BFG 358 - W jakich czasach przyszło nam żyć? Dokręcają śrubę

Styczeń 2021 roku. Nikt nie spodziewał się, że to już ponad rok pandemii. Zdarzenie, które pierwszy raz tak wszyscy odczuwamy, jako ludzkość. W jakich czasach przyszło nam żyć? W tym momencie poszerza się nam „pole widzenia” pewnych zjawisk w mediach, czy zachowań międzyludzkich. Obserwacja w tych trudnych chwilach wydaje się chaotyczna, w czasach, jakie nastały na planecie Ziemia. Spróbujemy w tym felietonie ją opisać i skonkretyzować.

W jakich czasach przyszło nam żyć? Najbardziej uderza chyba ludzka głupota w tych obserwacjach. W końcu zakładanie folii na głowę nie uchroni nas przed promieniowaniem 5g, czy zjawiskiem chemitrails. „Szurostwo” w czystej postaci wychodzi ze swoich głębokich piwnic... Głupotę ludzką widać też gdzie indziej podczas pandemii. Zaraza i produkowane na nią szczepionka. Medyczna otoczka w walce dla dobra ogółu. Tylko dziwne jest to zamieszanie. Ktoś próbuje je wykorzystać. Dobrze widać to w obecnych reklamach. Na przykład w telewizji wydają się one bardziej kuriozalne i idiotyczne, niż parę lat temu...

Joseph Goebbels „byłby dumny”, że „syropek na kaszel trafia od razu do płuc”… Tak. Przywołuje „nazistę”. Mocny grzech przeciwko „poprawności politycznej”, w radykalnym i nacjonalistycznym piśmie „Szturm”. Lewaki zapewne już zacierają ręce, bo tak „nie wypada” i „nie wolno”. Niestety, drodzy lewacy, to nie moja wina, że wspomniana postać historyczna istnieje w naszej ogólnej świadomości, w kwestii „budowania propagandy”. Nie czczę jej jako autor. Nie mam jego portretu w pokoju i się nie modlę. Po prostu cytuję. Dokładnie chodzi mi tu o jego słynne powiedzenie: „kłamstwo powtarzane tysiąc razy, staje się prawdą”. Biorąc pod uwagę to, ile Niemców zaufało hitlerowcom, to jednak bez „mocy propagandy”, nie osiągnęliby zamierzonego celu...

Bez względu na zastany system, „propaganda” to narzędzie do osiągnięcia jakiegoś celu. W czasach Goebbels’a u części władzy partyjnej NSDAP było to zjednanie narodu niemieckiego i zagarnięcie pełnej władzy przez grupkę osób  i stworzenie państwa totalitarnego. Teraz? Teraz pierze się nam mózgi przez reklamy, aby „kupić produkt”. Co do „syropku na kaszel”, który „trafia od razu do płuc”, to wydaje się, że jest to chyba najlepsze wykorzystanie tej „Goebbelsowskiej metody”, dlatego też posłużył on jako przykład w zobrazowaniu, jak jesteśmy „bombardowani propagandą” w obecnych czasach. Jak na 2021 rok, nowe technologie i starsze metody manipulowania ludźmi mają się dobrze, w  zastanej rzeczywistości…
 
Jak mowa o głupocie w telewizji, warto też przejść do spotów społecznych. Cezary Pazura i jego słowa: „zaszczep się, ratujesz siebie i innych!”... Po prostu kolejna ofiara manipulacji. Jak my wszyscy, i z osobna. G. Orwell i antyutopijna wizja w „1984”, z 1944 roku, coraz bardziej przypomina o sobie w obecnych czasach. Dokładnie o tym, że literacka przestroga futurystów sprzed dekad może się spełniać na naszych oczach… Może w innym wymiarze i innymi metodami, aczkolwiek pewne podobieństwa widać i u Orwella i podczas trwania pandemii koronawirusa covid 19.

