Jakub Ignaczak - Nie stać z boku. Nacjonaliści po stronie życia poczętego. Inspirowane tekstem Jarosława Ostrogniewa

Większość po stronie aborcji

 

Do napisania swoich przemyśleń na temat Strajku Kobiet skłonił mnie tekst Jarosława Ostrogniewa pt. „Julki, karyny i średniacy. Kilka uwag o strajku kobiet” opublikowany w ostatnim numerze magazynu internetowego „Szturm”. Zgadzam się z jego Autorem, że obecne protesty zwolenniczek aborcji wywołane orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w żaden sposób nie przerodzą się w uliczną rewolucję i nie obalą obecnego rządu. Protesty te kiedyś  ustaną jak wszystkie inne masowe protesty.

 

Każdy rząd podejmował jakieś niepopularne decyzje i przeciwko każdemu rządowi wybuchały większe lub mniejsze protesty społeczne. Jednak jeszcze nigdy nie doszło w Polsce do obalenia tą drogą żadnego rządu. Zupełnie nie wierzę w to, że demonstrujące pokojowo kobiety są w stanie przeprowadzić udaną rewolucję. Wszystkie rewolucje, które cokolwiek znaczyły były prowadzone przez mężczyzn i odbywały się przy użyciu przemocy.

 

Całkowicie nie zgadzam się jednak z tezą, że kompromis aborcyjny z 1993r. jest dobrym rozwiązaniem i jego utrzymania chce większość Polaków. Zupełnie nie wiem na jakiej podstawie Autor uważa, że większość chce kompromisu.

 

W rzeczywistości większość społeczeństwa, zwłaszcza młodego pokolenia, mniej lub bardziej utożsamia się z hasłami Strajku Kobiet i chce legalizacji aborcji na życzenie. Liczba zwolenników legalnego przerywania ciąży wśród młodzieży będzie nadal rosła. Świadczy o tym masowość kobiecych protestów, w których biorą udział głównie młodzi. Rosnące poparcie dla liberalizacji prawa w tej kwestii pokazują wszystkie dostępne sondaże. Moje osobiste doświadczenia i rozmowy ze znajomymi też to potwierdzają.

 

Stan kompromisu prawnego, który oficjalnie nadal  obowiązuje długo się nie utrzyma. Jest on atakowany zarówno z jednej jak i drugiej strony. Obecne rozwiązania w dużej mierze są fikcją. Nie jest tajemnicą, że duża część kobiet i tak dokonuje zabiegu aborcji za granicą.

 

Masowe poparcie dla legalizacji aborcji jest efektem szerszych zmian liberalnych w naszym społeczeństwie: spadku znaczenia tradycyjnej rodziny, religijności i tradycyjnej etyki. Przyczyny leżą m.in. w długiej obecności w międzynarodowych strukturach liberalnej demokracji i popularności liberalnej zachodniej kultury masowej. Czy chcemy tego czy nie, Polska jest częścią liberalnego Zachodu. Obecnie zachodzą u nas te same liberalne przemiany społeczne, które już dawno dokonały się na Zachodzie.

 

Ze względu na trwający pół wieku okres komunizmu Polska przyjęła ustrój liberalnej demokracji dużo później niż kraje Europy Zachodniej. Polski komunizm był ateistyczny, ale dość konserwatywny. Nic  więc dziwnego, że liberalne przemiany społeczne dokonują się u nas z opóźnieniem. Dotyczy to nie tylko sprawy dopuszczalności przerywania ciąży. We wszystkich sprawach światopoglądowych większość coraz bardziej skłania się do rozwiązań lewicowych i liberalnych. Przykładowo wciąż zmniejsza się poparcie dla przywrócenia kary śmierci.

 

Stosunek do PiS-u i Kościoła

 

Zgadzam się z Jarosławem Ostrogniewem, że nacjonaliści na pewno nie powinni popierać PiS-u. Jesteśmy „trzecią drogą” przeciwną zarówno lewicy jak i prawicy. Nie możemy dać się sprowadzić do roli „tituszek” prawicowego rządu. Możemy jednak popierać konkretne działania Kaczyńskiego, które są zgodne z naszym stanowiskiem takie jak „piątka dla zwierząt” lub ostatnie orzeczenie TK.

 

W okresie międzywojnia zdarzało się, że w chwilach szczególnego zagrożenia ze strony lewicy radykalni nacjonaliści nawiązywali taktyczne sojusze z konserwatywną prawicą. W Rumunii Legion św. Michała Archanioła dowodzony przez Horię Simę pomógł objąć władzę gen.Ionowi Antonescu, a w Hiszpanii Josѐ Antonio Primo de Rivera i jego Hiszpańska Falanga Tradycjonalistyczna i Junty Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (Falange Espaῆola Tradicionalista y de las Juntas de Ofensiva National-Sindicalista) stanęły po stronie gen. Francisco Behamonde Franco.

 

Obecnie podobna sytuacja ma miejsce w Polsce. Kaczyński będzie musiał starać się o poparcie środowisk nacjonalistycznych. Możemy to wykorzystać. Jeżeli już dogadujemy się z prawicą powinniśmy to robić na naszych warunkach, z pozycji siły i żądać respektowania naszego stanowiska.

