różnic pomiędzy kolektywizmem południa kontynentu a indywidualizmem północy, co widać wyraźnie na terenie Francji, gdzie podatki na północy płaciły poszczególne gospodarstwa a na południu całe osady (będąc jedną strukturą rodową). Tym co było charakterystyczne w nowej cywilizacyjnej rzeczywistości to praktycznie całkowity zanik niewolnictwa na terenie Europy.

 

Największym paradoksem może wydawać się fakt, że tam, gdzie wydawać by się mogło, że nastąpiły największe zmiany, czyli w obszarze religii, w istocie genetycznie zdeterminowana natura europejskiej populacji bardzo szybko wprowadziła obcą kulturowo religię na dawne antyczne tory. Po pierwsze odejście od politeizmu było pozorne. Katolicyzm adoptując całą pogańską tradycję (kalendarz świąt, obrzędy, zwyczaje) stał się religią adaptacyjną  w indoeuropejskim ekosystemie. Jednak co ważniejsze zaadoptował on także rodzimy europejski panteon[27]. K.Kaczmarek Dostrzega asymilacje europejskiego (greckiego) politeizmu już na kartach Biblii. Wraz z przesunięciem się centrum chrześcijaństwa poza Palestynę, do Autiochii, w pismach  Pawła koncepcja ta uległa rozszczepieniu: aspekt miłosierdzia przerzucony został na samego Jezusa, który swą dobrowolną śmiercią miał wykupić wiernych przed gniewem surowego i sprawiedliwego Boga. To bezwzględna i mściwa sprawiedliwość nakazywała zaprowadzenie kosmicznego porządku przez okrutną krwawą ofiarę z wybrańca, jakby wszechmocny nie mógł pogodzić się z ludźmi w mniej krwawy sposób. Wkrótce również Jezus stał się przede wszystkim władcom (Pantokrator) i nadchodzącym sędziom, a jego wizerunki zaczęły przypominać Dzeusa. Do chrześcijańskiego panteonu włączony został Duch święty (jako źródło proroczego natchnienia odpowiednik Apollina). Funkcję wstawienniczą zaczęła w coraz większym stopniu przejmować Maryja, przejmująca wiele aspektów Demeter. Aby znaleźć odpowiednik Aresa/Marsa i móc wysłać ludzi na wojnę w imieniu miłosiernego Boga przywołano archanioła Michała z tradycji Starego Testamentu. Św Józef zastąpił Hefajstosa jako patron ludzi pracy. Św Katarzyna Aleksandryjska jako patronka filozofów przejęła częściowo funkcje Ateny. Niektóre funkcje Hermesa przejął św Krzysztof (od podroży) inne św. Antoni ( od zgub). […] Choć nominalnie monoteistyczny, w praktyce katolicyzm ulegał stopniowej politeizacji. Przejął też pogański kult przodków i próbował w kulcie ascetów zaoferować ersatz dla kultu bohaterów. Dzięki tej mimikrze mógł częściowo przejąć funkcje dawnych religii europejskich, które zniszczył i trwać przez całe wieki jako religia europejska. Mógł ponadto być nosicielem typowo zachodnich wartości (jak np. monogamia). Stąd złudzenie iż współtworzył naszą cywilizację narzuca się tak usilnie badaczom, choć jednocześnie- jak  w przypadku Feliksa Konecznego, mają trudność z jednoznacznym powiązaniem jej instytucji z chrześcijaństwem . Skupiają się bowiem na religii nominalnej, podczas gdy religia praktyczna miała zupełnie inny charakter. Stan ten istniał aż do Soboru Watykańskiego II, od którego zaczęło się „sprzątanie kościołów” i redukcja kultu świętych, którzy z  obiektu kultu ( quasi bóstw) zostali zdegradowani do wzorców osobowych (quasi herosów), a w praktyce praktycznie wyparci, po tym jak odgórnie usiłuje się pozbawić ich magicznych mocy.  

 

Germańskie, Celtyckie i Słowiańskie mity, będące uświęconą tradycją, czyli zbiorem praktycznych wskazówek jak postępować w określonych sytuacjach lub konceptualizujących przeróżne zachowania społeczne, zostały włączone do kultury katolickiej jako ludowe apokryfy. Katolicyzm adaptując indoeuropejską tradycję stał się, wedle metafory K.Kaczmarka „tkanką otorbielającą obce ciało, jakim było dla Europy ultramonoteistyczne w warstwie etycznej przesłanie galilejskiego cieśli” [28].

 

Dla cywilizacyjnego a szczególnie technologicznego rozwoju Europy kluczowe znaczenie miał jeszcze jeden aspekt syntezy politeistycznej tradycji Europy z pustynną religią bliskiego wschodu. Pierwotny judaizm, przenosząc całą sferę sacrum na abstrakcyjnego boga w zaświatach desakralizował materię zakazując dopatrywania się świętości w naturze. Efektem tego był brak charakterystycznego dla Europejczyków pragnienia empirycznego poznania natury świata  żywiołów. W efekcie istniejący równolegle do Hellady starożytny judaizm, wbrew twierdzeniom powtarzanym za M. Weberem przez J.Stachniuka, odwrócił się od poznania  „odczarowanego” świata natury w stronę abstrakcyjnych racjonalistycznych spekulacji, odrzucając pluralistyczną strukturę rzeczywistości (wynikającej z działania przeciwstawnych sobie żywiołów w świecie natury) na rzecz sztywnej dychotomii dobra-zła.   W efekcie otrzymaliśmy wyraźnie dostrzegany kontrast pomiędzy bliskowschodnim dogmatyzmem a indoeuropejskim  pragnieniem poznania poszczególnych bogów, będących konceptualizacją praw natury i innych mechanizmów oraz zależności składających się na strukturę rzeczywistości.  Prowadziło to  do powstania europejskiej nauki jako indywidualistycznego przedsięwzięcia poddanego rywalizacji na „wolnym rynku idei” w starożytnej Grecji. Jak pisze Macdonald indoeuropejskie ruchy naukowe są w efekcie wysoce przepuszczalne, ich członkowie podatni na dezercję, jeżeli znajdą gdzie indziej lepszą teorię lub jeśli odkryją nowe dane z drugiej strony mamy starożytny Izrael gdzie mimo pre oświeceniowego racjonalizmu, zamiast nauki mamy intelektualne sekty złożone z niewolniczych wyznawców, skupionych wokół charyzmatycznych przywódców, którzy wykładali dogmaty, nie będące wystawianymi  na empiryczną dezaprobatę. Jednostki przekonane własnymi sądami do przyjęcia odmiennych teorii lub odrzucenia fundamentalnych dogmatów były po prostu wyrzucane w potoku inwektyw gdyż sprzeciw nie był tolerowany [29]. Jak wiadomo z poprzednich esejów autora, wyrosłe na gruncie nominalistycznej rewolucji protestanckiej w zachodniej Europie (która była zdaniem M.Webera zwrotem w stronę judaizmu) oświecenie, ze swoim idealistycznym racjonalizmem wkrótce wyhodowało sobie podobne niewolnicze sekty intelektualne- ruch psychoanalityczny Freuda, trockizm, antropologią kulturową  F.Boasa a w Polsce tzw. Michnikowszczyznę [30]. Jak zatem, mimo całej „antynaukowości” judaizmu, doszło w Europie do odrodzenia  antycznej myśli naukowej. Proces ten, cywilizacja zachodnia zawdzięcza św. Tomaszowi z Akwinu. Ten katolicki duchowny na nowo zsakralizował przyrodę nazywając „boskim dziełem” które należy badać i poznawać dla lepszego zrozumienia boskich zamiarów stwórcy wobec człowieka. Oczywiście nie podważało  to w żaden sposób chrześcijańskiej ortodoksji- wszelkie nadprzyrodzone zdarzenia opisane w Biblii (jak np. niepokalane poczęcie NMP) nie podlegały kwestionowaniu będąc wyłączonymi z naukowego sceptycyzmu. Jako, że obszary te były bardzo wąskie podobnie jak w antyku, uniwersytety początkowo powołane jako instytucje typowo teologiczne bardzo szybko stały się ośrodkami życia naukowego dając na poziomie grupowym, w połączeniu z innymi czynnikami [31] ogromną przewagę technologiczną zachodowi.

 

            W historycznej analizie średniowiecza, często do zasług kościoła katolickiego zalicza się stworzenie zorganizowanej paneuropejskiej siły, militarnej, która w obliczu naporu etnosów arabskich i turańskich na południowo wschodnie rubieże kontynentu, była w stanie stawić jej skuteczny opór. Tymczasem, w cieniu tych szeroko opisywanych wydarzeń, znajduje się o wiele ważniejsza zdaniem autora tych słów rola tej religijnej instytucji w kształtowaniu genetycznego oblicza indoeuropejskich etnosów. Pisząc wprost chodzi o rolę kościoła jako instytucji samej w sobie, oraz jako orędownika pewnej ideologii w kontrolowaniu doboru płciowego Indoeuropejczyków. Jak pisze K. Macdonald „Kiedy Marco Polo odwiedził Chiny w XIII wieku  oraz kiedy Cortez przybył do państwa Azteków w 1519 r., znaleźli wiele podobieństw do własnego społeczeństwa: dziedziczną szlachtę, kapłanów, wojowników, rzemieślników i chłopów żyjących z gospodarki rolnej. Nastąpiła więc przytłaczająca konwergencja między społeczeństwami. Żaden z odkrywców nie znalazł jednak religijnego establishmentu, który twierdziłby, że jest lepszy od świeckiego i skutecznie regulowałby jego reprodukcyjne zachowania. Żaden nie znalazł także króla takiego jak Ludwik IX (St. Louis), który rządził Francją, żyjąc jak mnich ze swoją jedyną żoną i wyruszył na krucjatę, by wyzwolić Ziemię Świętą od muzułmanów.[32]

 

            Jak już zostało opisane w pierwszej części eseju, podstawową cechą religii w ujęciu ewolucyjnym jest jej funkcjonalna  użyteczność dla populacji na poziomie grupowym. Jak pamiętamy, rolą religii jest kontrola i ograniczanie indywidualnych popędów tam gdzie stoją one w sprzeczności z dobrem  wspólnoty. Czy zatem KK można pochwalić w wymiarze selekcji płciowej, skoro w jednym z poprzednich esejów  zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość, że wprowadzenie celibatu wśród księży przez władze kościelne miało dysgeniczny charakter? W tym aspekcie na pewno nie. Bez wątpienia celibat spowodował w średniej perspektywie zanik tej kluczowej dla indoeuropejskich populacji kasty oraz pośrednio do spadku IQ całej elity społecznej w katolickich etnosach. W dłuższej perspektywie (którą zajmiemy się w trzeciej części eseju) celibat z pewnością odegrał kluczową rolę w umożliwieniu penetracji tej instytucji przez mutantów. Jak to jednak często bywa w otaczającej nas rzeczywistości, ten sam czynnik, działając w różnych obszarach i na wielu poziomach może jednocześnie odpowiadać za pożyteczne i negatywne procesy.

