Wydrukuj tę stronę

Jarosław Ostrogniew - Krytyka zagadnień ekonomicznych. Część III: Narodowy system ekonomiczny, Ekonomia dla narodu

Niniejszy esej jest próbą sformułowania w miarę syntetycznej krytyki współczesnych problemów ekonomicznych z perspektywy nowoczesnego nacjonalizmu. Z powodu obszerności tekstu, podzieliłem esej na trzy części, które będą publikowane w kolejnych numerach „Szturmu”. W pierwszej części opisałem, jak funkcjonuje współczesny system ekonomiczny i dlaczego jest on patologiczny. W drugiej części przedstawiłem krytykę popularnych teorii ekonomicznych, obecnych w dyskursie zarówno akademickim, jak i publicystycznym oraz potocznym. W trzeciej, ostatniej części, przedstawię kilka propozycji, jak może wyglądać sprawiedliwy i właściwy system ekonomiczny z punktu widzenia współczesnego nacjonalizmu.

Orientacje, czyli dokąd zmierzamy

Gdybym próbował przedstawić syntetyczną i krótką wizję systemu ekonomicznego, do którego powinni dążyć nacjonaliści, brzmiałaby ona tak: system ekonomiczny powinien być kontrolowany przez państwo narodowe, a kwestie ekonomiczne powinny być w nim podporządkowane ważniejszym celom takim jak zabezpieczenie siły politycznej narodu, zachowanie biologicznej i kulturowej ciągłości narodu, a także zapewnienie dobrobytu całego narodu.


Należy od razu wyjaśnić kilka ważnych kwestii. Po pierwsze, według nacjonalizmu ekonomia jest podrzędna wobec polityki i metapolityki. Pieniądze nie istnieją po to, żeby być pomnażane w nieskończoność – istnieją po to, aby ułatwić wymianę handlową między ludźmi. Dobra materialne nie są wartością samą w sobie, są podrzędne wobec dobra narodu (rozumianego jako całość oraz jako grupy i jednostki, które ten naród tworzą). Zjawiska ekonomiczne mogą i powinny być w pewnym stopniu kontrolowane przez naród za pośrednictwem zorganizowanej siły politycznej narodu, a więc poprzez państwo narodowe.

Celem nacjonalistów powinna być autarkia – niezależność i samowystarczalność gospodarcza. O ile na poziomie poszczególnych państw europejskich autarkia jest praktycznie niemożliwa do osiągnięcia, to jest ona możliwa na poziomie europejskim, zwłaszcza jeśli Europę będziemy rozumieć nie tyle w sensie geograficznym, co etnicznym i kulturowym, czyli jako wszystkie państwa stworzone przez Europejczyków, niezależnie od tego na którym kontynencie się znajdują. Właśnie to jest jeden z najważniejszych celów międzynarodowej współpracy oraz braterstwa europejskich narodów – stworzenie silnego europejskiego bloku, który stanie się największą potęgą gospodarczą, polityczną i militarną na świecie. Aby to zapewnić, państwa europejskie muszą odejść od polityki post- czy neo-kolonialnej, w której dąży się do tego, aby tanio wydobywać surowce w Afryce, które następnie tanio przetwarzane są w fabrykach w Azji i sprowadzane bez ceł do Europy. Chodzi o to, żeby europejskie surowce przetwarzać w Europie (i żeby pracowali przy tym żyjący na wysokim poziomie europejscy robotnicy) na potrzeby europejskiego rynku. Dzięki temu wojna czy to celna czy militarna z innymi państwami czy blokami państw nie będzie w stanie zagrozić Europie.

Państwo narodowe, czyli ostatni bastion przeciw międzynarodowej finansjerze

Międzynarodowe korporacje (wliczając w to banki) dążą do narzucenia swojej dominacji właściwie we wszystkich obszarach życia społecznego – w gospodarczym, prawnym, politycznym i od dłuższego czasu także kulturowym. Jedyną siłą, która może się im realnie przeciwstawić jest państwo narodowe, lub związki państw narodowych (na przykład wspomniany blok europejski). W starciu z państwami narodowymi międzynarodowe korporacje posługują się różnymi metodami czy argumentami, najważniejszymi z których jest szantaż wycofaniem swoich inwestycji, dzięki którym tworzone są w danych państwa miejsca pracy. Jeżeli jednak policzymy, ile państwa narodowe dokładają do funkcjonowania międzynarodowych korporacji poprzez ulgi podatkowe, a także zapewnianie infrastruktury, kształcenie kadr poprzez system oświaty i szkolnictwa wyższego, czy zapewnienie opieki zdrowotnej pracownikom, okazuje się, że państwa narodowe – a więc całe narody poprzez system podatkowy – dopłacają do funkcjonowania międzynarodowych korporacji na swoim terytorium. Te same pieniądze można by zainwestować w tworzenie chociażby państwowych, spółdzielczych lub prywatnych zakładów produkcyjnych, które produkowałyby coś rzeczywiście istniejącego i potrzebnego, jak ubrania czy leki, nie wirtualne usługi przynoszące wirtualne zyski. Pamiętajmy też o tym, że mityczne miejsca pracy tworzone przez międzynarodowe korporacje najczęściej polegają na tym, że imigranci pracują na umowach śmieciowych, na całym interesie zarabia tylko wąska grupa dyrektorów i właścicieli, a od wszystkiego nie są odprowadzane podatki.