 

Powinniśmy mieć taki stosunek do Kaczyńskiego jak Legion św. Michała Archanioła do gen.Antonescu. Gdy Antonescu udał się do Rzymu wraz z delegacją legionistów, jeden z faszystowskich dygnitarzy słusznie zauważył: „Czy Antonescu nie jest przypadkiem więźniem „zielonych koszul”, które mu towarzyszą?” Kaczyński powinien stać się naszym „więźniem”.

 

Jeżeli Kaczyński będzie działał w słusznej sprawie to dobrze. Pomożemy mu. Jeżeli Kaczyński będzie jednak próbował nas oszukać, ograć i w jakikolwiek sposób nam zaszkodzić, to natychmiast zwrócimy się przeciwko niemu. A wtedy pożałuje.

 

Jarosław Ostrogniew twierdzi też, że narodowcom nie bardzo opłaca się popierać Kościół. Pisze on, że biskupi nie będą chcieli współpracować z nacjonalistami, zawsze dogadają się z partią rządzącą, są zainteresowani utrzymaniem status quo oraz pieniędzmi Funduszu Kościelnego. Biskupi obawiają się radykałów i radykalnych rozwiązań. Zgadzam się z tym i nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest. Przypomnę tylko prawdę oczywistą, Kościoła nie stanowią biskupi. Prawdziwą głową Kościoła jest tylko Jezus Chrystus, a jego głosem Ewangelia.

 

Głębokie zepsucie i ugodowość hierarchów występuje nie tylko w naszych czasach lecz we wszystkich epokach historycznych. Głęboka przepaść pomiędzy hierarchią a kościelnymi dołami, zwykłymi kapłanami i wiernymi, zawsze też przekładała się na jakość wiary. W średniowieczu i później w XVII w. najbardziej radykalne wspólnoty chrześcijan nigdy nie podążały za głosem biskupów żyjących w luksusie. Podążały za głosem charyzmatycznych przywódców ludowych, najczęściej bosych zakonników w obdartych habitach, którzy wędrowali od wsi do wsi głosząc płomienne kazania.

 

Podobnie było też w międzywojniu. Biskupi byli zdegenerowani, chcieli utrzymać demokrację parlamentarną, mieli powiązania ze światem polityki i finansjery, potępiali ruchy nacjonalistyczne jako zbyt radykalne i popierali centrowe partie chadeckie. Natomiast prawdziwe radykalne ewangeliczne przesłanie społeczne realizowały organizacje narodowo-rewolucyjne skupiające idealistów pełnych żarliwej wiary. Na czele tych organizacji stali charyzmatyczni przywódcy, religijni mistycy, niemalże prorocy tacy jak Corneliu Zela Codreanu w Rumunii, Josѐ Antonio Primo de Rivera w Hiszpanii,  Leon Degrelle w Belgii czy Bolesław Piasecki w Polsce.

 

Podobnie powinno być też w czasach obecnych. Nasze chrześcijaństwo musi być społecznie zaangażowane, radykalne i bezkompromisowe. Chrześcijańscy nacjonaliści muszą jasno wyrazić swoje stanowisko: Nie walczymy za tłuste tyłki biskupów. Walczymy za Chrystusa, Jego królowanie i Ewangelię. A to, że biskupom taka wizja się nie spodoba nie powinno nas w żaden sposób obchodzić. Ponadto duża część chrześcijańskich narodowców to wierni Katolickiej Tradycji, zwolennicy lefebryzmu lub sedewakantyści. Ich stopień identyfikacji z modernistyczną hierarchią jest żaden.

 

Nacjonaliści jako obrońcy życia poczętego

 

Autor tekstu sugeruje, że w obecnym konflikcie rządu i Kościoła z feministkami, opozycją i Strajkiem Kobiet nacjonaliści powinni stać raczej z boku. Pisze on, że kompromis aborcyjny jest dobrym rozwiązaniem i jego utrzymania chce większość Polaków. Odpowiadam, że w tak fundamentalnych kwestiach światopoglądowych jak prawna ochrona nienarodzonych kompromis nigdy nie jest dobry. Wszelkie rozwiązania kompromisowe w tej sprawie takie jak „projekt prezydencki” Andrzeja Dudy, który w praktyce jest utrzymaniem stanu prawnego sprzed orzeczenia TK można utrzymać jedynie przez bardzo krótki czas. Mamy do wyboru jedynie pełną legalizację aborcji na życzenie albo pełną ochronę życia poczętego.

 

Jak było powiedziane na początku, większość, niestety, akceptuje zabijanie nienarodzonych. I tu jest właśnie zadanie dla nas nacjonalistów. Musimy ten negatywny trend odwrócić i przekonać społeczeństwo do potrzeby prawnej ochrony życia od poczęcia.