 

Aby jednak w pełni zrozumieć rolę kościoła w seksualnej selekcji musimy napisać parę słów na temat istoty tego procesu w naszej rodzimej ekologicznej domenie. Istotą doboru płciowego jest wynikający z biologii dymorfizm płciowy, który objawia się tym, że kobieta zainwestować musi o wiele więcej zasobów (czas, energia, składniki odżywcze) w reprodukcję niż mężczyzna. Nawet w najdogodniejszych dla kobiet warunkach subsacharyjskiego ekosystemu, kobieta musi poświęcić 9 miesięcy na ciążę, następny rok na opiekę i karmienie podczas niemowlęctwa oraz kilka lat na przekazywanie tradycji niezbędnej do przetrwania. Jako, że w tym samym ekosystemie  (który w istocie jest postulowaną do wprowadzania w życie przez feministki Idyllą) kobieta jest w stanie przetrwać w ciąży i z nowo narodzonym potomstwem bez udziału mężczyzny, jego rola kończy się na prokreacji po czym jest on praktycznie nieobecny jako członek rodziny[33]. Z tego dymorfizmu płciowego wynikają doniosłe konsekwencje: kobieta mająca dużo do stracenia musi być hiperganiczna. W interesie mężczyzny leży natomiast przyciągnięcie jak największej ilości kobiet i spłodzenie z mini maksymalnej liczby potomstwa. Cały czas jest oczywiście mowa o liberalnym modelu selekcji indywidualnej, charakterystycznym dla pierwotnej subsacharyjskiej ekologii. Ludzkie populacje, opuszczając kontynent afrykański znalazły się pod odmienną presją selekcyjną. Ograniczoność zasobów „zmuszała” do wzmożonej kooperacji co prowadziło do pierwszych zorganizowanych społeczeństw i cywilizacji. Jednak każda z nich prędzej czy później stawała przed poważnym ewolucyjnym dylematem. Postawieni wysoko w hierarchii społecznej mężczyźni zagarniali do swoich „haremów” większość kobiet, pozostawiając większość samców bez szans na reprodukcję, co było zarzewiem permanentnej społecznej ekonomicznej i politycznej niestabilności „plag gangów gwałtu” oraz homoseksualizmu[34]. Różnorodne przykłady historyczne ukazują nam[35] jak katastrofalne w skutkach stawało się za każdym razem zignorowanie tej fundamentalnej sprzeczności pomiędzy selekcją na poziomie indywidualnym a grupowym. Na przestrzeni wieków bliskowschodnie despotie, w których władca przez cały okres panowania gromadził haremy składające się z wielu kobiet, po jego śmierci stawały się areną wyniszczającej walki o władzę pomiędzy koteriami  powstałymi wokół każdej z „żon”. Kluczowym novum  wypracowanym przez chrześcijaństwo jeszcze na terenie bliskiego wschodu była społecznie narzucona monogamia. 

 

Jeżeli chodzi o Europejczyków dane z ekologii behawioralnej wskazują, że w ekstremalnej ekologii Europę doby ostatniego zlodowacenia monogamia była narzucona przez środowisko naturalne. Europejski łowca doby zlodowacenia po prostu nie był w stanie zgromadzić wystarczających zasobów aby zapewnić opiekę nad potomstwem więcej niż jednej kobiety[36]. Biorąc to pod uwagę należy przypuszczać, że wśród Europejczyków występowała genetyczna skłonność do monogamii objawiająca się w cechach psychologicznych, nawet gdy z czasem doszło do złagodzenia presji ekologicznej. Jak jednak zauważają badacze, nigdzie na ziemi presja selekcyjna nie doprowadziła do „wepchnięcia” żadnej populacji w niszę reprodukcyjną określaną przez ekologów jako „monogamia obowiązkowa”. Dlatego po upadku Rzymu i następującym po nim powolnym wykształcaniu się systemu feudalnego połączonym z ociepleniem klimatu które niewątpliwie złagodziło presję selekcyjną można się było spodziewać narastających tendencji poligamicznych, zwłaszcza wśród elitarnych mężczyzn (królowie, książęta oraz arystokracja). Jednak kościół katolicki, jako spadkobierca antycznego Rzymu stanowczo sprzeciwił się poligamicznym tendencjom arystokracji[37]. Wykorzystane zostały w tym celu zarówno środki polityczne jak i psychologiczne[38] wykorzystujące przekonania religijne do narzucania społeczeństwu egalitarnie ( jednakowo wszystkim warstwom) monogamicznych praktyk reprodukcyjnych. I chociaż kościół ostatecznie doprowadził swoje dzieło do końca, zapobiegając destrukcyjnym skutkom poligamii w Europie. To dla niego samego było to z ewolucyjnej perspektywy Pyrrusowe zwycięstwo. Problem polegał bowiem na tym, że w czasach formowania się Imperium Karolingów większość hierarchii kościelnej była skorumpowana przez świeckich władców, pogrążana w rozpuście i prywacie.  Pragnąc więc moralnej reformy po upadku Imperium kościół mógł powierzyć  jej wykonanie tylko tym duchownym, którzy sami nie byli pogrążeni w upadku- zakonnikom żyjącym w celibacie. Ci, zaś działając w celu narzucenia wstrzemięźliwości seksualnej arystokracji sami narzucili całemu kościołowi celibat. W ujęciu ewolucyjnym kościół stał się więc instytucją „altruistyczną reprodukcyjnie”-duchowni poświęcali (jako kasta) swoją reprodukcję aby narzucić całemu społeczeństwu optymalną strategię reprodukcyjną (monogamia).

 

Nie wnikając jednocześnie w analizę tego na ile oparcie się na religijnej ideologii w celu stworzenia kontroli kościelnej nad świecką władzą, co w efekcie przełożyło się na kontrolę polityczną, możemy podsumować tę część pracy stwierdzeniem, że kościół sięgając zasobów klasztornych, zyskał prestiż i potęgę z stamtąd wypływającą dzięki której mógł przeprowadzić reformę która opierała się na autorytecie i wiarygodności duchownych jako altruistów oddanych idei religijnej i żyjących w celibacie. I chociaż ta polityka odniosła zamierzony skutek -populacji europejskiej jako całości została narzucona optymalna strategia reprodukcyjna, to sama instytucja kościelna rezygnując z własnego sukcesu reprodukcyjnego poniosła w dalszej perspektywie ogromne koszty tej decyzji.

 

O tym jaką rolę odegrał ten mechanizm we współczesnym upadku kościoła, napiszemy w 3 części eseju.

 

 

 

Koniec części II

 

 

 

Załącznik 1#

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[1] Ekstremum tej sytuacji występuje u Arktycznych ludów zamieszkujących Syberię gdzie skrajnie trudna dla egzystowania ekologia oraz rzadkość zaludnienia sprawia, że tolerowane jest nawet „udostępnienie” własnej żony gościom przybywającym z daleka w celu uniknięcia „chowu wsobnego”

 

[2]G. Cochran, H.Harpending „The 10 000 Year explosion. How civilisation accelerated human evolution” Nowy Jork 2009 s.135

 

[3]https://www.researchgate.net/publication/260684587_Direct_evidence_for_positive_selection_of_skin_hair_and_eye_pigmentation_in_Europeans_during_the_last_5000_y

 

[4]Pierwotną ojczyzną Ariów – Indoeuropejskich Jeźdźców Stepowych był obszar pomiędzy jez. Aralskim a morzem Kaspijskim , skąd w wyniku zmian klimatycznych na początku III tysiąclecia p.n.e. Indoeuropejczycy rozdzielili się na dwie grupy: zachodnią , która przeniosła się na stepy czarnomorskie tworząc kulturę jamową oraz wschodnią, która przeniosła się w okolicę Ałtaju. L. Czupkiewicz „ Rasa i pochodzenie Słowian Wrocław 2002 s.26

 

[5]A. Wacyk twierdzi ,że powstania kozackie w I Rzeczpospolitej nie wynikały z niechęci szlachty do kozaków jako wojującego chłopstwa, tylko z różnic religijnych. Zob. A. Wacyk „O polski charakter narodowy-Zadruga.” Wrocław 1995 s.32

 

[6]K. Macdonald „ Indyvidualism...” s. 43

 

[7]Tamże s. 46

 

[8]https://imperiumromanum.pl/religia/devotio/  Dokładny opis tego ofiarnego rytuału znajduje się w tekście J.Evoli "Devotio: Starożytne Rzymskie poświęcenie w bitwie jako wpływ człowieka na niewidzialne siły". Chorzów 1992

 

[9]J. Stachniuk a także inni Zadrużanie ( np. A. Wacyk) w swoich pracach przedstawiali teorię silnej korelacji pomiędzy intensyfikacją  jezuickiej indoktrynacji polskiej warstwy rządzącej a upadkiem I Rzeczypospolitej.

 

[10] D. Skrbina w swojej pracy pt”The Jesus Hoax: How St. Paul's Cabal Fooled the World for Two Thousand Years” (2019) wpisuje się w myślenie przedstawione po raz pierwszy przez F. Nietzshego w „Antychryście”

[11]Zob. L. Obodrzycki „ Ewolucyjna analiza cywilizacyjnego regresu Indoeuropejczyków” s. 82 

[12]W ciągu około sześciuset lat okresowych rządów rzymskich Antiochia została zajęta przez nieprzyjazne siły jedenaście razy, a pięć z nich została splądrowana i splądrowana. Miasto również zostało oblężone, ale nie upadło jeszcze dwa razy. Ponadto Antiochia spłonęła w całości lub w dużej części czterokrotnie, trzykrotnie przypadkowo i raz, gdy Persowie ostrożnie spalili miasto doszczętnie po oczyszczeniu go z kosztowności i wzięciu ocalałej ludności do niewoli. Ponieważ świątynie i wiele budynków użyteczności publicznej zbudowano z kamienia, łatwo zapomnieć, że miasta grecko-rzymskie składały się głównie z otynkowanych budynków o konstrukcji drewnianej, które były wysoce łatwopalne i szczelnie upakowane. Pożary były częste i nie było sprzętu do pompowania, którym można by z nimi walczyć. Oprócz czterech wielkich pożarów opisanych powyżej, było wiele dużych pożarów, które miały miejsce podczas kilku z sześciu głównych okresów zamieszek, które nawiedziły miasto. Przez wielkie zamieszki mam na myśli takie, które spowodowały znaczne zniszczenia i śmierć, w odróżnieniu od częstych zamieszek w mieście, w których zginęło tylko kilku. Antiochia prawdopodobnie ucierpiała z powodu dosłownie setek znaczących trzęsień ziemi w ciągu tych sześciu stuleci, ale osiem było tak poważnych, że prawie wszystko zostało zniszczone, a ogromna liczba zmarła. Dwa inne wstrząsy mogły być prawie tak poważne. Co najmniej trzy zabójcze epidemie nawiedziły miasto - w każdej z nich śmiertelność prawdopodobnie przekroczyła 25 procent. Wreszcie doszło do co najmniej pięciu naprawdę poważnych klęsk głodu. Dochodzi do czterdziestu jeden katastrof naturalnych i społecznych lub średnio jednej na piętnaście lat.