Państwa narodowe posiadają w starciu z międzynarodowymi korporacjami wiele mocnych argumentów, takich jak: możliwość kreowania prawa, pobierania podatków, ale także argument ostateczny, czyli argument siły. To państwa narodowe w sytuacji współczesnej monopolizacji przemocy posiadają armie, policje, inspekcje pracy, czy kontrole skarbowe, które mogą być wykorzystane chociażby do realnego konfliktu z korporacjami. To państwo narodowe może przeprowadzić audyty zewnętrzne w korporacjach i w razie wykrycia nieprawidłowości w odprowadzaniu podatków pozamykać dyrektorów w aresztach, osądzić ich, a następnie skonfiskować ich majątki, a samych dyrektorów zamknąć w więzieniach lub deportować. To państwo narodowe może pod pretekstem zwalczania wrogich zewnętrznych wpływów politycznych i kulturowych fizycznie zamknąć czy przejąć poprzez nacjonalizację siedziby korporacji na swoim terenie. Międzynarodowe korporacje są w ostatecznym rozrachunku na łasce państw, w których funkcjonują i warto, aby przedstawiciele państwa o tym pamiętali i nie bali się twardo negocjować.

Państwa narodowe samodzielnie oraz w ramach związków państw mogą i powinny dążyć do regulacji przede wszystkim prawnej form działalności korporacji, a następnie do egzekwowania przestrzegania przepisów, nie bojąc się przy tym używać przemocy dla dobra całego narodu czy narodów. Z działalności korporacji państwo narodowe może czerpać zyski poprzez wysokie opodatkowanie ich obrotów, ale ich istnienie nie jest niezbędne do tego, aby państwo narodowe normalnie funkcjonowało. Międzynarodowe korporacje i państwa narodowe są swoimi naturalnymi wrogami i prędzej czy później jedna strona narzuci swoją wolę drugiej. Obecnie to korporacje dyktują warunki państwom. Nacjonaliści dążą do odwrócenia tej sytuacji.

Do czego służy pieniądz, czyli koniec spekulacji

Jak już wspominaliśmy, pieniądz służy do ułatwienia wymiany handlowej między jednostkami i między instytucjami. Pieniądz zawsze ma wartość umowną, jednak we współczesnym świecie, ta umowność poszła za daleko. Pieniądz stał się istniejącą wirtualnie symulakrą, która nie ma już odniesienia do rzeczywistości. Jest to sytuacja patologiczna, którą należy zmienić – pieniądz musi być silniej powiązany z realną produkcją i wymianą handlową. Aby to nastąpiło, musi upaść iluzja wielkiego majątku (opartego na wirtualnej zdolności kredytowej) korporacji, które nie produkują niczego. Jest to iluzja jak każda inna – upadnie, kiedy ludzie przestaną w nią wierzyć i kiedy system prawny przestanie uznawać jej realność.

Zyski niepochodzące z produktywnej działalności, na przykład ze spekulacji finansowych, mogą zostać wysoko opodatkowane, albo – przy radykalnej opcji – zakazane i zwalczane.  Pamiętajmy o tym, że już teraz pewne formy działalności gospodarczej są zakazane jako niemoralne (jak chociażby handel narkotykami) lub oparte na oszustwie (jak chociażby piramidy finansowe). Co właściwie stoi na przeszkodzie, aby kolejne formy działalności gospodarczej uznać za niemoralne (na przykład kredyty-chwilówki) lub oparte na oszustwie (na przykład granie na giełdzie)? Aby zakazać innych form szkodliwej działalności gospodarczej niezbędne jest zmiana w myśleniu, określony przewrót aksjologiczny, oraz idąca za tym zmiana systemu prawnego. Istniejąca sytuacja prawna jest umowna – może i powinna w przyszłości ulec zmianie.

