Wydrukuj tę stronę

Miłosz Jezierski - I tak was będą nienawidzić

Opadł kurz, zgasły race, ucichły krzyki. Marsz Niepodległości czy tam Marsz Biało-czerwony przeszedł.  Po raz 10 i może ostatni jako Marsz Niepodległości taki jakim go znamy. Kolejnym może będzie już wzorowany na 1 majowych, partyjnych pochodach ze słusznie minionych czasów. Będzie wyrażał dumę, patriotyzm i uznanie dla demoliberalnej III RP, że w końcu pozwoliła na spokojnie celebrować odzyskanie niepodległości. Entuzjazm patriotów sięgnie szczytów. Zapanuje powszechna radość i pokój. Na kolejnym Marszu przejdą się Tusk z Kaczyńskim, TVN z TV Republika i wszystko będzie bezpieczne, europejskie, establishmentowe i tylko zabraknie jednej rzeczy. Pomysłodawców i twórców całego przedsięwzięcia. Ekstremistów i nazistów. Czarnej owcy polskiego patriotyzmu. Czemu? Najprościej mówiąc temu, bo chcieli udowodnić, ze nie są tym kim chcieliby być. Po co? Bo: „Nie chcemy dawać pożywki jakimś zagranicznym mediom, polskim mediom, które nas będą atakowały, które nas będą wyzywały tam od tych najgorszych totalitarnych systemów”[i].
Narodowcy, już nie nacjonaliści, nie rozumieją jednej rzeczy. Nie ważne co wy im udowodnicie, jakie garnitury przywdziejecie, jak bardzo będziecie asymilować się z każdym elementem zdegenerowanym od liberalnej chadecji po środowiska homoseksualne i przyjmować w poczet narodu ludy obce oraz udowadniać to medialnie. Nie ważne ile cytatów Lutosławskiego, Sienkiewicza czy tam kogo jeszcze udostępnicie na swoich profilach. Zawsze będą was nienawidzić. Wy nie jesteście częścią ich świata. Nawet w formie skarlałego patrioty, który pragnie tylko zachować jakieś uczucia narodowe. I błaga o to i skomle. Oni chcą was zdeptać. W świecie, który sobie zaplanowali, nie istniejecie w żadnym wydaniu. Czeka was likwidacja. Oni doskonale rozumieją zasadę „my albo oni”.

Tolerancja represywna

Jeden z ważniejszych ideologów Nowej Lewicy, Herbert Marcuse, wynalazł pewien system, w którym wszystko co nie jest rewolucyjnie postępowe i modernistyczne służy nietolerancji i „tyranii większości”. Metodologia ta dała nowe paliwo kontrkulturze lewicowej lat 60 i 70. Można by rzec, że stała się fundamentem sukcesu. Palcem oskarżycielskim wycelowanym w prawicę posiadająca ówcześnie hegemonię polityczną stało się poczucie winy za II Wojnę Światową, kolonializm, rasizm i ludobójstwa. Opierano się na „prawach mniejszości” rzekomo dyskryminowanych. Oczywiście prawica zachodnia robiła wszystko by zmazać z siebie winy zarzucane przez środowiska, które zaczęły dominować w ówczesnej popkulturze, a i dominują w niej dalej pomimo ich marginalnego politycznego znaczenia. Tak się w tym przepraszaniu zapętliła, że zaczęła spełniać postulaty nowo-lewicowe, potem już tracąc władzę poprzez głosy urobionego przez wspakulturę społeczeństwa.
W miejsce tradycyjnie pojmowanej „prawdy” postawiono tolerancję. Tolerancje rozumianą jako walkę uciśnionej przez tyranię większości o emancypację. Wszystko co jest przeciwne tej zasadzie jest nietolerancyjne, a więc niezgodne z „prawdą” czyli złe i należy dążyć do likwidacji takich zjawisk. Przy odpowiednim wykorzystaniu zasobów medialnych i edukacyjnych zdobytych poprzez marsz przez instytucje reszta kampanii wydała się już łatwa i poszło z górki. Więcej o tolerancji represywnej polecam przeczytać w tekście Adama Busse.[ii]
A do czego dążę tutaj, że o tym wspominam? Otóż do tego, że te „media zachodnie, media polskie” są tubą propagandową ludzi o ściśle określonej ideologii, która narzędzie wymyślone przez Marcuse'a wykorzystuje z pełna premedytacją. Scenariusz zachodni zaczyna się wypełniać na naszych oczach.