 

Stark, R. 1996. The rise of Christianity: A sociologist reconsiders history.

 

Princeton: Princeton University Press. s.159 cyt za D.S. Wilson „ Darwins Cathedral” s. 174

 

[13] Tamże s. 179

 

[14] W czasach klasycznych istniała roślina zwana silphium, która rosła w wąskim pasie wybrzeża Cyrenajki, dzisiejszej Libii. Jego żywica była używana jako środek antykoncepcyjny i poronny. Wydaje się, że żywica była bardzo skuteczna, zapobiegając ciąży przy dawce raz w miesiącu wielkości grochu. Ostatecznie silphium stał się zbyt popularny na własną zgubę. Nigdy nie udomowiony, był nadmiernie pozyskiwany w miarę wzrostu popytu. Gdy jego zasięg zaczął się zmniejszać, cena rosła, aż osiągnęła wartość srebra, co doprowadziło do dalszych nadmiernych zbiorów i ostatecznie doprowadziło do jednego z pierwszych w odnotowanej historii wymierania gatunków spowodowanych przez człowieka. Jednak w ciągu stuleci, w których był rutynowo używany przez grecko-rzymskie klasy wyższe, musiał dawać zauważalnie obniżoną płodność, chyba, że wyrzucali pieniądze w błoto. H. Harpending „ The 10 000 ...” s.129

 

[15] Stark, R. 1996. The rise of Christianity: A sociologist reconsiders history.

 

Princeton: Princeton University Press. s.89

 

[16]„Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem obcym przybyszem, a przyjęliście Mnie, byłem nagi, a ubraliście Mnie, byłem chory, a doglądaliście Mnie, byłem w więzieniu, a odwiedziliście Mnie. A sprawiedliwi zapytają: Panie! Kiedy widzieliśmy Cię głodnym, a daliśmy Ci jeść, lub spragnionym, a daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię obcym przybyszem, a przyjęliśmy Cię, lub nagim, a ubraliśmy Cię? Kiedy też widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu, a odwiedziliśmy Cię? Król natomiast odpowie: Zapewniam was, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, uczyniliście Mnie”.

 

[17]K. Macdonald „ Individualism..” s92

 

[18]. „Nie przypuszczam, że mieszkańcy Europy Zachodniej mają jakieś unikalne przystosowania biologiczne, tylko że różnimy się stopniem adaptacji charakterystycznych dla wszystkich ludzi i że różnice są wystarczające, aby umożliwić ewolucję wyjątkowej kultury ludzkiej. Analogicznie, wszyscy ludzie mają charakterystyczne dla człowieka zdolności umysłowe reprezentacji symbolicznej i języka, ale rasy nadal wykazują ilościowe różnice w IQ wystarczające do wytworzenia dużych różnic między ich kulturami”. tamże s.91

 

[19]. Markus Schär  "Anthropologe Joseph Henrich: «Es schadet dem Zusammenleben, wenn Männer mehrere Frauen haben dürfen"  Neue Zürcher Zeitung. 4 XII 2018

 

[20]. Taki tytuł miała kiążka J. Heinricha , opisująca to zagadnienie zob. J. Heinrich „The WEIRDest People in the World: How the West Became Psychologically Peculiar and Particularly Prosperous „(2020), oraz poprzedzający ją artykuł naukowy, ( wraz z krytyką ) The weirdest people in the world?Joseph Henrich,Steven J. Heine,Ara Norenzayan BEHAVIORAL AND BRAIN SCIENCES (2010), s 1 - 75

 

[21]The weirdest people in the world?Joseph Henrich,Steven J. Heine,Ara Norenzayan BEHAVIORAL AND BRAIN SCIENCES (2010),

 

[22]Do identycznych wyników doszli w swoim badaniu ekonomiści E. Fehr i S. Gachter, które polegało na rozgrywaniu dwunastorundowej gry w „dobra publiczne”. Gra polega na tym że czterech graczy dostaje żetony które mogą zainwestować do wspólnej puli a pod koniec rundy żetony ze wspólnej puli są mnożone razy 1,6 i równo rozdzielone między graczy. Z teorii liberalnej ekonomii wynika oczywiście, że bardziej opłacalnym jest nieinwestowanie żadnych pieniędzy do wspólnej puli( jeżeli gracz nie włoży do puli żadnego żetonu  a inni włożą całość to zyska on jedną czwartą z 96 żetonów, czyli 44. Jeżeli będzie grał prospołecznie jak reszta to z włożonych do puli 20 żetonów razy 4 graczy będzie 80 X 1,6 = 128 : 4 = 32 )

 

W rzeczywistości, chociaż gracze byli anonimowi i zmieniali się co rundę i tak z początku inwestowali po 10 żetonów, które to inwestycje zmniejszały się do 6 w szóstej rundzie w wyniku obserwowanego skąpstwa innych graczy. W tym momencie do gry została wprowadzona altruistyczna kara i gracze mogli za sprawą jednego żetonu ukarać skąpych stratą trzech żetonów. I chociaż karanie z perspektywy Korwiniarskiej znowu było nieopłacalne, aż 84% badanych co najmniej raz zapłaciło aby ukarać innego gracza. Oczywiście od szóstej tury, gdy tylko altruistyczna kara zaczęła działać poziom współpracy gwałtownie wzrósł a następnie nadal stopniowo się podnosił, by w ostatniej rundzie osiągnąć poziom 15 żetonów.

 

Widać więc wyraźnie, że wbrew liberalnej propagandzie karanie niewłaściwego działania na poziomie grupowym jest bardzo adaptacyjne dla wspólnoty, do tego stopnia, że ludzie posiadają behawioralne skłonności do takich działań, mimo, że na pierwszy rzut oka są one sprzeczne z ich interesem zob. J. Heidt „ Prawy umysł”. Sopot 2014 s.259

 

[23]The weirdest people in the world?Joseph Henrich,Steven J. Heine,Ara Norenzayan BEHAVIORAL AND BRAIN SCIENCES (2010), s.6

 

[24]W rozgrywce w ultimatum z wieloma rundami ludzie zachodni którzy składali wysokie oferty jednocześnie karali tych którzy składali niskie tak, że ukarani w następnych rundach z innymi graczami zmieniali zachowanie dzieląc się bardziej sprawiedliwie. Zdaniem Macdonalda ukazuje to wysoką skłonność do tworzenia dóbr publicznych gdyż eliminuje ich podstawowy problem czyli „jazdę na gapę” ( free riding) K. Macdonald „ Indyvidualism...” s.104

 

[25]Kiedy np. prosi się ludzi z płn. wsch Azjatów aby dokończyli zdanie pt. Jestem.., odpowiadają zawsze : Ojcem, Mężem, Pracownikiem firmy itp. Natomiast to samo zdanie, populacje WEIRD kończą: radosny, uprzejmy, zafascynowany Jazzem itp.

 

Oznacza to, zdaniem Heindricha, że większość populacji światowych postrzega siebie, swoje istnienie w kategoriach wynikających z relacji społecznych, natomiast ludzie WEIRD postrzegają siebie w wymiarze indywidualistycznym.

 

[26]Różnice te odzwierciedlają się w tzw badaniu z ramką, w którym osobie badanej pokazuje się kwadrat z narysowanym wewnątrz odcinkiem następnie osoba ta odwraca kartkę patrząc na pusty kwadrat który jest większy lub mniejszy od tego z odcinkiem. Zadanie polega na narysowaniu odcinka takiego samego jak ten wewnątrz kwadratu z poprzedniej strony w kategoriach bezwzględnych ( taka sama długośc w centymetrach bezwzględu na wielkość ramki ) a następnie względnych (narysowany odcinek musi być w takiej samej proporcji do widzianej ramki jak ten z poprzedniej strony do tamtej ramki). Populacje WEIRD są zdecydowanie lepsze w pierwszym zadaniu gdyż postrzegają obiekt w oderwaniu kontekstu otoczenia (ramki) natomiast płn wschodni Azjaci są lepsi w odtwarzaniu proporcji odcinka w stosunku do ramki bo lepiej zapamiętują związek pomiędzy poszczególnymi obiektami.

 

[27]K.M. Kaczmarek „Religijne korzenie Europy. Powrót do politeizumu.” W-wa 2016

 

[28]Tamże s. 68

 

[29] K. Macdonald „ Individualism and the Western Liberal Tradition” 2019 s.56

 

[30]Uderzające podobieństwo do opisywanych przez Macdonalda „przypominających autorytarne grupy skupione wokół despoty” zachodnioeuropejskich ruchów intelektualnych kierowanych przez Boasa lub Freuda wyłania się z kart książek opisujących niejakiego A. Szechtera i jego środowisko „ Nieszczęście  polegało na tym, że cele które w ten sposób promował, były głęboko niemoralne. Moralizowanie wydaje się rzeczą prostą: „tak – tak, nie- nie”, jak to ujmuje Dobra Księga. Ale moralistyka Michnika i jego gazety to ciąg nieustających łamańców, wolt i wewnętrznych sprzeczności, gołosłownych deklaracji, pociągających za sobą treści zupełnie z nimi sprzeczne, pokrętnych wywodów, w demagogiczny sposób mających dowieść tez z gruntu absurdalnych, i nieustannego stosowania podwójnej miary wobec tego, co arbitralnie uznane za słuszne, i tego, co uznane za niesłuszne. Prawdziwa moralistyka wpływa na odbiorcę tak, że pod jej wpływem człowiek inteligentny, poznawszy podstawowe założenia, sam bez trudu wydedukuje, co powinien sądzić o takich czy innych przypadkach konkretnych. Wyznawca michnikowszczyzny musi natomiast nieustannie oglądać się na swoje autorytety, żeby wiedzieć, co powinien myśleć, kto tu słuszny, a kto niesłuszny. Zamiast prostych i jasnych wskazań otrzymuje maskujące sprzeczności gładkie zdanka, magiczne formułki, w stylu „nie wyrzekliśmy się marzeń, ale wyrzekliśmy się złudzeń” czy cytowanego już „dla zbrodniarza nie może być bezkarności, ale może być wielkoduszność”.  