Zaczyna się przedstawienie i teatr niespełnionych marzeń. Kwestia szczepień. Szczepić się? Czy się nie szczepić? Umrzeć przez zmutowanego wirusa, czy po komplikacjach poszczepiennych? Każdy z nas ma to w głowie. Niestety, zachęcanie do szczepień może i jest dobrym pomysłem, tylko że przydałaby się też informacje w , zwłaszcza w telewizji, o komplikacjach poszczepiennych. Na przykład możesz dostać zapaści, albo zapalenia mózgu. Niestety, powtórzę jeszcze raz to słowo, na początku tego zdania, aby uczulić czytelnika, w jakich czasach przyszło nam żyć. Niestety, znany Pan aktor, Cezary Pazura, nie powie Ci o tym w spocie. Podobnie jak o tym, że firma Phizer robiła eksperymenty na dzieciach w Afryce, w latach 90 XX wieku. Wspomniana korporacja farmaceutyczna robi teraz szczepionki na covid 19. Takie tam „fakty”, o których mało kto wie, albo nie chce wiedzieć. Dobrze, że mamy Internet i można sobie sprawdzić…

Nie dziwi was to, że w reklamach na styczeń 2021, prawie wszystkie związane są z medykamentami? Ich treść jest po prostu zatrważająca. Jak manipuluje się dzisiaj ludźmi, aby sprzedać produkt? Zapraszam do dalszej lektury tego felietonu. Przykłady? Proszę bardzo, nawet je wyliczymy, aby były łatwiej przyswajalne dla czytelnika:
1. „Problemy z trawieniem? Weź pastylkę ulgix.”
2. „Boli cię głowa? Weź paracetamol, przecież to podają w szpitalu na ostre bóle!”
3. 
„Masz problem ze wzwodem? Zaraz będzie lepiej po naszej pastylce!”
4. W owej reklamie pada deszcz. Przedstawiona jest w pierwszej scenie mama, tata i dziecko. Nie posiadają oni parasolek, a kurtki przeciwdeszczowe które mają rozsunięte suwaki. Ważna jest też tu informacja, że nie mają założonych kapturów przeciwdeszczowych, aby uchronić się przed opadami. Nagle obok nich pojawia się Pan z parasolką nad głową. Dochodzi do wymiany zdań, między mamą bez parasolki, a wspomnianym mężczyzną z parasolką. Dochodzi do dialogu, który jest czystą manipulacją, aby sprzedać produkt:

„-O widzę że Pani ma super odporność.

- A bo wie Pan, bo ja to biorę jakiś tłuszcz rekina, w tych pastylkach, i on buduje odporność dla mnie i mojej rodziny!”... Kuriozalna scena. Marketing naszych czasów… Co oni jeszcze wymyślą, żeby kupić „ich najlepszy i najtańszy produkt na rynku”?

Tak mniej więcej można opisać współczesne, podprogowe przekazywanie informacji w reklamach. Skupiłem się na medycznym aspekcie, ponieważ nasze społeczeństwo jest programowane do zażywania medykamentów od jakiegoś czasu. W dobie pandemii to istne apogeum… Człowiek się zastanawia, „po co to komu?” Jak to po co? Nie wiesz? Jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze i wpływy. Czysty biznes, kapitalizm i „wolna amerykanka”, na pewnych zasadach „pogranicza moralności”. Sprzedaj, zaprogramuj konsumenta, niech kupi, działaj na emocjach, na prostych podprogowych obrazach czy dialogach. Tylko po to, aby kupić i faszerować ludzi chemicznym szambem.

Od razu przypomina mi się scena z filmu „Botox”, kiedy to w jakiś medykamentach znajdował się cukier puder. „Suplement diety”? Ładnie to brzmi i wygląda. Taki „fachowy język” w określaniu jakiś „chemicznych składników”, aby „wciskać ludziom na siłę” nie wiadomo co. Nie lepiej wrócić do babcinych rad, kiedy to jadło się czosnek na przeziębienie? Czy współczesny człowiek musi walić w siebie tyle chemii? Chodzi mi o tą, w złym tego słowa znaczeniu? Oczywiście istnieją medykamenty sprawdzone, przetestowane, tanie. Niestety takich na rynku jest bardzo mało. Więcej jest „syfu” do trucia ludzi. Wmawia się im, że „będą zdrowsi”, a nie do końca, to co pokazują w reklamie, jest prawdą. W pandemicznych reklamach dominuję pewien przekaz, aby osiągnąć cel, a tym celem to jak największa sprzedaż produktu. Dla wielu korporacji farmaceutycznych jest pandemia to „złote eldorado”. Czy pranie brudnych pieniędzy, kosztem zdrowia ludzi, to moralne zachowanie? Czy zaraz „koliberki” wyskoczą z argumentem, że: „o co ci chodzi? Tak działa wolny rynek. To faszyzm na własność prywatną! Jak mogą i mają kapitał, i robią to według obowiązującego prawa, to niech tak robią”. Przypomnę, że „według obowiązującego prawa” wielu ludzi straciło życie w hitlerowskich obozach koncentracyjnych i zagłady. Podobnie wielu ludzi straciło życie w „imię prawa”, np. w Związku Sowieckim.  Pomijam Syberię, Łagry, zsyłki na zimną tundrę. Najlepszym przykładem braku moralności w majestacie prawa to tzw. „akcja polska”, prowadzona przez NKWD przed drugą wojną światową, która miała na celu zlikwidowanie „polskiego pierwiastka” w Związku Sowieckim. Teraz zabija się ludzi inaczej, powoli, jednak są potrzebni, tylko i wyłącznie do kupowania produktów, wydawania pieniędzy. Nie można tez zapominać o kulcie mamony i konsumpcji.