Marksizm w edukacji

Umarł Lenin! Niech żyje Trocki! Dokładnie tak. Nie jest to jakaś spiskowa teoria leninistów. Nowolewicowe nurty rewolucji permanentnej i obyczajowej właśnie ukazują swoją hegemonię na ważnych polskich uniwersytetach. Niedawne próby usuwania nacjonalistycznych studentów, problemy z zakładaniem kół naukowych czy zwyczajnie promowanie na uczelniach szkodliwych ideologii „w służbie nauce i wolnej wymianie myśli” - to się już dzieje. Prawicowe czy narodowe koła, think tanki są zwyczajnie słabe. Nie mówiąc już o finansowaniu, które wraża strona ma potężne. Dyskurs prowadzą (prawicowcy) z pozycji oskarżonego, wiecznie broniącego się przed ciosami przeciwnika, próbując legitymizować swoje działanie w narzuconej liberalno-lewicowej narracji ciągle odpierając jakieś zarzuty o faszyzm, rasizm, nazizm, kolonizację Marsa itd. W żałosnym płaczliwym zresztą tonie. Lub tez idą wzdłuż tej narracji jak Klub Jagielloński, który w sumie popiera imigracje i nawet lekkie zmiany obyczajowe. Nadal nie rozumiejąc, ze nie siedzą z oponentami w dyskusji przy okrągłym stole tylko na ławie oskarżonych, tudzież stojąc już na szafocie. Oni i tak was nienawidzą, rzucając bluzgi w wasza stronę jednocześnie apelując o wolność wypowiedzi i kulturę dyskusji oraz równość opinii. Wy się na to nabieracie, a oni osiągają kolejną  „mądrość etapu”. Wczoraj uniwersytety i Komitety Antyfaszystowskie oraz prelekcje o gejowskiej miłości i dyskusje o wielorasowym społeczeństwie, z którymi polemizujecie, albo nawet nie, jutro Tęczowe Piątki i indoktrynacja dzieci. Kiedy przestaniecie z tym dyskutować by wyjść na kulturalnych i móc z lewicującym kolegą jednak brylować na salonach bądź modnym klubie? Nawet gdybyście to wszystko zaakceptowali i tak będą was nienawidzić, za wiarę, nawet jeżeli będzie to pozbawione głębi chadeckie chrześcijaństwo, lekki konserwatyzm, prorodzinność czy cokolwiek, co jest archaiczną pozostałością „tyranii większości”. Naszej cywilizacji. Oni nie chcą o niej dyskutować, chcą ją zniszczyć, a nie dzielić miejsce na mapie opinii.


Kontratak

Zamiast szukać recept na trapiący was wirus postnowocześności i kajać się przed wrogiem, należy zrozumieć mechanizmy jego postępowania. Są to bardzo sprawne i świetne narzędzia do dominacji w sferze kulturowej. Prawica nie wykształciła swoich, przegapiła wpływ na popkulturę uznając to za płytkie i zbyt ludowe, przegapiła kontrkulturę uznając to za uliczne barbarzyństwo, a te sprzyjające jej potępiła bojąc się reakcji swoich wrogów. Prawica prawdę mówiąc zrobiła dokładne: NIC. Reakcyjne działania, brak refleksji, potępianie nowinek życie i dawna chwała. Nie ma co się znęcać nad stara prawicą czy nurtami paleoendekcimi i postgrunwaldowskimi. Na szczęście wyrosły nowe, które nie wstydzą się używać narzędzi lewicy oraz nowoczesnych metod komunikacji i wykreowały własną estetykę, a poza formą także treść. Co prawda nurty te są nadal systemowo zwalczane i trudno nazwać je wielkimi ruchami, aczkolwiek już są i mówi się o nich w mainstreamie. Mają tez wpływ na dywersje w świecie popkultury i nauki. Jak się rozwinie zależy tylko od nas. W każdym razie nurty owe (trzecia pozycja, alt right, nowoczesne socjal-nacjonalizmy) są awangardą dla zastałych i skostniałych konserwatystów czy post-nacjonalistów. I nie boją się kontratakować. Nie cofają się pod oskarżycielskim tonem represywnej socjotechniki. Wręcz stawiają jej czoła wprawiając w konsternacje tych, którym nagle broń się zacięła. Stosując zwyczajnie metodę... obojętności na owe oskarżenia. Przeciwstawiając kontr-narracje. Kolonializm? Kaganek oświaty. Wojny i podboje? Umiłowanie męstw i heroizmu. Tożsamość? Żaden konstrukt kulturowy, a kompletne zjawisko zbudowane na krwi, kulturze, historii. Rasa?