 

  1. A. Ziemkiewicz „Michnikowszczyzna. Zapis choroby” Warszawa 2006 s. 245

[31] Ekologiczne i eugeniczne czynniki stojące za cywilizacyjnym sukcesem europejczyków zostały opisane w poprzednich esejach autora

 

[32]K. Macdonald „Individualism...” s.151

 

[33]J. P. Rushton „ Race. Evolution and behavior.A life theory perspective” New Brunswick 1997  s171

 

[34]Przykładem homoseksualnego gangu gwałcicieli jest przypowieść o wytraceniu synów Beniamina po zbiorowym gwałcie na żonie Lewity zob. Sędźów 19 :22-30

 

[35]Przykładem rywalizacji różnych koterii, skupionych wokół poszczególnych nałożnic z haremu Perskiego monarchy ukazuje biblijna księga Estery, która jest przykładem wykorzystania tej sytuacji przez obcych dla własnych interesów. Podobny przykład tragicznych skutków monarszej poligami w Persji stanowi dzieło Ksenofonta pt”Wyprawa Cyrusa” będące opisem losów greckich najemników w służbie Cyrusa Młodszego, walczącego z bratem o władzę po śmierci ojca. Nie dość że zwyczaj walk o władzę pomiędzy przyrodnim rodzeństwem  stał się elementem tradycji sukcesyjnej, która z czasem wpływała również na zwykłe rodzeństwo po każdej śmierci władcy zwiastując okres wojen domowych , to jeszcze angażowano do tego zagranicznych najemników zaznajamiając ich ze słabymi punktami imperium. Identyczne sytuacje występowały w dopuszczającym poligamię imperium osmańskim co opisuje cytowany przez P. Lisickiego siedemnastowieczny dyplomata brytyjski Paul Reycaut zob P. Lisicki „Dżihad i samozagłada zachodu” Lublin 2015 s. 33-35

 

[36]https://www.researchgate.net/publication/228627175_European_hair_and_eye_color_A_case_of_frequency-dependent_sexual_selection s.8 -9

 

[37]Antyczny Rzym , podobnie jak Hellada posiadał silnie zakorzenioną w prawie i obyczajach monogamię

 

[38]Technicznie, psychologiczna kontrola poprzez przekonania religijne opiera się na cytowanym w poprzednim eseju ( załącznik nr.2 eseju pt. „ Naukowe podstawy etnicznego nacjonalizmu”) jednym z dwóch typów przetwarzania psychologicznego – przetwarzaniu jawnym. O ile niejawne przetwarzanie jest automatyczne, łatwe, stosunkowo szybkie i obejmuje równoległe przetwarzanie dużych ilości informacji; charakteryzuje moduły opisane przez psychologów ewolucyjnych i koncentruje się na mechanizmach reagujących w sposób odruchowy na określone zjawiska (np. odruch mrugnięcia okiem w odpowiedzi na światło; pożądanie seksualne w odpowiedzi na wyobrażenia seksualne). Jawne przetwarzanie jest świadome, dające się kontrolować, pracochłonne, stosunkowo powolne i obejmuje seryjne przetwarzanie stosunkowo niewielkich ilości informacji. Jawne przetwarzanie bierze udział w działaniu mechanizmów inteligencji ogólnej, a także w kontrolowaniu stanów emocjonalnych i tendencji behawioralnych. Ma również kluczowe znaczenie dla konceptualizacji ideologii i tego, jak mogą one motywować
zachowanie.
Przekonania religijne są w stanie motywować zachowanie ze względu na zdolność wyraźnych reprezentacji myśli religijnych (np. Tradycyjna katolicka nauka o wiecznej karze w piekle jako skutek grzechu śmiertelnego) do kontrolowania podkorowych mechanizmów modułowych (np. Pożądania seksualnego). Ideologie, w tym ideologie religijne, charakteryzują znaczną liczbę ludzi i motywują ich do określonego zachowania w sposób odgórny - tj. Wyższe funkcje poznawcze obejmujące jawne przetwarzanie które są zlokalizowane głównie w korze przed czołowej są w stanie kontrolować prymitywne (modularne, refleksyjne) części mózgu, takie jak struktury leżące u podstaw pożądania seksualnego (w tym przypadku skłonności do poligamii)

 

 

 ZAŁĄCZNIK nr 1 

 

 

KULTURA RZYMSKA:

 

MILITARYZACJA, ARYSTOKRATYCZNY RZĄD I OTWARTOŚĆ NA PODBITYCH LUDZI

 

 

 

Ten dodatek ma na celu pokazanie, w jaki sposób indoeuropejski etos powstał w Republice Rzymskiej. Moim ogólnym poglądem jest to, że zdecydowanie głównymi siłami wpływającymi na kulturę Europy postromańskiej były ludy germańskie i kultura łowiecko-zbieracka północno-zachodniej Europy, z których obie były pod wpływem podbojów indoeuropejskich (rozdziały 3 i 4), i że Rzymskie wpływy kultury europejskiej zostały ostatecznie znacznie zmniejszone i przekazane przez pryzmat chrześcijaństwa, które narodziło się w czasach Cesarstwa Rzymskiego i zostało zinstytucjonalizowane jako rzymska religia państwowa na początku IV wieku (rozdział 5). Do czasu upadku Cesarstwa Zachodniego indoeuropejski etos, który napędzał powstanie Rzymu, zniknął na rzecz kultury, która ceniła celibat, czystość i męczeństwo oraz wierzyła, że ​​wszyscy ludzie są równi w oczach Boga.

 

Co więcej, w okresie późniejszej republiki i imperium pierwotna populacja Rzymu została w dużej mierze zastąpiona z powodu upadku stada założycielskiego i napływu obcych ludów wynikającego z polityki asymilacji połączonej z dużą populacją niewolników, z których wielu ostatecznie zostało wyzwolonych. Cesarstwo Zachodnie padło pod wpływem ludów germańskich, które zastąpiły Rzym we wczesnym średniowieczu; te germańskie plemiona, w znacznie większym stopniu niż Rzym po powstaniu chrześcijaństwa, zachowały odmianę indoeuropejskiego dziedzictwa kulturowego.

 

Poniższy tekst jest oparty głównie na mojej recenzji A Critical History of Early Rome autorstwa Gary'ego Forsythe'a. [152] Nie ulega wątpliwości, że Republika Rzymska powstała jako wyjątkowa i fascynująca kultura indoeuropejska - ale taka, która, być może podobnie jak współczesny Zachód, niosła w sobie zalążki własnego zniszczenia.

 

 

 

Gary Forsythe napisał krytyczną historię wczesnej Republiki Rzymskiej - krytyczną w tym sensie, że poddaje w wątpliwość większość otrzymanej mądrości dotyczącej tej historii. Obraz, który pozostaje po usunięciu przez niego tego, co uważa za wątpliwe aspekty zapisów historycznych, stanowi najbardziej pożądany portret historycznie ważnego wariantu spuścizny indoeuropejskiej: intensywnie zmilitaryzowanej republiki z nie despotycznym arystokratycznym rządem. Społeczeństwo rzymskie w tym okresie (509–264 p.n.e.) pozwalało na mobilność w górę i było otwarte na włączenie do systemu ludów niedawno podbitych z pełnymi prawami obywatelskimi. Ta otwartość była kontynuowana w późniejszej Republice i Imperium.

 

 

 

INDO - EUROPEJSKIE KORZENIE CYWILIZACJI RZYMSKIEJ: ETOS WOJSKOWY REPUBLIKI RZYMSKIEJ

 

 

 

Zasadniczo śródziemnomorskie państwa-miasta założone przez ludy indoeuropejskie (I-E) były bardziej ustabilizowanymi wersjami podstawowej organizacji społecznej I-E opartej na Männerbünde. Forsythe opisuje „bandy wojenne” poświęcone najazdom i walce z sąsiadami jako powszechne w całym świecie greckim, rzymskim, celtyckim i germańskim. [153] Przywództwo opierało się na zdolnościach militarnych, a wyznawcy przysięgali walczyć na śmierć i życie. We wczesnej Republice Rzymskiej klany arystokratyczne mogły równie dobrze być Männerbünde w klasycznym tego słowa znaczeniu: „obecny pogląd”, do którego Forsythe jest sceptyczny z powodu słabej dokumentacji, jest taki, że bitwa pod Cremerą w 478 rp.n.e. (główna klęska rzymska trwająca 30 lat po założeniu Republiki z rąk Wje – etruskiego miasta ) zostało zasadniczo podjęte przez klan arystokratyczny (Fabianie, którzy sprawowali w tym okresie konsulaty) przed całkowitym przejęciem organizacji wojskowej przez państwo. [154] Innymi słowy, w pierwszych latach republiki klany te działały z pewną niezależnością od państwa rzymskiego. Przypuszczalnie odzwierciedlając ​​organizację Männerbünde, relacje patron-klienckie były typowe, a mniej zamożni ludzie byli związani wzajemnymi zobowiązaniami z bogatymi, wpływowymi osobami. Jest to prawdopodobnie pozostałość po kulturze indoeuropejskiej, w której watażkowie i ich zwolennicy mieli wspólne zobowiązania. Forsythe zauważa, że ​​zmniejszyło to różnice społeczne i gospodarcze. [155] Było wiele poziomów, więc jedna osoba mogła być patronem biedniejszych ludzi i klientem kogoś bogatszego i potężniejszego od siebie: „późniejsze społeczeństwo rzymskie było luźno związane ze sobą rozległą, przeplatającą się siecią takich relacji” [156]. -despotyczny charakter społeczeństwa rzymskiego (patrz poniżej), klienci mogliby zostać „przeklęci” za niesprawiedliwość wobec klientów, a tym samym zabici lub wykluczeni.

 

Cechą charakterystyczną kultury indoeuropejskiej jest to, że chwała militarna jest ceniona ponad wszystko. Forsythe zauważa, że ​​około 311 r. p.n.e. „Rzym był młodym i energicznym państwem kierowanym przez ambitnych i energicznych arystokratów, którzy byli chętni do wykorzystania rosnącej siły państwa, aby zwiększyć swój osobisty prestiż i zwiększyć wpływy i potęgę Rzymu” [157].

 

Różne dane ... przedstawiają obraz rzymskiej arystokracji świadomej swej potęgi i państwa rzymskiego, ambitnej i upajającej się wojskową chwałą, pragnącej reklamować i katalogować swoje osiągnięcia dla współczesnych i potomnych ... [Wśród rodzin arystokratycznych było] silne poczucie rodzinnej dumy, tradycji i ciągłości. [158]

 

W rzymskiej arystokracji panował etos militarny, zgodnie z którym największy zaszczyt zapewniało zwycięstwo w wojnie, czy to poprzez indywidualne wyczyny, czy też dowodzenie udanymi operacjami militarnymi. Ten etos nie tylko był podtrzymywany, ale wręcz podsycany przez rywalizację konkurencyjną, która charakteryzowała rzymską elitę rządzącą ... Wielu italskich sojuszników Rzymu miało również ugruntowaną tradycję militarną, tak więc opłacalność udanej wojny (niewolnicy i łupy) łączyła rzymską elitę, dorosłą rzymską populację męską i sojuszników Rzymu we wspólnym interesie toczeniem wojen. W związku z tym państwo rzymskie zostało skonfigurowane do prowadzenia agresywnej polityki zagranicznej charakteryzującej się wykalkulowanym podejmowaniem ryzyka, oportunizmem i interwencjami militarnymi. W związku z tym w czasach republikańskich było kilka lat, w których sędziowie rzymskiej kuruły nie dowodzili armiami i nie prowadzili działań wojennych. [159]

 

Godnym uwagi komentarzem na temat ludzkiego oszukiwania samego siebie jest to, że Rzym rozwinął moralne uzasadnienie dla wielu swoich wojen (co było powszechne w całej historii Zachodu do czasów współczesnych).