Liberalizm to plaga naszych czasów W Polsce, a komunizm to zakała dawnych lat, z naszej historii. „Niespełnione rodzeństwo”, co się „oficjalnie nienawidzi”, ale ma „wspólny front” w niszczeniu człowieka. Ta sama moneta. Ten sam medal. Tylko strony i metody różne. Główna różnica to „rozlokowanie dóbr”, pośród ludzi. Liberalizm i komunizm upadla człowieka. Czy to mentalnie, czy psychicznie. Gdzie w tym wszystkim relacje między ludzkie? Rodzina? Duchowość? Pasje? Zasób intelektualny? Wymieniać można bez końca istotę człowieczeństwa na poziomie „niematerialnym”. Owszem, materializm jest potrzebny, aby na przykład zjeść, dojechać do pracy, mieć ciepłe ubranie na zimę. Materializm to narzędzie w osiąganiu jakiegoś celu, a nie cel sam w sobie. Niestety, jeśli ktoś robi z tego „swoistego bożka”, dąży za mamoną, i jest to jego jedynym celem, w życiu, to tak naprawdę  stał się „robotem w imię konsumpcji”. Często taki człowiek bierze też udział w „wyścigu szczurów”, a na tym życie ludzkie nie powinno chyba polegać. Tak mi się wydaję. Usprawiedliwianie tego zachowania, „bo taki mamy klimat” jest karkołomne i barbarzyńskie, zwłaszcza przez wszelkiej maści liberałów.

W jakich czasach przyszło nam żyć? W czasie rozprzestrzeniania się medykamentów, w których nie wiadomo, co tak naprawdę się znajduje. W końcu, to co mamy w składzie „ustrojstwa” to „wielka tajemnica”. Podobnie jak w szczepieniach na koronawirusa. Nikt nie wie co tam jest i nie chce brać odpowiedzialności za to. Czasem mam wrażenie, że żyjemy w czasach wielkiego eksperymentu biologicznego na człowieku. Kiedyś wydawało się to elementem literatury fantastyki naukowej. Teraz mamy taką rzeczywistość. Szurostwem bym tego nie nazwał, tylko zdrowym rozsądkiem wynikającym z obserwacji tego, co się dzieje na tej planecie podczas pandemii.

W jakich czasach przyszło nam żyć? W czasach, kiedy trudno ufać podmiotowi, jakim jest firma Pfizer. Eksperymenty na dzieciach w Afryce, w latach 90, XX wieku. Ale Pan Cezary Pazura ci mówi „Szczep się! Ratujesz siebie i innych”... Szkoda, że jest to niesprawdzona szczepionka i zrobiona na szybko. Podobną sytuację mieliśmy z testami na covid 19. Ciekawe historie z tego wynikały, np. ludzie znajdowali koronawirusa w soku jabłkowym. To też nie jest tak, że „antyszczepionkowiec się odezwał”. Owszem jestem za szczepieniami, ale sprawdzonymi. Przebadanymi. Po prostu pragmatycznie i logicznie jako człowiek starasz się sprostać pewnemu zadaniu intelektualnemu. Dochodzisz do wniosku, że coś „jest nie tak” i nie musisz zakładać folie na głowę, kasłać jak widzisz smugę na niebie, aby dojść do takich przemyśleń.

Określiłbym, że Ci co mają „olej w głowie”, stwierdzają: „Coś jest nie tak! To nie powinno tak wyglądać!”. Czasami pośród ludzi słyszy się dzisiaj też takie słowa: „nie mamy stanu wyjątkowego, a żyjemy jak za jakiejś okupacji!”. „Coś jest nie tak”. Lakoniczne stwierdzenie w jakiś ostatnich funkcjonujących synapsach naszego mózgu.