Kontrowersja? A jakże. Czemu jej nie budzić i czemu nie wywołać skandalu, świat się zawsze rozrusza. Powstanie rysa, pękniecie skostniałej rzeczywistości, będzie dyskusja. Lewica w 68 krzyczała „Wymyśl nowe zboczenie!”, więc krzyczmy „Wymyśl nowe uprzedzenie!" Zrób wyłom w konwenansach. One nie są już nasze, przyjęte zostały inne zasady „cywilizowanego” zachowania. Złam je i podważ. To nie jest świat, który kreujesz. Zniszcz go. Media? Czemu mamy słuchać ich opinii?  Czy reprezentują interes Narodu i wartości, którym hołdujemy? Tradycyjnemu pojęciu prawdy? Jeżeli nie, odpowiedż jest jedna. Idą do likwidacji, albo oni albo my. Tertium non datur.
Sprawa mediów była głośna przy Marszu Niepodległości. Większość prawicowców zastanawiała się co powie znów Gazeta Wyborcza. A co miała powiedzieć, co roku to samo. Czy należy przygotowywać się na przyjęcie czy odparcie ataku? A odparcie, to i zatem kontratak. I na pewno nie w postaci zdjęć z kolorowymi uczestnikami Marszu.
Kolejna rzeczą, którą należy rozważyć to aktywność polityczna. Czy bez bazy społecznej, twardego fundamentu możemy stawać w polityczne szranki? Żeby kontratakować, żeby być gotowym na ofensywę należy się do niej przygotować. Śmiem twierdzić, ze środowisko narodowe w Polsce nie znaczy nic. Dosłownie. Jesteśmy planktonem, kanapą. Oprócz jednego Marszu to środowisko nie ma już większego wpływu. Wypromowanie mody na patriotyzm skończyło się jego zawłaszczeniem i oddaniem inicjatywy kulturotwórczej w ręce niekoniecznie nam przychylne. Jednak kulturkampf to jest to co robić możemy. Aktywizm uliczny i społeczny, meta-polityka i budowanie nowych koncepcji oraz zasiewanie idei w młodych pokoleniach, może oni kiedyś zbudują szkielet nowoczesnego państwa narodowego XXI wieku? Tak jak kiedyś robiono to w Przeglądzie Wszechpolskim. Jesteśmy niestety na etapie restartu, a nie wielkich graczy. Polityka zgubiła ten ruch. Czas na budowanie bazy i kontrkultury do wspakultury.

Różowy patriotyzm

PiS jest partią establishmentu. Nie jest żadną opcją antysystemową i nie warto tu się rozwodzić czemu. Raczej każdy zdaje sobie z tego sprawę, ze to zwyczajnie patriotyczna strona tego samego szekla. I czym jest właśnie ten establishementowy patriotyzm? Otóż sentymentalnym, ładnie opakowanym w Żołnierzy Wyklętych, przepasanych husarią i z wyrytym tekstem żurawiejek pustym naczyniem. Czekającym na wypełnienie go odpowiednią treścią. PiS woli taki puchar pokazywać ludowi jako najcenniejszą relikwię oczywiście nie ujawniając cóż znajduje się w środku. A ono wypełnione jest często treścią niekoniecznie licująca z tym, czym „sól tej ziemi” się identyfikuje. A co raczej sączy się dziś w głowy. Nacjonalizm obywatelski, tolerancjonizm, fanatyczny proatlantyzm, bierność obywatelska. Wszystko z bajki nowolewicowych fetyszy. A raczej wspomnianej wcześniej mądrości etapu. Kilka lat temu ci sami ludzie, którzy pisali o patriotyzmie jako demonicznym rasizmie, dzisiaj mówią o Żołnierzach Wyklętych walczących o demokrację i I Rzeczpospolitej jako wielkiej, otwartej i tolerancyjnej. Próbują do dumy narodowej dodać swojej antywartości poprzez podsycanie zmitologizowanej pychy historycznej. I im się to udaje. Prawica podłapuje. A więc to jest metoda. Cel osiągnięto. Nacjonalizm kulturowy? Nie ma sprawy, kulturę już wiemy jak zmienić. Film, muzyka, pisma, uniwersytety? Już mamy. Więc kwestia kultury jest szeroko otwarta. Proatlantyzm? Tu nie będzie miejsca na antysemityzm i rasizm, najwyżej napiszemy jakiś donos do ambasady USA, pani ambasador upomni. Skutecznie. Ewentualnie izraelskiej. Tu też bat zadziała. Przy okazji prawicowe rządy obu tych krajów pochwalą Polaków, którzy umierali za wolność i demokrację podczas II Wojny Światowej. Duma połechtana przez Wielkiego Brata. Marsz Niepodległości znów przeszedł spokojnie! Nie to co w tej Francji, zamieszki i rewolucja, to nie przystoi konserwatyście, szczególnie antysystemowcowi.