 

Późniejsi rzymscy historycy, opisując przyczyny różnych wojen, zwykle wyolbrzymiali, jeśli nie w rzeczywistości fabrykowali, winę wroga i tłumili lub zniekształcali wszelkie wykroczenia ze strony Rzymian ... Uważa się, że rzymski senat był dobrze zorientowany w zagranicznych wojnach i całkiem zdolny do manipulowania sytuacjami lub wymanewrowania wrogich państw, aby mieć słuszny powód do wojny, aby wzmocnić politykę ekspansjonistyczną [160].

 

Niedawny artykuł dowodził, że racjonalizacja jest ewolucyjną adaptacją dla ludzi. [161] W przypadku Rzymu taka racjonalizacja niewątpliwie podsycała dumę grupy. Ze względu na prestiż kariery wojskowej, arystokratyczne rodziny miały tendencję do unikania trybunału (który składał się z plebejuszy i zajmował się raczej sprawami miejskimi niż wojskowymi), chociaż arystokraci niższego szczebla zostali trybunami. Forsythe opisuje również zasadniczo społeczną organizację I-E Galów, którzy okupowali Rzym w 390 p.n.e.. Galowie byli bardziej luźniej zorganizowani niż Rzymianie czy inne śródziemnomorskie państwa, ale mieli też elitę wojowników oddaną najazdom:

 

Grabieże celtyckie i przeludnienie szły ręka w rękę w rozszerzaniu terytorialnego zasięgu osadnictwa i kultury celtyckiej. Najazdy na nowe obszary dały nowe możliwości celtyckim wodzom i ich zespołom wojennym, by wzbogacić się i wywalczyć prestiż. Jednocześnie ich grabieżcze najazdy często utorowały drogę do bardziej pokojowej imigracji i osadnictwa; Dolina Padu w północnych Włoszech jest prawdopodobnie najlepszym przykładem tego zjawiska. [162]

 

To intensywne przywiązanie do etyki wojskowej jest widoczne w typowej postawie Rzymu po klęsce. Pokonani przez greckiego króla Pyrrusa Rzymianie, zamiast wzywać do pokoju, „odpowiedzieli [red] jeszcze większym wysiłkiem, aby przezwyciężyć niepowodzenie”. [163] Kiedy ostatecznie pokonali Pyrrusa, Rzym pojawił się na arenie międzynarodowej, otrzymując ambasadora z Egiptu.

 

 

 

RODZINA RZYMSKA

 

 

 

Larry Siedentop określa dominującą przedchrześcijańską strukturę rodzinną starożytnej Grecji i Rzymu jako indoeuropejską. Był to świat, w którym „rodzina była wszystkim”, a paterfamilias działali nie tylko jako sędziowie mający władzę nad wszystkimi członkami rodziny, ale także jako jej arcykapłani. W efekcie podstawową jednostką był zbiór „małych kościołów rodzinnych”. [164] Uwielbienie męskich przodków było fundamentalne, tak że w bardzo realnym sensie każda rodzina miała swoją własną religię. Chociaż oparty na więzach krwi między mężczyznami, adoptowany syn mógł stać się częścią rodziny, przyjmując przodków swojej przybranej rodziny jako swoich (określanych przez antropologów jako „fikcyjne pokrewieństwo”), podczas gdy „syn, który porzucił rodzinę, przestał być związany, stając się nieznany. ”[165]

 

Był to system patrylinearny, w którym kobiety wychodziły za mąż za inną rodzinę, tracąc swoją pierwotną tożsamość i adoptując przodków męża. Co ważne, granica rodziny była także granicą moralną: „przynajmniej początkowo uważano, że osoby spoza kręgu rodzinnego nie mają wspólnych cech z osobami z jej wnętrza. Żadne zwykłe człowieczeństwo nie zostało uznane, a postawa potwierdzona praktyką niewolnictwa ”[166]. Uczucie i miłosierdzie były podzielone - ograniczone w ramach rodzinnych. Skutkowało to połączeniem rodzinnego poczucia obowiązku, uczucia i wiary religijnej - piety.

 

Majątek nie należał do osoby, ale do rodziny, a najstarszy syn posiadał ziemię w zaufaniu dla przodków i potomków. Córki nie mogły dziedziczyć. Społeczeństwo było więc związkiem rodzin, a nie jednostek. Podstawowa przepaść znajdowała się między publicznym a rodzinnym, a nie publicznym i prywatnym. Podczas gdy tak rozumiana rodzina stanowiła podstawę ustroju społecznego, istniały także szersze grupy, ród (rodzina dalsza), klany (gr. Fratrie; łac. Kurie) i plemiona w coraz szerszym kręgu dystansu genetycznego. Te rozszerzone grupy składały się z rodzin powiązanych ze sobą nie ze względu na pokrewieństwo genetyczne, ale ideologię religijną, co wskazuje, że pokrewieństwo biologiczne nie miało nadrzędnego znaczenia:

 

„Te szersze stowarzyszenia uzyskały własne kapłaństwo, zgromadzenie i obrzędy”. [167] Miasta rozwinęły się, gdy kilka z tych większych grup (plemion) zebrało się i ustanowiło wspólny kult. To nie wymazało religijnych konotacji mniejszych grup aż do rodziny. „Powstałe miasto było więc konfederacją kultów, stowarzyszeniem nałożonym na inne stowarzyszenia, wszystkie wzorowane na rodzinie i jej kulcie” [168]. Nie było to stowarzyszenie jednostek.

 

Zasady religijne nakazywały działanie we wszystkich sferach życia, nie pozostawiając miejsca dla indywidualnego sumienia. Prawa były postrzegane jako wynikające z religii, a nie z dobrowolnej decyzji ustawodawców. Wywołało to intensywny patriotyzm, ponieważ religia, rodzina i terytorium były ze sobą powiązane. „Wszystko, co było dla niego ważne - jego przodkowie, jego kult, jego życie moralne, jego duma i majątek - zależało od przetrwania i dobrobytu miasta.” [169] Takie przywiązanie do bogów obywatelskich było głównym powodem trudności łączenia miast w Grecji. Wygnanie było surową karą, ponieważ wygnana osoba nie miała uzasadnionej tożsamości. Podobnie jak w innych indoeuropejskich społeczeństwach arystokratycznych, bariera między klasą rządzącą a tymi, którymi rządzili, w końcu stała się nieszczelna, a mobilność w górę była możliwa, choć powoli. Arystokratyczny model obywatelstwa i etniczne podstawy arystokracji w Rzymie upadły na długo przed przyjęciem chrześcijaństwa przez Imperium (patrz Rozdział 5).

 

Nastąpiły również stopniowe zmiany w kierunku zakończenia primogenitury i zmniejszenia władzy paterfamilias nad rozległymi gałęziami rodziny. Klienci (początkowo niewiele lepsi od niewolników) mogli swobodnie posiadać własność.

 

Idee „naturalnej hierarchii” i „naturalnej nierówności” są zasadniczo arystokratyczne. Tak więc „sprawiedliwe społeczeństwo” Platona, przedstawione w Republice, miało być rządzone przez filozofów, ponieważ byli oni naprawdę racjonalni, i zakłada on, że istnieją naturalne różnice w zdolności do racjonalności. Jest to idea, wyrażona we współczesnym języku genetyki behawioralnej, że ​​istnieją genetyczne różnice indywidualne. Arystoteles uważał, że niektórzy ludzie są niewolnikami „z natury” [170], tj. Że hierarchia między panami a niewolnikami jest naturalna. Odzwierciedlając motywy powszechne w kulturze indoeuropejskiej [171], starożytni cenili sławę i chwałę (pozytywny szacunek ze strony innych) wynikające z prawdziwej cnoty oraz osiągnięć militarnych i politycznych, a nie z lenistwa i zamiłowania do luksusu - ale także nie pracy.

 

 

 

RELIGIA REPUBLIKI RZYMSKIEJ

 

 

 

Jak wspomniano powyżej, ważny aspekt religii dotyczył „małych kościołów rodzinnych”. Jednak istniała również religia publiczna, która była „głęboko osadzona” we wczesnej kulturze rzymskiej. Patrycjusze byli postrzegani jako posiadający „specjalną wiedzę religijną”. [172] Dane wskazują na „wczesny związek obejmujący kapłaństwo, senat, patrycjat i autorytet religijny”. [173] Jednak Rzym stopniowo stawał się bardziej świecki, więc powiązania między rodzinami patrycjuszowskimi a religią stopniowo zanikały, a prominentni plebejusze byli w stanie zajmować wysokie stanowiska religijne - aspekt ogólnego wzrostu władzy i statusu plebejuszy w Republice oraz przykład możliwej mobilności w górę w indoeuropejskich kulturach. Senat prawdopodobnie miał większość księży przed drugą połową IV wieku p.n.e., ale potem „wzrost liczby sędziów prawdopodobnie doprowadził do sekularyzacji senatu, ponieważ prestiż i znaczenie kapłańskiego grona patrów uległo erozji i nastąpił napływ senatorów ze środowisk politycznych i wojskowych”. [174]

 

 

 

ARYSTOKRATYCZNY, NIE-DESPOTYCZNY RZĄD W RZYMIE

 

 

 

Wszystko wskazuje na to, że wczesna historia Rzymu przed republiką jest owiana legendą. Niemniej jednak Forsythe zauważa, że ​​w okresie panowania królów nic nie wskazywało na zasadę dziedziczną. [175] Rzeczywiście, rzymski historyk Liwiusz napisał: królowie kiedyś rządzili miastem. Niemniej jednak zdarzało się, że nie przekazywali jej członkom własnego domu. Po nich następowały osoby niespokrewnione i niektórzy cudzoziemcy, a za Romulusem szedł Numa, który pochodził z Sabines, z pewnością sąsiad, ale w tym czasie cudzoziemiec ... [Tarquinius Priscus] nie mógł sprawować urzędu publicznego w swoim rodzinnym mieście ze względu na skażoną krew, ponieważ był potomkiem Demarata Koryntu i kobiety z Tarquinii, dobrze urodzonej, ale biednej, więc musiała przyjąć takiego męża z konieczności; ale kiedy wyemigrował do Rzymu, otrzymał władzę królewską [176].

