Wydrukuj tę stronę

Antisocial Zine - MOSHPIT - AN ETERNAL TORCH CAN LIGHT A MILLION (2017)

Rok 2017 pod względem wydawniczym należy zaliczyć do udanych, a jedną z najbardziej szumnie zapowiadanych pozycji był trzeci w dorobku album jednego z głównych i aktywnych przedstawicieli nurtu NSHC - Moshpit, który ukazał się w grudniu pod tytułem "An Eternal Torch Can Light A Million" wydany znów w barwach niemieckiej wytwórni OPOS Records. Jakby tego było mało, to jeszcze w tym samym roku Loyalty Records postanowiło wypuścić na rynek ponownie CD nieistniejącej już węgierskiej grupy Voice Of Justice - "Eruption Of Hate", który pierwotnie ujrzał światło dzienne 9 lat temu, więc jest to nie lada gratka dla fanów twórczości wokalisty Koppany Pap.

W ciągu 17 lat istnienia na scenie, Moshpit nie ma zbytnio się czym chwalić jeśli chodzi o dyskografię studyjną, ale gdy na horyzoncie pojawia się nowy materiał, to jednego można się po nich spodziewać - że będzie to kolejny krok milowy w ich karierze muzycznej i nie inaczej jest w przypadku "An Eternal Torch Can Light A Million". Zespół nie stoi w miejscu i cały czas stara się szukać różnych źródeł inspiracji, a dzięki niebanalnym urozmaiceniom w kompozycjach - brzmią one świeżo i nie będzie chyba przesadą, jeśli napiszę, że Moshpit jest jednym z tych bandów, które trzymają wysoki poziom, gdzie z płyty na płytę stawiają coraz wyżej poprzeczkę. Oczywiście nie łatwo było mi na początku przekonać się do takiego grania, dlatego, że głównie wychowałem się na oldskulowych dźwiękach niż nowoczesnych brzmieniach jakich pełno na "An Eternal Torch Can Light A Million". Ciężkie, charakterystyczne metalowe riffy doskonale współgrają z bardziej śmiałymi, melodyjnymi partiami gitarowymi ("Overcome", "Eternal Toch", "Voice Of The Weak") plus do tego idealnie wpasowane w danych momentach pomieszane wokale od typowego, hardcorowego darcia japy kończąc na growlowaniu i czystego śpiewu. Panowie nie jadą na jedno kopyto i co rusz mamy zmiany tempa, raz szybciej raz wolniej, a innym razem niespodziewanie wkracza jakiś rytmiczny "połamaniec", który dodaje fajnego smaczku wybranym kawałkom. Na koniec miła niespodzianka w postaci akustycznej wersji znanej piosenki "Phoenix" z poprzedniego krążka. Naprawdę ciężko mi wskazać tutaj jakiegoś konkretnego faworyta, ponieważ "An Eternal Torch Can Light A Million" nie ma słabych punktów.

Moshpit tym dziełem udowodnił, że wciąż jest jednym z podstawowych filarów dzisiejszego NSHC.

Antisocial Zine