Pokłosie

Co na to wszystko środowisko narodowe? Uznane przez mainstream jako te, które można tolerować? Nacjonalizm kulturowy? Jak najbardziej. Prezes Stowarzyszenia Marszu Niepodległości popiera, popiera kierownictwo ONR i to nie od dzisiaj. „- Czy rasa nie stanowi jednak jednego z elementów tożsamości narodowej?- W mojej opinii, we współczesnych czasach, w Europie i Ameryce Północnej – nie. Podkreślam jednak, że zawężam obszar, na którym rasa przestaje mieć znaczenie do obszaru będącego historycznie pod wpływem cywilizacji łacińskiej.”, - Dopuszczasz w takim razie istnienie wielorasowego narodu w Europie? - Nie tyle, co dopuszczam, bo moja wola nie ma tu znaczenia, tylko uważam, że już mamy do czynienia z wielorasowymi narodami w Europie, przynajmniej w jej zachodniej części. Można dyskutować, czy to dobrze, czy źle, ale sam fakt istnienia wielorasowych narodów pozostaje dla mnie faktem obiektywnym.”  - pisze w wywiadzie dla Trzeciej Drogi Aleksander Krejckant, były Kierownik Główny ONR[iii]. Tudzież wydaje oświadczenia antyrasistowskie, potępiając etnonacjonalizm, jako niezgodny z „katolickim pojmowaniem narodu”. Zupełnie przy tym bagatelizując wypowiedzi ojców polskiego nacjonalizmu, radykalnego jak i endeckiego. Byleby media zachodnie, media polskie się nie czepiały. Byleby przeszedł Marsz. Spokojnie, dla wszystkich Polaków, nawet tych kolorowych, a w przyszłym roku, może nawet tych preferujących w bliższych relacjach osoby tej samej płci.
Obywatelska bierność w obliczu podwyżek, coraz większej migracji trzecioświatowej ludności i zamrożenia stawek traktowana jest jako cnota przez środowiska prawicowe. To nasączenie zachowawczością i źle pojmowaną statolatrią, które przywędrowało w kręgi myśli prawicowej wraz z miksem korwinizmu, grunwaldyzmu i postsanacji połączone z pewnym wykastrowanym chłopskim rozumem większości Polaków tworzy z naszego narodu masę płynąca z prądem. Wręcz bizantyńsko-stepową cywilizację. Cisza środowiska narodowego, które ugadało się z władzą na wspólne obchody 100-lecia odzyskania niepodległości wobec represji, które spały na nacjonalistów jest dość wymowne.

Wynegocjowano pokój, otrzymano hańbę. A media i tak zrobiły swoje.
Czy był tam prezydent, czy szedł z narodowcami, czy obok, czy z przodu nie ma to większego znaczenia. Opinii o was nie zmieniono, natomiast media PiS-owskie i tak przypisały sukces Dudzie, nie wam. Narodowcom Sakiewicz najwyżej podziękował za podporządkowanie. Faszystami, nazistami i rasistami w opinii publicznej jesteście nadal. A wy nie chcecie być nawet nacjonalistami. W obawie, że znienawidzą i źle będą o was mówić wrogowie. Problem w tym, że oni nie spoczną dopóki istniejecie. My Nacjonaliści Szturmowi to rozumiemy. Na ich atak nie odpowiada się oddaniem pola i źle rozumianym realizmem czyli oportunizmem. Społeczeństwo należy urabiać, należy zniszczyć formy, które je obecnie kształtują. Wprowadzić całkowity chaos. Niszczycielski sztorm. Zasiać w młodym pokoleniu opór i walczyć z biernością. I przede wszystkim wypracować kontrnarrację. Może być kontrowersyjna. Nawet musi. Inna nie będzie w ich oczach. I dobrze. Oni i tak będą nas wszystkich nienawidzić tak samo, odwzajemnijmy to.

 

[i]  Robert Bąkiewicz, https://www.youtube.com/watch?v=MipGVzCTOKU&t=332s

[ii]http://www.szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/778-adam-busse-dlaczego-tolerancja-nie-rowna-sie-akceptacji-czyli-slowo-o-tolerancji-represywnej

[iii]http://trzeciadroga.nazwa.pl/public_html/wp-content/uploads//2018/11/W-P%C3%B3%C5%82-Drogi1.pdf?fbclid=IwAR1UOrmtZwQFWUHkYMaB5wkpT0_OeiBIfWpYsS3T4DTWrxlpIkPzSZXc7TU s.11

 

Miłosz Jezierski