Wracając do kwestii samego pieniądza - na pewno rozwiązaniem nie są libertariańskie pomysły o prywatnych bankach tworzących prywatne waluty, czy anarchistyczne marzenia o powrocie do wymiany barterowej. Najlepszym rozwiązaniem pozostają banki narodowe emitujące narodowe waluty, pozostające pod kontrolą państwa narodowego. Czy będzie to pieniądz fiducjarny czy standard złota – to jest kwestia otwarta, w pomniejszych kwestiach praktycznych naczelna zasada to stosować rozwiązania, które przynoszą najlepsze efekty w danym miejscu i czasie. Istnieją również inne pomysły, które jeszcze nie zostały wypróbowane, jak chociażby blisko związany z nacjonalizmem kredyt społeczny, którego jedną z form jest pieniądz o określonym terminie ważności (co pozwala zachować wysoki poziom obrotu środkami finansowymi na rynku wewnętrznym oraz zapobiega kumulacji nieużywanego kapitału). Jako nacjonaliści powinniśmy być otwarci na tego typu nowe rozwiązania.

Banki dla ludzi, czyli powrót normalności

Co z samymi bankami, które są jednymi z najważniejszych instytucji podtrzymujących obecny patologiczny system finansowy? Znowu – musimy być radykalni, musimy wrócić do korzeni. Banki są po to, żeby ludzie mogli bezpiecznie przechowywać swoje pieniądze i bezpiecznie przekazywać je na odległość, a we współczesnym świecie również robić zakupy w Internecie, czy płacić kartą w sklepie. Banki muszą być sprowadzone z powrotem do tej roli służebnej wobec społeczeństwa.


Co z kredytami? O ile życie na kredyt, zaciąganie kolejnych kredytów żeby spłacić poprzednie, jest jedną z największych współczesnych patologii społecznych, to sama idea, że można pożyczyć pieniądze, żeby na przykład kupić mieszkanie, albo zainwestować we własną działalność gospodarczą, jest dobrym pomysłem, który może pełnić pozytywną funkcję społeczną. W państwie narodowym, do którego dążymy, banki mogłyby udzielać kredytów - ale na niskie oprocentowanie i na bardzo jasnych zasadach. Umowy kredytowe muszą być na tyle jasne, żeby przeciętny człowiek był je w stanie zrozumieć. W przypadku konfliktu czy niejasności, jako arbiter powinno wkraczać państwo, a wszelkie niejasności powinny być rozpatrywane na korzyść strony słabszej czyli klientów banku. Na pewno należy ukrócić takie formy oszustw finansowych jak fundusze inwestycyjne czy obrót zdolnością kredytową.

Banki powinny stać się instytucjami zapewniającymi usługi ludziom. Powinny jednak utracić swoją obecną rolę, a więc instytucji pasożytniczych, które czerpią większość swoich zysków z oszustw i spekulacji, a swój wirtualny majątek wykorzystują do budowania swojej pozycji potężnych graczy politycznych, którzy dyktują swoje warunki państwom i narodom. Banki mogą być takimi samymi instytucjami usługowymi jak wszystkie inne, nie ma żadnego powodu, aby były bardziej uprzywilejowane niż inne instytucje zapewniające usługi społeczeństwu. I mogą na swoich podstawowych usługach budować zysk, który następnie trafi poprzez pensje do kieszeni ich pracowników, na pewno jednak czasy bogatych bankierów i potężnych banków przeminą po zwycięstwie nacjonalizmu.

Państwo dobrobytu, czyli nowy ład

Jako nacjonaliści wierzymy w to, że narody naprawdę istnieją i stanowią realne dobro, o które należy dbać. Cały system ekonomiczny musi być podporządkowany zapewnieniu dobra narodu. Jednak naród to nie jakiś nadrealny byt istniejący w innym wymiarze. Naród to realnie istniejący ludzie, którzy ten naród tworzą, różne grupy społeczne i poszczególne jednostki, które chcą żyć na odpowiednim poziomie. Narodowy system ekonomiczny musi być nastawiony na zapewnienie dobrobytu właśnie temu realnemu narodowi.

Właśnie pojęcie dobrobytu jest kluczowe dla zmiany myślenia o kwestiach ekonomicznych. Celem systemu gospodarczego nie jest produkcja mitycznego PKB, zwiększania liczb w tabelkach tworzonych przez ekonomistów. Celem jest zapewnienie dobrobytu narodowi – dobrych warunków życia grupom i jednostkom, z których składa się naród. Stworzenie państwa dobrobytu dla narodu można rozpisać na kilka praktycznych punktów: jasne i sprawiedliwe prawo gospodarcze, stabilny rynek pracy ze stałymi formami zatrudnienia i godziwymi zarobkami, dobry system emerytalny, skuteczny system wsparcia społecznego, czy funkcjonalny system podatkowy. Zadaniem metapolityki jest wyznaczenie najważniejszych zasad porządkujących system gospodarczy (umownie mówiąc – stworzenie strategii). Natomiast zadaniem polityki jest stworzenie rozwiązań konkretnych bieżących problemów (umownie mówiąc – stworzenie taktyki) oraz wprowadzenie ich w życie.