W końcu, niektórzy z nas siedzą na zwolnieniach, bo zamknięto nam pracę, w ramach „reżimu sanitarnego”. To ostatnie, jak „bardzo ładnie brzmi”. Człowiek nie wie jak się do tego odnieść. Mówiąc o  zamykaniu pracy, mam tu na myśli na przykład stacjonarną gastronomię. Dziwne. Dlaczego wirus żyje w kościołach, knajpach, na stokach, w siłowniach, a nie w hipermarketach? Chociaż w knajpach już się buntują. Nie dziwię się. Nie zabiera się ludziom podstawowego prawa do pracy, zarabiania czy utrzymania się, aby mieć na chleb. Gdy masz do wyboru złamać „przepis”, a mieć co jeść, to dopiero wtedy nastaje przewartościowanie swojego życia.

Nie zabiera się środków na utrzymanie rodziny. W końcu to „zabieranie podstawowych praw”, o jakich, piszę, potęguje w człowieku „negatywne wibracje”. Potocznie się mówi, że „dokręca się nam śrubę” albo „odwala nam korba”. Skala samobójstw diametralnie wzrosła podczas pandemii. Pomijając ten znaczący fakt, ważne jest też to, że nie robi się takich rzeczy polskiemu narodowi. Dlaczego? Bo to się źle kończy dla władzy. Nie wierzysz? To popatrz na naszą historię. 123 lata zaborów, powstania udane czy nie udane. Hitler i Stalin też zrobili swoje, a potem niecałe 50 lat komunizmu. Zawsze walczyliśmy. Zawsze był opór. Teraz mamy demokracje liberalną, a ten system polega na tym, że podczas pandemii „raz się dokręca śrubę”, a po jakiś trzech miesiącach się „puszcza zawory”. Stara zasada „kija i marchewki”. Naprawdę, w ciekawych czasach przyszło nam żyć.

Oczywiście mowa jest o obostrzeniach na tę chwilę. Przecież rząd zaraz coś zmieni. Na gorsze? Na lepsze? Mamy to już jako naród w dupie. Przestajemy oglądać telewizje. Przestajemy wierzyć w te propagandę. I nie mówię tylko, że u nas w Polsce tak jest… Takie zjawiska zauważalne są praktycznie wszędzie. Dzisiaj na przykład dowiedziałem się, że na Słowacji bez negatywnego testu na koronawirusa nie wyjdziesz na dwór. W Polsce tak nie będzie, nie jesteśmy potulni, jak w Korei Północnej. Dosyć radykalne porównanie, bo w końcu jestem radykałem.  Pomijając to, obawiam się jednej rzeczy. Dokładnie chodzi mi o to, że dokręcanie śruby może zaraz być „popuszczone”, bo obecna władza boi się „narodowego szturmu na ulicach polskich miast”. Przypuszczam, iż zimowy „bunt górali”, w związku z zamkniętymi kurortami i stokami, to punkt zapalny do zmiany polityki obecnej władzy, na najbliższe miesiące. Nie dajmy się omamić kolejnymi obietnicami „dobrobytu” i „walki z zarazą”. „Bez efektów, bez pokrycia i bez sprawdzenia”. To słowa klucze na najbliższy czas.

W jakich czasach przyszło nam żyć? Obserwacja tego, co się wokół nas dzieje, poszerza się dalej. Dziwne zdarzenia, które teoretycznie nie powinny mieć miejsca i kiedyś byłyby fantastyką naukową. Przykłady? Dzieci w Internecie odkrywają zakonspirowaną mundurówkę w Polsce. Na Białorusi włamanie do publicznej telewizji. Na wizji „wszystko super”, autorytarny władca przedstawiony w jak najlepszym świetle. Kurtyna opada, kiedy hakerzy puszczają swój materiał. Na nim służby porządkowe pałują obywateli na ulicach. Białorusini protestują przeciwko sfałszowanym wyborom.

