Adrianna Gąsiorek - Kobieta w kapitalizmie a kobieta współczesna

 

Często w środowisku nacjonalistycznym używamy zwrotów dotyczących kapitalizmu. Jednym z haseł, które pojawia się na manifestacjach, jest okrzyk „Uderz, uderz w kapi­ta­lizm”. Nie jest to nic szo­ku­ją­cego dla osób, któ­rym bli­ska jest idea naro­dowego rady­ka­li­zmu. Jed­nak sporo dzia­ła­czy sze­roko rozu­mia­nego ruchu naro­dowego kom­plet­nie nie rozumie tego prze­słania. W związku z tym warto przy­po­mnieć, czym jest owo zja­wi­sko w róż­nych kon­tek­stach. W niniej­szym arty­kule przed­sta­wię sytu­ację kobiet w kapi­ta­lizmie.

Oce­nia­jąc pewne pro­cesy czę­sto popeł­niamy pod­sta­wowy błąd, wpa­dając w skraj­no­ści. Ide­al­nym przy­kładem jest kwe­stia gospo­darki, wiele osób nie dostrzega nic poza libe­ra­lizmem i socja­li­zmem. Kto­kol­wiek ma czel­ność kry­ty­ko­wać libe­ra­lizm jest uważany przez armię tzw. kuców za socja­li­stę. Dokład­nie ten sam pro­blem widać przy okre­śla­niu ide­al­nej roli kobiety w spo­łe­czeń­stwie. Zarówno współcześnie, jak i kilkadziesiąt lat temu.

 

Podejście do kobiecości

 

Pró­bu­jemy zde­rzyć ze sobą dwa sprzeczne podej­ścia do kobie­co­ści. Pierw­szym z nich jest zało­że­nie, iż kobieta jest istotą gor­szą od męż­czyzny, pozba­wianą głosu w deba­cie poli­tycz­nej oraz spo­łecz­nej. Przed­sta­wiona jako doda­tek do męż­czyzny, będąca jego wła­sno­ścią. Widać to na­dal w kra­jach islam­skich, w których bycie kobietą nie jest rów­no­znaczne z byciem czło­wiekiem. Niestety nie jest to tylko domena dalekich, pozaeuropejskich narodów.

Z tej absurdalnie poj­mo­wa­nej defi­ni­cji płci żeń­skiej, zro­dziło się zja­wi­sko femi­ni­zmu, które jawiło się jako lekar­stwo na „ucie­mię­że­nie” kobiety. Zanim jednak dojdziemy do negatywnych skutków tego pojęcia, chcę przypomnieć, jak rodziło się to środowisko, ale przede wszystkim jak ewoluowało. Jest to o tyle ważne, że tzw. I fala feminizmu byłaby popierana przez wiele kobiet, również w środowiskach narodowych.

 

Fale feminizmu

 

Pierwsza fala zwana również old wave (dawna fala) to okres aktywności przede wszystkim amerykańskich i angielskich sufrażystek. Co prawda ciężko podać konkretne daty, ale jest to przedział mniej więcej 1840 - 1920 rok. Jakie postulaty były brane pod uwagę? Reforma prawa rodzinnego, prawo wyborcze oraz poprawa ekonomicznych warunków życia kobiet. To dzięki zaangażowaniu wielu pań zdecydowano przyznać płci żeńskiej prawa wyborcze. Pamiętajmy również, że w pierwszych latach ruchów feministycznych także temat aborcji przedstawiany był zupełnie inaczej - kobiety uważały, że takie "rozwiązanie" jest dla nich szkodliwe, a jednocześnie odpowiednie dla mężczyzny, który nie musi brać na siebie żadnej odpowiedzialności.

Inaczej sytuacja wygląda w tzw. drugiej fali. Możemy ją umiejscowić w latach 60. i 70. XX wieku. Druga fala feminizmu objęła przede wszystkim Stany Zjednoczone i niektóre kraje Europy Zachodniej, a głównymi poruszanymi tematami były równouprawnienie na rynku pracy, kwestie kobiecej seksualności, prawa do aborcji.

Feminizm, który znamy obecnie to ewolucja trzeciej fali, która w zasadzie rozmywa wszystkie treści, o których mówiły wspomniane sufrażystki. Od lat 80. XX zaczęto zwracać uwagę na pominięte dotychczas tematy, takie jak etniczność, kwestie rasowe, podziały ekonomiczne czy religijne. Trzecia fala jest inspirowana współczesną teorią społeczną i filozofią, w szczególności teorią krytyczną, poststrukturalizmem, teorią queer, postkolonializmem czy gender studies. Oczywiście możemy wyróżnić kolejne zmiany - czwartą falę, postfeminizm, jednak ich skutki możemy obserwować obecnie.