Pewne obszary życia społecznego są na tyle ważne, że nie mogą podlegać regulacjom opartym na rachunku finansowym. Takimi obszarami są na przykład służba zdrowia, edukacja, czy infrastruktura. W przypadku służby całkowitym nonsensem jest próba wprowadzenia tam jakiejś logiki rynkowej, w której usługi zostają arbitralnie wycenione na jakąś kwotę, a następnie kasa chorych czy fundusz zdrowia przelewa wirtualne pieniądze szpitalom czy klinikom za wykonanie tych usług. Celem szpitali czy całego systemu służby zdrowia nie jest przynoszenie wirtualnych zysków (lub strat) finansowych. Celem służby zdrowia jest zapewnienie wysokiej jakości życia ludziom tworzącym naród poprzez świadczenie pomocy w zależności od ich potrzeb, czyli od ich stanu zdrowia. Służba zdrowia nigdy nie będzie „zarabiać na siebie” - cały naród będzie zawsze do niej „dokładać” poprzez system podatkowy. Służba zdrowia jest wyższym dobrem, na które wszyscy wspólnie się zrzucamy, abyśmy mogli z niego korzystać i lepiej żyć, rachunek finansowy jest tutaj drugorzędny. Podobnie jest z edukacją – system oświaty publicznej nie ma przynosić zysków, tylko sprawiać, że kolejne pokolenia będą zdobywać kompetencje niezbędne do życia we współczesnym świecie oraz zapewnić trwanie kultury narodu.

Niezbędnym elementem narodowego państwa dobrobytu jest dobrze funkcjonujący rynek pracy: stabilny i sprawiedliwy, w którym pracownik za uczciwą pracę otrzymują godziwe wynagrodzenie i w którym może spokojnie zajmować się poważnymi rzeczami jak chociażby założenie rodziny. Umowy o pracę, zabezpieczenia socjalne, emerytury, ubezpieczenia zdrowotne, rzeczywiście egzekwowane prawo pracy – właśnie do tego dążymy, bo bez sprawiedliwego rynku pracy niemożliwe jest dobrze funkcjonujące państwo narodowe. Mówiąc dosadnie – zwycięstwo nacjonalizmu oznacza koniec januszowania. Nie będzie już zatrudniania na śmieciówki, ściągania milionów imigrantów, opłat za strój roboczy, czy wyrzucania rannych pracowników w lesie.

Nacjonalizm oznacza dążenie do prawdy i patrzenie na rzeczy takie, jakimi są. Tak też jest w przypadku kwestii nierówności ekonomicznych. Z jednej strony wiemy, że rozwarstwienie majątkowe ma gigantyczne koszty społeczne. Z drugiej strony wiemy, że ludzie naturalny sposób dążą do tego żeby mieć więcej. Jako nacjonaliści nie myślimy w sposób utopijny i nie dążymy do całkowitego zniesienia różnic ekonomicznych. One istniały i będą istnieć. Niemożliwe i niepożądane jest wprowadzenie systemu, w którym wszyscy za różną pracę otrzymują tę samą płacę. Problemem jest nadmierne rozwarstwienie społeczne. Nie do zaakceptowania jest sytuacja taka jak teraz, kiedy szeregowi pracownicy przedsiębiorstwa otrzymują głodową pensję, która uniemożliwia związanie końca z końcem, a jako że pracują na umowy śmieciowe nie mają prawa do urlopów czy zwolnień chorobowych, nie mają też pewności zatrudnienia, a śmierć przed 65. rokiem życia wydaje się im niezłym rozwiązaniem problemu życia na emeryturze, natomiast dyrektorzy i właściciele przedsiębiorstw zarabiają tysiąckrotność pensji szeregowego pracownika. Natomiast sytuacja, w której pracownicy zarabiają na tyle dobrze, że są w stanie z pensji utrzymać siebie oraz rodzinę, cieszą się wszystkimi pozytywami wynikającymi z normalnych umów o pracę, a dyrektorzy zarabiają na przykład dwu- czy trzykrotność pensji szeregowego pracownika, jest już całkowicie do zaakceptowania. Nie możemy też popadać w utopijne wizje, w których dyrektorzy i robotnicy żyją w takich samych mieszkaniach w tych samych blokach, a ich dzieci chodzą razem do tych samych szkół. Taka sytuacja jest mało prawdopodobna, ludzie chcą przestawać z ludźmi jak najbardziej podobnymi do siebie, zatem raczej robotnicy i dyrektorzy będą mieszkać w różnych dzielnicach, a ich dzieci będą uczyć się w różnych szkołach. Znowu – to nie jest problem, jeżeli mieszkania, w których mieszkają robotnicy rzeczywiście spełniają odpowiednie standardy, a szkoły, do których chodzą ich dzieci, rzeczywiście zapewniają edukację na odpowiednim poziomie.