Nasz fizyczny świat prze w cyfrowe uniwersum, w czasie pandemii. Taki trochę „cyberpunk”, ale jeszcze nie do końca. Rozwijają się takie technologie, które parę lat temu dopiero raczkowały. Najlepszym przykładem jest nauczanie online w szkołach i na uczelniach, czy pracowanie w domu przez komputer zdalnie. To chyba jest najbardziej widoczne, w obecnych czasach. Warto też wspomnieć o innych technologiach. Na przykład zjawisko „deep fake”. W roku 2020 wyszedł na światło dzienne „głos Eminema, który dissuje Trumpa”. Wspomniany raper odcina się od tego. Doszło pojawienia się zjawiska, które określa się mianem „deep fake”. Na czym on konkretnie polega? Sztuczna inteligencja „przetwarza i odtwarza artystów”. Następnie specjalne algorytmy „odwzorowują oryginał” W tej konkretnej sytuacji z Eminemem, głos i tekst stworzyła sztuczna inteligencja pierwszego stopnia, za pomocą odpowiednich obliczeń i algorytmów. Na dobrą sprawę, trudno rozróżnić „podróbkę” od „oryginału”, na „ludzkie ucho”. Zjawisko „deep fake” związane też jest na przykład ze zmianami twarzy w filmach. Czy to ma się stać codziennością i nową rzeczywistością na najbliższe lata? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pożyjemy. Zobaczymy.

W jakich czasach przyszło nam żyć? Odnoszę wrażenie, że ludzkość przybliża się do kolejnego kroku ewolucji technologicznej. Tak nagłej i szybkiej, że maszyna parowa wydaje się przy tym takim odkryciem, jak piśmiennictwo czy wynalezienie koła. Coraz częściej sięgamy po narzędzia cyfrowe, które pomagają nam w doczesnym życiu. „Aliexpress’, „Vinted”, „Spotify”, „Facebook”, to tylko przykłady. Ponadto,  nasz świat przez pandemię się zmienia na innych płaszczyznach. Przejdźmy teraz na „fizyczny nośnik”, w tym wątku. Nie możemy wyjść z domu. Na nosie i ustach musimy mieć kaganiec. W sumie nie musimy, ale komu chce się kłócić z policją i chodzić po sądach?

Świat zmienia się też pod kątem mentalności. Ci co mają kręgosłup moralny, empatię, wynieśli dobre wychowanie z domu, wartości wpajane nam przez rodziców i dziadków, wykorzystują je w codziennym życiu. Zadzwonić, porozmawiać, zrobić wideokonferencje. To dla nas powoli już codzienność. Jeśli jest możliwość, pojechać do dziadków, do rodziców. Wypić herbatę. Porozmawiać w cztery oczy. Poczuć bliskość i więź z rodziną. To bardzo ważne w obecnych czasach. Kryzys zawsze jednoczył w Polsce więzi rodzinne i tradycje. Rodzina to wsparcie i daje pewien upust stresogennym sytuacjom.

Mamy też drugą stronę medalu, tej mentalności. Barbarzyństwo i prymitywizm na ulicach, tylko po to, aby przemycić neo-feministyczne „bagno” oraz niszczyć relacje między ludzkie, zwłaszcza rodzinę. Ile już „Julek” zrezygnowało  z poparcia strajku kobiet, widząc, co to naprawdę za syf?
A ile pozostało przy znaczku inspirowanym Dawidem Bowiem na profilowym? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.

Szkoda tylko, że ktoś zapomniał napisać w „obronie błyskawicy”, jednej bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie to, że wspomniany artysta inspirował się „Brytyjską Unią Faszystowską”, w pewnym momencie swojego życia, i ten symbol w jakiś sposób przemycił do popkultury. To podobne zjawisko jak z modą twarzy Che Guevary na koszulkach. Generacja współczesnej młodzieży nie wie i nie rozumie symboliki, której używa na ubraniach, czy na „łatkach” na profilowym, na facebooku.

Lewactwo nam nie odpuści. Będzie walczyć o swoje, aby być na „piedestale prawdy”. Naprawdę, to jest ciekawe. Błyskawica. Symbol kojarzący się w głowach lewaków z „SS”. Jeśli dana organizacja ma błyskawicę i posiada przedrostek „narodowy”, to jest jeszcze gorzej. No dobrze, to czemu grupy szturmowe szarych szeregów, też używały „pioruna”? Według Pani Joanny Senyszyn to zapewne byliby to już „faszyści z AK”. 