 

Kobieta a kapitalizm

 

Wróćmy jednak do okresu związanego z drugą falą, na którą największy wpływ miał właśnie kapitalizm. To w tamtym okresie kobiety bar­dzo szybko poża­ło­wały swo­ich decy­zji, nie prze­wi­działy bowiem, że ich zma­ga­nia obrócą się prze­ciwko nim samym. Co mam na myśli? Pewien rozdźwięk między tym, co miało się wydarzyć, a tym, co naprawdę ówcześnie można było zaobserwować.

Dąże­nia do praw wybor­czych, samoroz­woju i wykształ­ce­nia były potrzebne. Nikt nie wyobraża sobie dzisiaj (poza wyjątkami, o których nie warto wspominać), żeby mogło być inaczej. I każda kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że emancypacja na tych płaszczyznach była konieczna. Jednak pewne schematy wymknęły się spod kontroli. Poza pozytywnymi zmianami, niestety okazało się, że ruch feministyczny zafundował poniekąd płci żeńskiej - inne... uciemiężenie. Oczywiście mowa o sprowadzeniu kobiet do roli robotnic w rękach kapitalistów.

I cho­ciaż robot­nice w kul­tu­rze przedsta­wiane są jako kobiety nie­ak­cep­to­wane spo­łecz­nie, wyróż­nia­jące się nie­za­leż­no­ścią mate­rialną, w prak­tyce były pra­cow­ni­kami gor­szej kate­go­rii. O 7 rano zamy­kały się za nimi bramy fabryk i przez 10 godzin młode kobiety pozosta­wały na łasce prze­ło­żo­nych męż­czyzn (stró­żów, dozor­ców, maj­strów, inspek­to­rów, urzęd­ni­ków admi­ni­stra­cyj­nych), któ­rzy – jak dono­siła na przy­kład socja­li­styczna prasa – nie­raz poni­żali robot­nice wyzwi­skami oraz zmu­szali do kon­tak­tów sek­su­al­nych. Kobiety stawały się z jed­nej strony samo­dzielne i coraz bar­dziej nie­za­leżne, z dru­giej wyjęte spod tra­dy­cyj­nej kon­troli spo­łecz­nej, były przedmio­tem domy­słów i oskar­żeń, pobu­dzały też wyobraź­nię twór­ców, któ­rzy w „cygar­nicz­kach” widzieli zmy­słowe i nie­stałe pięk­no­ści bądź nie­winne ofiary opi­nii publicz­nej.

Eman­cy­pantki nie prze­wi­działy tego, że zostaną wyko­rzy­stane wła­śnie przez sze­rzący się kapi­ta­lizm, co same przy­znają. Świad­czą o tym poniż­sze słowa Nancy Fra­ser- pro­fe­sor socjo­lo­gii na Uni­wer­sy­te­cie Chi­ca­gow­skim oraz filo­zo­fii i teo­rii poli­tycz­nej w New School for Social Research w Nowym Jorku:

„Jako femi­nistka zawsze sądzi­łam, że wal­cząc o eman­cy­pa­cję kobiet, poma­gam budo­wać lep­szy świat – świat bar­dziej ega­li­tarny, bar­dziej wolny i spra­wie­dliwy. Jed­nak w ostat­nich latach z nie­po­ko­jem obser­wuję, że ide­ały, które zro­dziły się w ruchu wyzwo­le­nia kobiet, służą zupeł­nie innym celom. […] Ruch femi­ni­styczny, który w swo­ich począt­kach był jed­nym z waż­nych nur­tów kry­tyki kapi­ta­li­zmu, stał się dostar­czy­cie­lem naj­waż­niej­szych idei dla jego naj­now­szego, neo­li­be­ral­nego wcie­le­nia. […] Jed­nak nie stało się tak dla­tego, że były­śmy bier­nymi ofia­rami uwo­dzi­ciel­skiej siły neo­li­be­ra­li­zmu. Wprost prze­ciw­nie! Same się czyn­nie przy­czyniłyśmy do takiego roz­woju sytu­acji”.

Ciężko się z tym nie zgodzić. Kobiety zachęcone do tego, żeby angażować się w życie zawodowe były idealnym odbiorcą haseł kapitalistycznych. Specjalne ulotki i plakaty skierowane były właśnie do płci żeńskiej. Niestety los ciężko pracujących młodych dziewcząt nie interesował już ani przedsiębiorców, ani feministek, które zajęły się innymi zagadnieniami.

 

Współcześnie

 

Czasy nam współ­cze­sne nie przy­nio­sły korzyst­nych zmian. Kobiety w więk­szo­ści przy­pad­ków pra­cują zawo­dowo nie dla­tego, że taki mają kaprys, ale dla­tego, że nie mają innego wyj­ścia. Jedną z przy­czyn jest oczy­wi­ście czyn­nik eko­no­miczny, ale także kul­tu­rowy. Dziewczyna ma być nowo­cze­sna, prze­bo­jowa i aktywna przede wszystkim na polu zawo­do­wym. Wpływa to na jej stan psy­chiczny i fizyczny:

„Bar­dzo czę­sto współ­cze­sne kobiety są samotne. Narze­kają na zmę­cze­nie. Za mało śpią, źle się odży­wiają, palą…” […] Wiele z nich na sku­tek prze­pra­co­wa­nia i stresu cierpi na bóle kostno–sta­wowe, drę­twie­nie rąk i nóg, koła­ta­nia serca. Wiele z nich zdaje sobie też sprawę z ryzyka mor­der­czego trybu życia, jaki pro­wa­dzą." – stwier­dza kar­dio­log dr Jadwiga Kłoś.