 

Szczególnie interesujące jest to, że człowiek pozbawiony możliwości awansu w swoim rodzinnym mieście z powodu „skażonej krwi” mógł zostać królem w Rzymie. Przypadek Serwiusza Tulliusza był podobny: Etrusek, który został królem po migracji do Rzymu, „z największą korzyścią dla państwa” [177].

 

Jest to ważne, ponieważ wskazuje - zgodnie z innymi kulturami indoeuropejskimi - że królowie osiągnęli swoją pozycję na podstawie zdolności, prawdopodobnie w wyniku wyboru przez rówieśników, a na pewno nie przez dziedziczenie. Jak zauważono w tym rozdziale, społeczeństwo I-E było systemem wolnego rynku, a nie systemem silnie opartym na pokrewieństwie: przywódcy Männerbünde byli w stanie rekrutować zwolenników ze względu na ich zdolność do skutecznego prowadzenia wojny. Zwolennicy byliby nagradzani za swoje wysiłki, ale przeszliby na inne Männerbünde, gdyby myśleli, że gdzie indziej są lepsze możliwości. Królowie rzymscy nie byli generalnie despotami, chociaż istnieją spekulacje, że dwaj ostatni królowie zachowywali się tyranicznie, [178] jeśli tak, to może to być powodem, dla którego Rzymianie odrzucili królestwo na rzecz instytucji republikańskich. W przeważającej części król był „pierwszym wśród równych” - system nazwany „arystokratycznym egalitaryzmem” przez Ricardo Duchesne[179]. Królom doradzali i prawdopodobnie wybierali ich inni arystokraci.

 

Pod koniec VI wieku p.n.e., tuż przed powstaniem Republiki, Rzym miał rząd trójstronny - lud, senat i król. Lud został podzielony na trzy plemiona geograficzne, a nie pokrewieństwa, z których każde miało dziesięć kurii, które stanowiły podstawę zarówno rekrutacji wojskowej, jak i głosowania, tj. Były najwcześniejszą strukturą polityczną i wojskową państwa rzymskiego. We wczesnym Rzymie arystokraci doradzali królowi; po królach stał się odrębnym organem, senatem. Senat wybrał tymczasowego króla, czyli interrex, „dopóki lud nie został zwołany na posiedzenie comitia curiata [zgromadzenie wojskowe; patrz niżej], kiedy to kandydat zaproponowany przez przewodniczącą interrex uzyskał poparcie ludu (lex curiata) i poparcie senatu (patrum auctoritas). ”[180]

 

Dwaj konsulowie, uznani przez Republikę za najważniejsze stanowiska polityczne, odziedziczyli zasadniczo władzę wojskową i sądowniczą króla, a rex sacrorum - obowiązki religijne króla. Konsulowie mieli moc zbierania wojsk i dowodzenia nimi w czasie wojny. Konsulowie byli partnerami, a nie despotami, a działania jednego z nich mogły zostać zablokowane przez drugiego. „Brak porozumienia skutkował bezczynnością” [181]. Jednak w czasach kryzysu jeden z konsulów mógł mianować dyktatora w odpowiedzi na dekret senatu i prawdopodobnie ratyfikował go komitet centuriata. W przeciwieństwie do konsulów, którzy mieli roczną kadencję, dyktatorzy mieli tylko sześciomiesięczną kadencję.

 

Wraz z powstaniem Republiki Rzym został zdominowany przez arystokrację. Ważnym składnikiem tej rządzącej arystokracji była grupa starych i wybitnych rodów, patrycjuszy. Przez pewien czas patrycjusze usiłowali stworzyć z siebie zamkniętą kastę i całkowicie zmonopolizować konsulat. Prawo zabraniające małżeństw między patrycjuszami i plebejuszami zostało uchwalone w 449 p.n.e., ale unieważnione zaledwie pięć lat później; było szeroko postrzegane jako tyrańskie przez późniejszych Rzymian. [182]

 

Innym aspektem arystokratycznego rządu Republiki jest to, że najwyższe urzędy (konsulowie i pretorowie) były wybierane przez comitia centuriata, zgromadzenie wojskowe podzielone na wieki ze względu na zamożność. Cenzorzy byli odpowiedzialni za ocenę majątku każdej głowy gospodarstwa domowego i przypisali mu wiek. Najbogatsze centurie głosowały jako pierwsze, a o wyborach decydowano zazwyczaj zanim biedniejsze centurie mogły głosować. Comitia centuriata miała uprawnienia do stanowienia prawa, wypowiadania wojny, ratyfikowania traktatów i pełniła funkcję sądu najwyższego w sprawach o kapitalizację [183].

 

Niemniej jednak plebejusze mieli pewną reprezentację polityczną. Po konsulach najważniejszym urzędem były trybuny plebejskie. Ich obowiązki ograniczały się do prowadzenia miasta - „spraw legislacyjnych i sądowych przed zgromadzonymi ludźmi” [184]. „W późniejszej rzymskiej myśli politycznej trybuny plebejskie były uważane za publicznych .strażników i obrońców praw obywateli ”. [185] Większość ustaw została uchwalona przez te trybuny, ale było to„ zwykle na podstawie dekretu senatu ”. [186] W późniejszej Republice, począwszy od czasów Grakchów (131-121 p.n.e.), był większy konflikt, z „wywrotowymi trybunami promującymi popularne sprawy w opozycji do senatu” [187].

 

Jednak przez większą część okresu Republiki panował prawdziwy rozdział władzy. Forsythe przywiązuje szczególną wagę do ustaleń politycznych z 367 i 338 p.n.e., które dały Rzymowi spektakularny sukces. „Władza polityczna została rozdzielona między sędziów, senat i zgromadzenie obywateli, aby stworzyć mieszaną konstytucję, którą Polibiusz tak wysoko wychwalał” [188].

 

Inny historyk, Andrew Lintott, podsumowuje podział władzy w Rzymie w następujący sposób:

 

W Rzymie wydaje się, że senat jest centrum polityki. To tutaj dyskutowane są nie tylko kwestie polityki zagranicznej, ale także takie sprawy, jak spór między pretorem a pontifex maximus. Senat jest uznaną komisją arbitrażową między władzami członków władzy wykonawczej, którzy w większości byliby również jej członkami.

 

Jednak błędne byłoby myślenie o nim jako o wyjątkowym lub najwyższym autorytecie. Rzeczywiście, charakterystyczne dla Republiki jest to, że istniało wiele punktów uzasadnionych decyzji, które normalnie nie zostałyby obalone przez jakąś wyższą władzę (coś, co w dużej mierze miało zniknąć za monarchii Cezarów). Sędziowie - łącznie z edylami, trybunami, poszukiwaczami… i komisarzami ds. Zakładania i odbudowy kolonii - zawdzięczają swoją pozycję ludowi zgromadzonemu…. Głosowanie ludowe może podlegać wpływom uznawanym za niewłaściwe, ale pokazuje również, że wpływy te niekoniecznie były decydujące. [189]

 

 

 

OTWARTOŚĆ SPOŁECZEŃSTWA RZYMSKIEGO: MOBILNOŚĆ SPOŁECZNA I WŁĄCZANIE RÓŻNYCH LUDZI

 

 

 

Jak podkreślono w tym rozdziale, indoeuropejska struktura społeczna opierała się na talencie i zdolnościach. Mobilność w górę była możliwa, a grupy IE w Europie miały zwykle stosunkowo słabe, przepuszczalne bariery między zdobywcami a podbitymi ludami - bariery, które utalentowani mogli przekroczyć. Tak było również w Rzymie. Mobilność w górę była możliwa, podobnie jak mobilność w dół.

 

Plebejska mobilność w górę

 

Niefortunna próba ustanowienia koncepcji obywatelstwa zarezerwowanego dla patrycjuszy w naturalny sposób znalazła się pod ostrzałem osób wykluczonych z systemu rodzinnego. Pierwotnie plebejusze składali się z imigrantów, którzy nie mieli poczucia przodków ani pokrewieństwa z rodzinami obywatelskimi. Byli heterogeniczną grupą, która obejmowała biedaków wiejskich i miejskich, ale także niektóre zamożne, odnoszące sukcesy rodziny, które osiągnęły mobilność w górę. [190] Ci bogatsi plebejusze mieli w szczególności własne ambicje polityczne i naciskali na poszerzenie granic obywatelstwa i otwarcie urzędów publicznych dla swojej klasy. Od końca piątego wieku polityka wewnętrzna Rzymu była zdominowana przez „walkę zakonów”, konflikt klasowy między patrycjuszami a plebejuszami, w którym plebejusze stopniowo uzyskiwali zwiększone prawa i władzę polityczną.

 

Jeszcze na początku Republiki urzędy były podzielone między patrycjuszy i plebejuszy, przy czym patrycjusze sprawowali kapłaństwo rex sacrorum, trzech głównych flamensów (tj. Kapłanów przydzielonych do Jowisza, Marsa i Kwiryna) oraz urząd interreksa (który nadzorował państwo w pięciodniowym okresie, w którym odbywały się wybory konsularne). Plebejusze sprawowali plebejski trybunat i plebejską edylię (odpowiedzialną za regulację festiwali, regulację rynków i utrzymanie budynków publicznych). Ale był równy podział władzy między innymi urzędami: edylem kurulnym (odpowiedzialnym za różne święta), konsulem i cenzorem, a także niektórymi urzędami religijnymi o mniejszym znaczeniu. Ogólnie rzecz biorąc, patrycjusze stopniowo podupadali wraz z wymarciem rodzin, ale zachowali „wielki prestiż i polityczne znaczenie” [191].

 

W połowie IV wieku p.n.e. rzymska arystokracja składała się z rodzin plebejskich i patrycjuszy. Od 342 p.n.e. panowała praktyka, że ​​jeden konsul był patrycjuszem, a drugi plebejuszem. W 172 rp.n.e., z powodu upadku wielu rodzin patrycjuszowskich i wymarcia niektórych, często było tam dwóch konsulów plebejskich „i odtąd wcześniejszy udział w konsulacie został porzucony”. [192] Rozwój plebejuszy trwał do późnej republiki. . Kiedy Sulla został dyktatorem około 82 rp.n.e., zmniejszył władzę plebejskich trybunów i przywrócił władzę comitia centuriata, ale doprowadziło to do intensywnych kontrowersji i zostało porzucone w 70 p.n.e..

 

Mobilność społeczna w górę narodów inkorporowanych

 

Od najwcześniejszego okresu Republiki istnieją przykłady społecznej płynności rzymskiej arystokracji. Appius Claudius przybył do Rzymu z terytorium Sabine w 509 rp.n.e. i został członkiem patrycjatu. L. Fulvius Curvus z Tusculum został konsulem 60 lat po podbiciu Tusculum przez Rzym w 381 r p.n.e.. Konsulaty z 293-280 p.n.e. obejmują sześć nowych klanów, z czego dwa kolejne do 264 p.n.e.; co najmniej pięć z nich było pochodzenia nierzymskiego, a klany rzymskie były plebejuszami.