„I tak nas będą nienawidzić”, zacytuję tu słowa Miłosza Jezierskiego. Jakiekolwiek ugrupowanie tylko odwoła się do wartości narodowych, to już jest „faszyzm”, „nazizm”, „ksenofobia” czy „supremacja białej rasy”. Natomiast jeśli symbol błyskawicy użyje lewactwo, na przykład podczas strajku kobiet, to „wszystko jest w porządku”. „O co wam chodzi”. „To mowa nienawiści”. „Jak tak można”. „Moje ciało mój wybór”. Szkoda tylko, że te hasła to czcze gadanie, bo Pani Marta Lempart nazbierała sobie na zbiórce dużą sumkę i nie wiadomo, na co ona przeznaczyła te fundusze. Zapewne na wegańską pizze, jak u Pana Margot. Cóż, jacy liderzy, tacy rewolucjoniści… Ogłupieni. W marazmie i chaosie dewastacja myśli. Zaściankowość. Obrazkowość. Atomizacja. Działanie tylko na pobudzaniu negatywnych emocji. Doznania wzrokowe i słuchowe. Uzależnienie od dodatkowych bodźców. Obecni „liderzy” to wykorzystują, do osiągania swoich celów. Najlepszym przykładem jest Pan Margot i jego zbiórka na „przetrwanie”. Zapytany na co przeznaczy pieniądze, stwierdził, że „na wegańską pizzę”. Gratulacje, wirtulacje.

Czy człowiek musi się tak upodlić, i być taki prymitywny, aby dać się nowej technologii? „Homo-cifricus”, neologizm taki stworzę. Stworzenie to ucieka w uciechy Internetu. Sieci, która oplotła nas, chociaż fizycznie jej nie ma. Przesył informacji. Szybszy niż poczta czy telegraf. Szybszy nawet niż rozmowa telefoniczna. Cud techniki XXI wieku, wykorzystany przez ludzi, którzy będą jedli wegańską pizzę. Dziwne czasy nastały. Naprawdę.

W jakich czasach przyszło nam żyć? W czasach systemu demokracji liberalnej. Systemu, który nas wszystkich zmieli i wypluje. Pozostaną jedynie „nadzorcy” przy korycie. Niestety, będą oni siedzieć i pierdzieć w stołek, a oderwanie od rzeczywistości nie pomoże narodowi, w jego planach i życiu. Oficjalnie „świnie przy korycie” będą się kłócić w TV, czy innych mediach, a nieoficjalnie walić litr wódki za winklem i przybijać sobie piątkę, za „zrobioną dobrą robotę”. Szkoda, że tacy oni pazerni na „nasze pieniądze”. Nasze pieniądze w znaczeniu „narodowego mandatu publicznego w zarządzaniu państwem”. Nie ma w tym użytym znaczeniu żadnego „kolibkowania”. Co ciekawe, nawet dla Konfederacji ważniejsze jest ustalenie tzw. „14-stki”, dodatku do emerytury, niż „dobro narodu”. Szkoda, że nie zajmą się oni ludźmi, którzy tracą pracę i śpią po bramach.

W jakich czasach przyszło nam żyć? Niestety, takie historie też dochodzą do człowieka. Ktoś traci pracę. Oszczędności marne, albo wcale. Mieszkanie wynajmowane albo pokój, nie ma jak zapłacić, więc właściciel wrzeszczy „wypad”. Nie ma pracy, bo na przykład redukcja kadry w robocie, bo kolejny lockdown przez pandemie, i „tak trzeba”. Niektórzy z tych ludzi nie mają się gdzie podziać. Trochę tak trudno napisać do kolegi czy przyjaciela, że nie mam gdzie przenocować. Szuka, gdzie się podziać. Znam też takie historie, że nie chcą człowieka przyjąć do schroniska dla bezdomnych, bo „nie jest stałym bywalcem”. Do braci zakonnych tez nie wpuszczą, bo „nie mam wyniku na covida”. To żadna „creepy-pasta”. Naprawdę nie znasz takich historii? Może znajomemu, koledze, koleżance wstyd się przyznać, bo to jednak ciężki temat? A może jeszcze nie doszły one do twojego ucha? To już nie „trudne sprawy” z telewizji, a życie co poniektórych w Polsce, w czasie pandemii, na rok 2021. Lepiej pomagaj takim ludziom, bo „masz obowiązki Polskie”, jak to Pan Roman Dmowski powiedział. Ja nie mam z tym problemu. Pytanie co ty byś zrobił w takiej sytuacji? Świat się zmienia, gdzieś między wizją orwellowskiej rzeczywistości, a humorem grupy „Monthy Phyton”. Absurd wymieszany z kuriozum. I tymi słowami zakończę ten felieton.

 

 

 

Autor

 

BFG_358