Od dzieciństwa wmawia się dziewczynce, że ma być idealna na każdym polu. Kilka kierunków studiów, liczne kursy, konkurencja na rynku pracy, do tego dołóżmy jeszcze bycie dobrą żoną, gospodynią i przede wszystkim matką. Bardzo często kobiety nie radzą sobie z oczekiwaniami, jakie stawia przed nimi obecny świat.

Myślę, że właśnie tutaj "rodzi się" główny problem, który obecnie obserwujemy. Równouprawnienie, które wymyka się tak naprawdę z ram równości i stawia kobietę w centrum zainteresowań, nadające parytety na każdym kroku, jest niszczące dla niej samej. Płeć żeńska walczy z tym na różnych płaszczyznach, zupełnie nieświadomie. Strajki i manifestacje w większości przypadków to próba przeciwstawienia się jakieś części tych "wymagań". Zauważmy, że sporo dziewczyn przychodzących na owe marsze wcale nie popiera aborcji i nie jest zaangażowana w ruch feministyczny. Te młode osoby, z którymi miałam okazję rozmawiać, próbują zamanifestować tak naprawdę swoje zmieszanie, zakłopotanie, jakie narzuca im współczesny świat. Mimo, że rola kobiety zupełnie się zmieniła, a jej głos jest słyszalny - to bywa on wręcz krzykliwy i obcy. Mówi się do kobiet, o kobietach, dla kobiet. Każda opcja polityczna wie, co myślą i czego potrzebują panie. W tym wszystkim o dziwo nie ma właściwie żadnej kobiecości. To pewien rodzaj mody, który odsuwa płeć żeńską od istoty sprawy.

Aby zagospodarować umysły pań, należy trzymać się kilku podstawowych zasad. Zamiast podkreślać ilość kulturowych, kobiecych ról i wymagać bycia idealnym w każdej z nich, dać szansę na wybór, ale i dopuszczać błędy. O tym zapomniały feministki, nie dały wyboru kobietom, które chciały zostać w domach, skupiać się na rodzinie. Z jednej strony przez czynnik ekonomiczny, ale i kulturowy. Tak długo wmawiały kobietom, że należy się wyrwać z roli matki i żony, że nagle okazało się, że współczesna kobieta boi się przyznać, że nie marzy o pracy w korporacji. I ten sam błąd, ale z drugiej strony popełniamy my, jako nacjonaliści, czy może bardziej robi to szeroko pojęta prawica. Jeśli nasze komunikaty będą skierowane tylko do jednej, konkretnej roli kobiecej, nie jesteśmy w stanie przyciągnąć do siebie więcej pań niż obecnie. Musimy zrozumieć, że chęci (nie przymus) rozwoju zawodowego czy kształcenia się bywają równie istotne, jak założenie rodziny, a czasami nawet ważniejsze.

Czy w środowisku nacjonalistycznym jest miejsce dla kobiet, które widzą swoją drogę na uczelniach czy w innych zawodach, ale nie czują potrzeby zakładania rodziny? Od odpowiedzi na to pytanie zależy, czy jesteśmy w stanie wyjść poza własne schematy, czy nie. Już pro­to­pla­ści ruchu naro­dowego wie­dzieli, że trzeba zmie­nić podej­ście do kobiet. Stąd poja­wiło się w ich szere­gach miej­sce dla płci pięk­nej, która nie była już ogra­ni­czana wyłącz­nie dzia­łal­no­ścią na prze­strzeni gospo­dar­stwa domo­wego. Mamy przy­kłady dzia­ła­czek, z któ­rych możemy czer­pać wzorce, kobiet anga­żu­ją­cych w dzia­łal­ność naro­dową i publi­cy­styczną. Uważam, że wiele pań jest do zagospodarowania przez narodową stronę polityczną, jeśli tylko wyjdziemy do nich z odpowiednimi treściami. Podkreślajmy kobiecość i wartości rodziny, jednocześnie nie odbierajmy, nawet w żartach, możliwości do realizacji innych planów. Dzięki temu zadbamy o pierwiastek żeński, który został zaniedbany przez feministki.

 

Adrianna Gąsiorek 

 

Bibliografia:

  1. Second Wave Feminism. W: Catherine Villanueva Gardner: Historical Dictionary of Feminist Philosophy. Lanham, Maryland – Toronto – Oxford: 2006, s. 207. ISBN 0-8108-5346-9.
  2. Feminism, Second Wave. W: International Encyclopedia of the Social Sciences. William A. Darity jr. (red.). T. III. 2008, s. 123.