 

Otwartość na cudzoziemców przejawia się także w tym, że Lacjum, składające się z pobliskich miast o podobnym języku i kulturze, miało prawa handlowe (mogło posiadać własność w innych miastach), konubium (małżeństwo) i migrandi (migracja). Stanowiło to precedens dla późniejszych czasów, kiedy inne ludy niełacińskie miały zostać włączone do społeczeństwa rzymskiego z częściowym obywatelstwem (civitas sine suffragio). Takie narody mogą później uzyskać pełne obywatelstwo:

 

  1. Sabiny zostały podniesione z civitas sine suffragio do pełnego obywatelstwa w 268 ??. Ta otwartość na inne ludy była „kluczowym elementem późniejszego imperialnego sukcesu Rzymu”. [193] Zamiast całkowicie zniszczyć elity ludów podbitych, Rzym często je wchłaniał, nadając im początkowo częściowe, a później pełne obywatelstwo. Rezultatem było związanie „różnorodnych ludów włoskich w jeden naród”. [194] Od wszystkich podbitych ludów wymagano dostarczenia żołnierzy, co pozwoli Rzymowi na ciągłe prowadzenie działań wojennych. Jeśli ktoś z podbitych terenów przeniósł się do Rzymu, mógł otrzymać pełne obywatelstwo. Nowe plemiona były nieustannie tworzone z podbitych grup, a ich całkowita liczba osiągnęła 31 w 332 p.n.e.. [195]

Ci, którym przyznano obywatelstwo, zostali przydzieleni do plemienia i centurii w comitia centuriata, powiększając ludność rzymską i ostatecznie władzę rzymską. Na przykład, kiedy Rzymianie podbili etruskie miasto Veii w 396 rp.n.e., stworzyli cztery nowe plemiona, z członkostwem nadanym przez rzymskiego cenzora.

 

Proces ten trwał do późnej Republiki: wojna społeczna lat 90-88 p.n.e. zaowocowała pełnym obywatelstwem nie-Rzymian w środkowych i południowych Włoszech. Ostatecznie obywatelstwo zaczęło rozszerzenie poza Italię. „Do czasu zabójstwa Juliusza Cezara ... w 44 roku p.n.e. Italia uległa romanizacji i ten sam proces (choć w znacznie wolniejszym tempie) miał już miejsce w prowincjach zamorskich ”[196]. Otwartość systemu rzymskiego można również dostrzec w traktowaniu uwolnionych niewolników. Uwolnieni niewolnicy stali się obywatelami rzymskimi i klientami swoich byłych panów. Na początku niewolnicy byli blisko spokrewnionymi Latynami schwytanymi na wojnie i łatwo zintegrowanymi, ale prawo nie zostało zmienione nawet po tym, jak niewolnicy zaczęli pochodzić głównie z innych kultur i grup etnicznych. Niezależnie od pochodzenia tej praktyki, Rzym nigdy jej nie zmienił. Od IV wieku p.n.e. później, gdy podbój Italii i Morza Śródziemnego przez Rzym wywołał masowy napływ niewolników, społeczeństwo rzymskie nieustannie przyjmowało nowych obywateli obcego pochodzenia poprzez wyzwolenie. Taka otwartość przyczyniła się do późniejszego sukcesu Rzymu jako imperialnej potęgi zdolnej do zjednoczenia różnych narodów w działający system społeczny. [197]

 

W 264 roku p.n.e. (początek pierwszej wojny punickiej) istniały trzy klasy Rzymian: (1) obywatele na obszarze rozciągającym się w środkowych Włoszech; (2) państwa sprzymierzone z Rzymem (Etruskowie itp.), Kierowane przez „elity ziemskie, które miały takie same podstawowe interesy społeczne, ekonomiczne i polityczne oraz poglądy jak rzymska arystokracja”; (3) Kolonie łacińskie założone w całej Italii. [198] Wszyscy byli częścią rzymskiej organizacji wojskowej. Kolonie i sojusznicy mogli kierować własnymi sprawami wewnętrznymi, ale Rzym kontrolował ich politykę zagraniczną. Mówiono więc, że Rzym był w stanie dowodzić 730 000 piechoty i 72 700 kawalerzystami, kiedy wkroczył do pierwszej wojny punickiej - naprawdę imponującą siłą. Rzym stał się światową potęgą i znajdował się na kursie kolizyjnym z Kartaginą.

 

Wreszcie, ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że otwartość społeczeństwa rzymskiego nie była generalnie prawdą w przypadku innych śródziemnomorskich państw-miast, w szczególności Grecji. Mimo że społeczeństwo rzymskie było bardzo hierarchiczne i wcale nie demokratyczne, było o wiele bardziej otwarte niż miasta-państwa Grecji. W rezultacie Rzymowi udało się zjednoczyć bardzo różnorodne narody Włoch w jedną konfederację, podczas gdy państwa Grecji kontynentalnej, choć połączone wspólnym językiem i kulturą, nigdy nie przezwyciężyły wykluczającego charakteru swoich instytucji, tworząc trwały związek. Jedność grecką osiągnięto tylko wtedy, gdy narzuciła ją wyższa siła obcego mocarstwa, takiego jak Macedonia czy Rzym. … Ta otwartość społeczna i polityczna była głównie odpowiedzialna za trwały sukces Rzymu jako imperialnej potęgi. [199] Cesarz Klaudiusz (41–54 p.n.e.), jak zapisał Tacyt, był doskonale świadomy tego kontrastu między Grecją a Rzymem, co widać w jego komentarzach w debacie o tym, czy Galowie, już obywatele, kwalifikują się do jednego z najwyższych zaszczytów społeczeństwa rzymskiego - członkostwa w senacie. Klaudiusz podkreślił długą historię nie-Rzymian zajmujących pozycję i władzę w Rzymie (w tym jego własnych przodków), a także ich wkład dla Rzymu i ich poczucie oddania dla Rzymu, twierdząc, że nowe ludy zasymilują się i przyczynią do społeczeństwa rzymskiego.

 

W moich własnych przodkach, z których najstarszy, Clausus, Sabina z rodu, został jednocześnie obywatelem i głową domu patrycjuszy, znajduję zachętę do stosowania tej samej polityki w mojej administracji, przenosząc całą prawdziwą doskonałość, niech można ją znaleźć, gdzie się chce. Nie jestem bowiem nieświadomy tego, że Julii przybyli do nas z Alby, Coruncanii z Camerium, Porcii z Tusculum; że… posłowie zostali powołani do senatu z Etrurii, z Lukanii, z całych Włoch; i że w końcu same Włochy zostały rozszerzone na Alpy, aby nie tylko jednostki, ale także kraje i narodowości tworzyły jedną organizację pod imieniem Rzymian.

 

… Co jeszcze okazało się zgubne dla Lacedaemonu i Aten, pomimo ich siły zbrojnej, poza polityką trzymania pokonanych z daleka jako narodzonych przez obcych? Ale bystrość naszego własnego założyciela Romulusa była taka, że ​​kilka razy walczył i naturalizował lud w ciągu tego samego dnia. … Jeśli przyjrzeć się całemu naszemu wojowaniu, to żadna z naszych wojen nie zakończyła się w krótszym czasie niż ta przeciwko Galom: odtąd panował stały i lojalny pokój. Teraz, gdy zwyczaje, kultura i więzi małżeńskie połączyły je z nami, pozwólmy im przynieść do nas swoje złoto i bogactwa, zamiast zatrzymywać je poza nawiasem! … Za patrycjuszami poszli  plebejscy sędziowie; Latynowie, plebejusze; sędziowie innych ras Itali, Latinum. [200]

 

Postawa Claudiusa wygrała.

 

W dłuższej perspektywie przyjmowanie cudzoziemców spowodowało, że Rzym stracił homogeniczność etniczną, co prawdopodobnie przyczyniło się do spadku wartości, które ugruntowały i utrzymały rzymską władzę. Mogło również zwiększyć konflikty społeczne i polityczne w późniejszej Republice i Imperium, biorąc pod uwagę współczesne badania (patrz Rozdział 8). Tenney Frank przejrzał historię mieszania ras w Rzymie, badając nazwiska na inskrypcjach konkludując: „jest prawdopodobne, że kiedy [Juwenal i Tacyt] pisali [tj. pod koniec pierwszego wieku i na początku drugiego wieku naszej ery], bardzo mały procent wolnych plebejuszy na ulicach Rzymu mógł wykazać niezmieszane italskie pochodzenie. Zdecydowanie większa część - może dziewięćdziesiąt procent - miała w żyłach krew Wschodu ”[201].

 

Tenney, pisząc w 1916 r., W okresie największej wartości darwinowskiej nauki społecznej (patrz rozdział 6), proponuje kilka innych przyczyn „samobójstwa rasowego”, o którym swobodnie plotkują pisarze imperium ”. [202] Należą do nich liczne wojny w których żołnierze pochodzili z wolno urodzonych, tubylczych rodów (a więc wykonywali obowiązki wojskowe, podczas gdy niewolnicy mogli się rozmnażać), a także niska płodność klas wyższych. Ta ostatnia jest naprawdę niezwykła:

 

Łącząc odniesienia epigraficzne i literackie, można uzyskać dość pełną historię rodzin szlacheckich, co ujawnia zaskakującą niezdolność takich rodzin do przetrwania. Znamy na przykład czterdziestu pięciu patrycjuszy w czasach Cezara [połowa pierwszego wieku p.n.e.], z których tylko jeden jest reprezentowany przez potomstwo, gdy Hadrian doszedł do władzy [117 A. D.]. Aemilii, Fabii, Claudii, Manlii, Valerii i cała reszta, z wyjątkiem Cornelii, zniknęła. August i Klaudiusz [początek pierwszego wieku naszej ery] wnieśli do patrycjatu dwadzieścia pięć rodzin, z których wszystkie oprócz sześciu zniknęły przed panowaniem Nerwy [96–98 A. D.]. Z rodzin prawie czterystu senatorów odnotowanych w 65 roku naszej ery za czasów Nerona, istnieje tylko ślad połowy

 

utracone przez czas Nerwy, pokolenie później. [203] Tym, co pozostawało za wszystkimi tego rodzaju przyczynami rozpadu Rzymu i na które nieustannie reagowano, był przecież w znacznym stopniu fakt, że ludzie, którzy budowali Rzym, ustąpili innej rasie. Brak energii i przedsiębiorczości, niepowodzenie przewidywania i zdrowego rozsądku, osłabienie wytrzymałości moralnej i politycznej - wszystko to towarzyszyło stopniowemu zmniejszaniu się zasobów, które we wcześniejszych dniach wykazywały te cechy. …

 

Możemy nawet przyznać, że gdyby nowe rasy miały czas na połączenie się i osiągnięcie świadomości politycznej, mogłaby narodzić się bardziej błyskotliwa i wszechstronna cywilizacja. Nie o to jednak chodzi. Jest oczywiste, że przynajmniej te cechy polityczne i moralne, które liczyły się najbardziej przy budowaniu italskiej federacji, organizacji armii, prowincjonalnym systemie administracyjnym Republiki, były najbardziej potrzebnymi cechami do utrzymania imperium razem. I bez względu na to, jak wspaniałe było wyposażenie nowych obywateli, tych cech im brakowało. [204]

 

Dobry znakiem podmiany populacji - widocznym w Stanach Zjednoczonych w czasach Tenney i znacznie bardziej oczywistym dzisiaj, kiedy tak wiele pomników wzniesionych przez Białą większość (w tym posągi Krzysztofa Kolumba, które zostały wzniesione we włoskich dzielnicach [205]) jest niszczonych - było to, że przybywało świątyń poświęconych obcym bogom.