 

Jedyny wyjątek jaki powinniśmy dopuszczać to sytuacja zagrożenia życia matki. Prawa przyrody mówią, że w tak dramatycznej sytuacji należy ratować przede wszystkim osobniki dojrzałe i silniejsze. Tylko tak możemy zapewnić przetrwanie gatunku. Jeżeli kobieta wie, że jej życie jest zagrożone, a pomimo to zdecyduje się urodzić jak siatkarka Agata Mróz, to jest to postawa zasługująca na najwyższy podziw i uznanie. Śmierć kobiety w połogu jest takim samym heroizmem jak śmierć mężczyzny w boju. Jednak heroizm musi być zawsze aktem wolnej woli kobiety.

 

Zaznaczam, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem ustroju demokracji parlamentarnej. Skoro jednak mamy taki ustrój, nie istnieją żadne możliwości jego zmiany i realne alternatywy to trudno. Musimy się przystosować i skupić na realizacji tych elementów Wielkiej Polski Katolickiej, które można zrealizować w ustroju liberalno-demokratycznym.

 

Celem nacjonalistów nie jest ślepo realizować wolę ludu. Przeciwnie, my musimy tę wolę ludu kształtować. Powinniśmy tak wychowywać naród, by większość chciała zawsze tego, co dobre.

 

W polskich warunkach całkowity zakaz zabijania dzieci nienarodzonych (z wyjątkiem zagrożenia życia matki) jest możliwy do wprowadzenia, nawet przy zachowaniu obecnego ustroju demoliberalnego. Oczywiście, warunkiem niezbędnym jest to, że większość społeczeństwa musi tego chcieć.

 

Nacjonaliści powinni prowadzić szeroko zakrojone akcje na rzecz obrony życia poczętego. Należy cierpliwie tłumaczyć społeczeństwu, że aborcja jest morderstwem i wielkim złem. Oczywiście, powinniśmy też wskazywać kobietom w trudnej sytuacji inne rozwiązania. Takie przekonywanie jest zadaniem trudnym i wymagającym czasu. To potrwa przynajmniej dwie, może nawet trzy, kadencje sejmowe. Jeżeli jednak odpowiednio to przeprowadzimy, jest to zadanie wykonalne.

 

Nacjonaliści powinni współpracować ze wszystkimi środowiskami pro life. To powinna być sprawa, która łączy ponad podziałami. Można argumentować, że za pełną ochroną prawną życia poczętego opowiada się nie tylko rzymski katolicyzm lecz inne religie tradycyjnie występujące w Polsce również. Przeciwnikami zabijania nienarodzonych są nie tylko narodowcy i konserwatyści. Przy odpowiednim nastawieniu społeczeństwa pełną ochronę dzieci poczętych poparłaby także prawicowa część elit parlamentarnych np. chadecja i ludowcy. Myślę, że gdyby nastroje społeczne były jednoznacznie pro life, to nawet niektórzy niewierzący politycy z partii lewicowych głosowaliby za takim rozwiązaniem.

 

Za Tradycję, katolicyzm i cywilizację łacińską

 

Jarosław Ostrogniew pisze, że nie jest katolikiem. Jestem w stanie zgodzić się z tym, że nacjonalizm nie jest ruchem religijnym i nie powinien nim być. Nasz ruch powinien mieć charakter szeroki i być otwarty na wszystkich, którzy popierają nasze poglądy, nieważne z jakich źródeł je wywodzą. Organizacje narodowe powinny przyjmować w swoje szeregi chrześcijan, rodzimowierców, wyznawców innych religii i osoby niewierzące.

 

Jednak wszyscy nacjonaliści powinni zgodnie bronić atakowanych tradycyjnych norm etycznych, religii katolickiej i cywilizacji łacińskiej. Wzorem jest dla nas przedwojenny ONR, który był ugrupowaniem skrajnie katolickim. Inne nurty polskiego nacjonalizmu np. rodzimowiercza Zadruga również występowały. Miały jednak charakter zupełnie marginalny.

 

Od ponad tysiąca lat Polska jest krajem katolickim. Kościół Katolicki odegrał wielką rolę w naszej historii i kulturze. Nasza Ojczyzna była przez wieki częścią cywilizacji łacińskiej, jej przedmurzem. Rzymski katolicyzm ukształtował polską mentalność.

 

Także obecnie rzymski katolicyzm nadal jest religią większości Polaków, dla wielu jest to jedyne źródło norm etycznych. Nawet niekatoliccy działacze ruchu narodowego muszą się z tym zgodzić i brać to pod uwagę. Jest logiczne, że również polski nacjonalizm powinien mieć charakter katolicki, tak jak inne nacjonalizmy wywodzące się z cywilizacji łacińskiej np. hiszpański i portugalski.

 

Nacjonaliści powinni nie tylko brać udział w obecnym sporze o aborcję i stawać jasno po stronie życia poczętego. Powinni aktywnie uczestniczyć we wszystkich konfliktach światopoglądowych. We wszystkich tych konfliktach powinni bronić katolicyzmu, tradycyjnej etyki i zasad cywilizacji łacińskiej.

 

 

 

Jakub Ignaczak

 

[artykuł powyższy przesłano jako odpowiedź na tekst Jarosława Ostrogniewa z poprzedniego numeru]