Kolejnym ważnym zadaniem dla przyszłego narodowego państwa dobrobytu jest wsparcie dla słabszych grup społecznych, których członkowie nie są w stanie sami zapewnić sobie utrzymania. Lewica często zarzuca nacjonalistom, że są przeciwni grupom społecznym potrzebującym wsparcia, zgodnie z lewicową logiką: „jeśli popierasz deportację nielegalnych imigrantów, którzy popełniają przestępstwa, to jesteś za odebraniem zasiłków dla samotnych matek”. Należy jednak zapytać – co właściwie samotne matki czy osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie zawiniły lewicy, że wrzuca ich ona do jednej kategorii z nielegalnymi imigrantami czy dewiantami? To jest jasne, że w społeczeństwie istnieją grupy, które wymagają większego wsparcia niż inne. W narodowym państwie dobrobytu te grupy będą musiały otrzymywać odpowiednie wsparcie, bo bez niego nie są one w stanie funkcjonować. Zasiłki umożliwiające rodzicom osób niepełnosprawnych zajmowanie się nimi „na cały etat”, utrzymywanie domów pomocy społecznej czy domów dziecka (której tak jak każde wyższe dobro wspólne nie będą podlegały zwykłemu rachunkowi zysków i strat) czy jakiekolwiek inne rozwiązania, które umożliwią funkcjonowanie słabszym grupom społecznym są niezbędną częścią nacjonalistycznej wizji przyszłego systemu ekonomicznego.

Zjawiska ekonomiczne są dynamiczne i taki powinien być też system gospodarczy. Nie ma rozwiązań uniwersalnych. Pewne rozwiązania będą różnie wyglądać w różnych państwach narodowych. Będą też zmieniać się w czasie. Rolą ekonomii jako nauki jest badanie tych zjawisk oraz tworzenie optymalnych rozwiązań dla konkretnych problemów w konkretnym miejscu i czasie. Stąd bardzo ważne jest wspieranie przez państwo prawdziwej naukowej ekonomii – opartej na rzetelnych i wiarygodnych badaniach empirycznych. Badania naukowe finansowane przez podmioty prywatne obarczone są zagrożeniem dostosowywania wyników badań do oczekiwań sponsora. Natomiast państwo narodowe musi finansować badania naukowe z obszaru ekonomii, bo tylko prawdziwi naukowcy, których zatrudnienie i zarobki nie są zależne od tego, czy wyniki ich badań komuś się spodobają albo nie, tylko od tego, czy rzeczywiście prowadzą badania naukowe, są w stanie stworzyć prawdziwe użyteczne, efektywne i optymalne rozwiązania dla gospodarki.

Jak to wszystko osiągnąć, czyli walka metapolityczna

Gdy już przedyskutowaliśmy to, jak jest, a jak być powinno, pojawia się kolejne ważne pytanie – jak to wszystko osiągnąć? Zacznijmy od podstawowej rzeczy: jesteśmy nacjonalistami, ponieważ wierzymy, że nacjonalizm jest jedyną ideą, która może ocalić Polskę i Europę od zagłady. Jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności jest działalność metapolityczna: rozwój i propagowania idei nacjonalistycznej. Myślenie o ekonomii jest i musi  być stałym elementem nacjonalistycznej metapolityki. W pierwszej kolejności musimy rozwijać nacjonalistyczną doktrynę ekonomiczną - myśleć i dyskutować o poszczególnych aspektach tej doktryny. W dalszej kolejności musimy nacjonalistyczną wizję ekonomii szerzyć wśród osób, które mogą dołączyć do ruchu nacjonalistycznego.


Polska i Europa stoją w obliczu kulturowej i biologicznej zagłady. Jedynym ratunkiem jest metapolityczne i polityczne zwycięstwo nacjonalizmu. A kiedy to zwycięstwo już nadejdzie, musimy posiadać opracowaną doktrynę ekonomiczną, którą zrealizujemy.

 

Jarosław Ostrogniew