 

Jeden po drugim cesarze zdobyli popularność wśród motłochu, wznosząc świątynię jakiegoś obcego Baala lub posąg Izydy w jego kaplicy, w podobny sposób, w jaki nasze miasta pokrywają swoje parki hołdami dla Garibaldiego, Pułaskiego i kto wie kogo jeszcze [206]

 

WNIOSEK:

 

RZYM JAKO NIEUDANA GRUPOWA STRATEGIA EWOLUCYJNA

 

Rzymski wariant indoeuropejskiego wzorca kulturowego w Republice można postrzegać jako strategię obejmującą kilka głównych aspektów:

 

 

 

- etos militarny I-E - prestiż wojskowy będący najwyższą formą aspiracji publicznych i arystokratyczne rodziny intensywnie konkurujące o militarną chwałę;

 

- relacje patron-klient łączące ludzi z różnych klas społecznych w relacje wzajemnego zobowiązania i wzajemności, praktyka wywodząca się z grup Männerbünde charakterystycznych dla innych kultur I-E;

 

- nie despotyczny, arystokratyczny rząd, z rozdziałem władzy decyzyjnej i dobrze określonymi granicami kadencji;

 

-przepuszczalność klas społecznych, tak aby społeczna mobilność była możliwa dla utalentowanych plebejuszy;

 

- otwartość na włączanie nowych ludów do struktury władzy, bez której Rzym nie byłby w stanie przeprowadzić potężnych kampanii militarnych.

 

 

 

 Republikański Rzym był zasadniczo grupą arystokratycznych klanów, które rywalizowały o honor i chwałę manewrami politycznymi w celu uzyskania konsulatu, a tym samym dowodzenia operacjami wojskowymi przeciwko sąsiednim grupom. Można by pomyśleć o systemie rzymskim jako o zurbanizowanej wersji systemu Männerbund, z określoną liczbą konkurujących ze sobą rodzin w dowolnym czasie, wszystkie mieszkające na wyznaczonym obszarze geograficznym. Ponieważ konsulowie byli wybierani przez zebranie wojskowe, ten sformalizowany system polityczny miał zazwyczaj podobny skutek jak system Männerbund: wybór człowieka najbardziej zdolnego do kierowania armią - człowieka, którego przywództwo najprawdopodobniej przyniosłoby zwycięstwo, a tym samym materialne nagrody z podboju. Jednocześnie, mając dwóch konsulów z krótkimi kadencjami, zaprojektowano system aby zapobiec dominacji jednej rodziny (w przeciwieństwie do przypadku późniejszych arystokracji europejskich), pomagając zapewnić, że osiągnięcie militarne, a nie dziedziczność, będzie kluczowe dla sukcesu. System miał zatem podstawowe cechy wolnego rynku. Z biegiem czasu ten wolny rynek talentów rozszerzał się, obejmując plebejuszy i przedstawicieli ludów podbitych, wybieranych na najwyższe urzędy w państwie. Mobilność w górę (jak również w dół) była możliwa.

 

Rzym był społeczeństwem trzymającym niewolników, a niewolnictwo majątkowe stało się powszechne w IV wieku p.n.e.; niewolnicy byli głównym składnikiem łupów wojennych. Jednak powszechna praktyka uwalniania niewolników, którzy mogliby wtedy aspirować do obywatelstwa, była kolejnym wyznacznikiem otwartości i społecznej płynności społeczeństwa rzymskiego.

 

Co ważniejsze, wojsko nigdy nie opierało się na niewolnictwie, jak w starożytnej Persji. Z kolei sukces militarny był dobry dla wszystkich warstw społecznych obywateli, nie tylko dla elit. Na przykład, oprócz łupów pochodzących z udanych kampanii, rzymscy obywatele byli często wysyłani jako koloniści na podbite tereny. W okresie od 338–291 p.n.e. Rzym założył 16 kolonii obejmujących około 50 000 ludzi, w tym zarówno Rzymian, jak i nie-Rzymian, „którzy uzyskali status łaciński, będąc kolonistami”. [207] Forsythe słusznie sugeruje, że praktyka kolonizacji mogła być bezpiecznym wentylem dla biednych, zadłużonych Rzymian.

 

W rezultacie władza rzymska, w przeciwieństwie do wielu innych starożytnych cywilizacji, nie opierała się na despotyzmie. Obywatele wszystkich warstw społecznych mieli udział w systemie; niewolnicy mogli oczekiwać wolności; częściowi obywatele mogliby oczekiwać, że zostaną pełnoprawnymi obywatelami, a nawet pozwolą im w końcu awansować do senatu. Czy strategia rzymska jest słusznie uważana za strategię ewolucji grupowej, której celem jest ostatecznie wzmocnienie dziedzictwa genetycznego tych, którzy ją praktykują? Sugerowałbym, że można to rozpatrywać tak długo, jak długo inkorporowane ludy były blisko spokrewnione z pierwotnym stadem założycielskim. Pierwsze narody włączone do Rzymu były blisko spokrewnionymi miastami Lacjum. Mobilność tych ludów w górę dała Rzymowi większą siłę wojskową i większą pulę talentów politycznych. Do czasu przemówienia Klaudiusza kwestia ta obejmowała także inne europejskie grupy. W dzisiejszym świecie można by to uznać za analogię do popierania ogólnoeuropejskiej unii ze swobodą przemieszczania się w jej obrębie, ale ograniczającej ją do osób, które należą do europejskiej puli genów. Gdyby taka strategia była realizowana dzisiaj, połączyłaby białą populację liczącą ponad miliard w potężną spółdzielczą grupę. Stanowiłoby to rzeczywiście grupową strategię ewolucyjną w takim zakresie, w jakim miałaby polityczną wolę powstrzymywania innych narodów.

 

Problem oczywiście wynika z tego, że taka rasistowska polityka nie jest celem obecnych elit na Zachodzie i ciągle słyszymy argumenty podobne do tych, których używał Klaudiusz, że tacy ludzie mają swój wkład w społeczeństwo. Punkt widzenia realistów rasowych podkreślałby przede wszystkim genetyczne interesy Europejczyków i długoterminowe zagrożenie dla tych interesów dla grupy o stosunkowo niskiej dzietności, przyjmującej miliony nie-Europejczyków jako obywateli. Podkreśliłby również różnice populacyjne w cechach takich jak IQ i asymilacja (np. Muzułmanie) oraz koszty wielokulturowości jako prowadzące do konfliktu grupowego, braku spójności społecznej i niechęci do wnoszenia wkładu w dobra publiczne.

 

 

 

K.Macdonald

 

 

 

 

 

przypisy

 

 

 

 

 

 

 

[152] Gary Forsythe, A Critical History of Early Rome: From Prehistory to the

 

First Punic War by Prof. Gary Forsythe (Berkeley: University of California

 

Press, 2005).

 

[153] Ibid., 199.

 

[154] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 200.

 

[155] Ibid., 216.

 

[156] Ibid.

 

[157] Ibid., 307.

 

[158] Ibid., 340.

 

[159] Ibid., 286.

 

[160] Ibid., 286–287.

 

[161] Fiery Cushman, “Rationalization Is Rational,” Behavioral and Brain

 

Sciences, in press.

 

[162] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 281.

 

[163] Ibid., 353.

 

[164] Larry Siedentop, Inventing the Individual: The Origins of Western

 

Liberalism (Cambridge, MA: Harvard University Press, 2014), 14.

 

[165] Ibid., 12.

 

[166] Ibid., 13.

 

[167] Ibid., 20.

 

[168] Ibid., 21.

 

[169] Ibid., 25.

 

[170] Ibid., 52.

 

[171] Ricardo Duchesne, The Uniqueness of Western Civilization (Leiden:

 

Brill, 2011), passim; see also Ch. 2.

 

[172] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 167.

 

[173] Ibid., 167.

 

[174] Ibid., 169.

 

[175] Ibid., 98.

 

[176] Ibid., 102–103.

 

[177] Ibid., 103.

 

[178] Ibid., 106.

 

[179] Ricardo Duchesne, The Uniqueness of Western Civilization (Leiden:

 

Brill, 2011).

 

[180] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 110.

 

[181] Ibid., 150.

 

[182] Ibid., 229Małżeństwo przez confarreatio było wyjątkiem: ograniczało się do kapłanów dziedzicznych patrycjuszy i było interpretowane w ten sposób, że księża nie mogli poślubić plebejuszy. .

 

[183] Ibid., 111.

 

[184] Ibid., 170.

 

[185] Ibid., 171.

 

[186] Ibid., 170

 

[187] Ibid., 171.

 

[188] Ibid.

 

[189] Andrew Lintott, The Constitution of the Roman Republic (Oxford:

 

Oxford University Press, 1999), 14.

 

[190] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 156–157.

 

[191] Ibid., 160.

 

[192] Ibid., 159.

 

[193] Ibid., 185.

 

[194] Ibid., 290.

 

[195] Zgromadzenia plemienne (comitia tributa) były ustanawiane na podstawie miejsca zamieszkania, zgodnie z zapisami cenzora. Wybrali trybunów plebejskich, którzy mogli stanowić prawo i rozstrzygać spory bezkapitałowe. Mieli również prawo zawetować działania senatu i innych sędziów, w tym konsulów; jednak ta moc była rzadko używana aż do późnej Republiki. Ibid., 176.

 

[196] Ibid., 368.

 

[197] Ibid., 220.

 

[198] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 363.

 

[199] Ibid., 368.

 

[200] Ibid.

 

[201] Tenney Frank, “Race Mixture in the Roman Empire,” American

 

Historical Review 21, no. 4 (July 1916): 689–708) (przedrukowane w  The Occidental Quarterly 5, no. 4 (Winter, 2005–2006): 51–68, 52.

 

https://www.toqonline.com/archives/v5n4/54-Frank.pdf

 

[202] Ibid., 63.

 

[203] Ibid., 64.

 

[204] Ibid., 65.

 

[205] John M. Viola, “Tearing Down Statues of Columbus Also Tears Down

 

My History,” The New York Times (October 9, 2017).

 

[206] Frank, “Race Mixture in the Roman Empire,” 67.

 

[207] Forsythe, A Critical History of Early Rome, 308.