Europa przenosi się na wschód

Tak jak niegdyś cały świat zaczął patrzeć nie na Rzym, a na Konstantynopol – tak dziś powinniśmy kierować oczy innych na Europę wschodnią, nie na Zachód. Niegdyś mówienie, że należymy do świata Zachodu, miało przynosić nam pewnego rodzaju splendor. Dzisiaj powoli zacząć musimy – stety bądź niestety – się od tamtej części kontynentu odcinać. Przyznawanie się do Zachodu przynosi do nas zbyt wiele złych czynników niszczących nasze narody. Bezpieczna Europa to ta słowiańska. Na Zachodzie bezpieczny nie jest już nikt – zamachy, miliony imigrantów nad którymi nikt już nie panuje, to nie jest droga, którą mamy podążać. Warto Zachodowi pomagać z nadzieją, że się podniesie – ale jeżeli naszych rad tenże zachód słuchać nie będzie chciał – po prostu trzeba powiększyć między nami dystans. W czasach, które właśnie nadeszły i pogłębiającego się chaosu na Zachodzie widać dopiero różnicę między narodami wschodnimi, a zachodnimi. Widać siłę degeneracji, która z ludzi zachodu zrobiła po prostu duchy. Dlaczego duchy? Bo co każdy z nas słyszy o tym, że coś w danym kraju się zdarzyło, lokalnej społeczności po prostu nie widać. Zapewne czekają w głębokiej nadziei na podpowiedzi swoich liberalnych, telewizyjnych autorytetów.


Przy pomaganiu Zachodowi nie możemy pozwolić na wciągnięcie się w ich gry – czyt. demokratyczne biadolenie i narzucanie nam tamtejszych „nowoczesnych” pomysłów, kończących się jak widać jedynie wegetacją. Zachód nie rozumie różnicy psychologicznej między narodami wschodniej Europy a nim samym. Oni naprawdę myślą, że możliwym jest dokonanie tego wszystkiego co u nich – zatraceniu się w konsumpcji i niechęci do walki o cokolwiek. Jedynym naszym problemem to ci politycy, którzy za wszelką cenę chcą być jeszcze bardziej zachodni niż tamtejsi przedstawiciele niegdyś dumnych państw. Naszym problemem jest także amerykanizacja i mieszanie się w sprawy Europy hegemona zza Atlantyku. Jedynym wyjściem Wschodu wobec zachodu to spójna polityka i wspólne odpieranie zachodnich pomysłów. Jak wiemy, tamtejsze kraje dalej stoją mocniej na nogach gospodarczo, a także militarnie niż my – jednak i to nie powinno stawać nam na drodze – a zamiast pieniędzy przed oczami musimy mieć bezpieczeństwo naszych rodzin, których Zachód nie obroni – tak samo jak nie umie bronić własnych. Zachodowi nie można ufać, a upadające tamtejsze społeczeństwa dostają i dostaną niebawem jeszcze parę solidnych lekcji. Choć wciąż sam staram się sobie wmawiać, że przecież w końcu może zaczną o siebie walczyć – tak wiadomości dobiegające stamtąd nie są zbyt optymistyczne. Po zakończeniu drugiej wojny światowej aż do dziś trwało odmóżdżanie człowieka Zachodu, a demokracja liberalna zrobiła w umysłach jeszcze większą pustkę niż ustroje panujące na początku i na wschodzie do lat 90.


Zachód czekają rozterki i ciężka batalia, a na pewno brutalna pobudka. Nie kontrolując i wpuszczając wszystkich na własne terytorium – tworzą sobie zagrożenie, którego nie da się łatwo załagodzić. Nie możemy dać się im frazesom o europejskiej solidarności, której od dłuższego czasu już nie ma, a może i nigdy nawet nie było. Oni nie chcą zginąć sami, chcą nas pociągnąć razem ze sobą na dno. A niech napawają się dumą o bogatszym kraju – nasze kobiety i dzieci chociaż wciąż są bezpieczne. Piszę wciąż – bo niestety demoliberalni politycy są w Europe wschodniej kastą dominującą, szczególnie w tych państwach należących do Unii Europejskiej. Tak naprawdę z Zachodem powinniśmy nasze relacje kontynuować jedynie w sprawach gospodarczych, bo od tego nigdy się nie ucieknie. Ale te „swoje” wartości niech trzymają dla siebie. Chcą imigrantów? Niech biorą wszystkich, chcą swojej degeneracji, braku wartości i wegetacji? Proszę bardzo, niech siedzą przed telewizorami, cieszą się ze swojej nowoczesności – my będziemy tacy jacy byliśmy. Wierni swojej tradycji, fladze, religii i naszemu „zacofaniu”. Możemy pomóc im się podnieść, ale nigdy nie możemy pozwolić się pociągnąć na dno. Ich oczy w końcu spojrzą się na wschód, kiedy zachodnie miasta znów pokryją się skandalami, wybuchami i gwałtami.


Wschód powinien skupić się teraz na sobie. Zacieśniając więzy pomiędzy swoimi krajami, wspierając się w dyskusjach z Zachodem, pokazywanie przez to swojej jedności i solidarności. Nawiązanie lepszych kontaktów ze wszystkimi krajami wschodu, mówię tu o Białorusi, o Ukrainie z którą u nas sporo ludzi nie chce mieć nic wspólnego czy Rosją. Wschód musi budować własną niezależność etniczną, religijną, gospodarczą, militarną. Ktoś może zarzucić mi pomysły internacjonalistyczne, ale nie o to tu chodzi. Kiedy Zachód atakuje, nie atakuje nigdy jednego państwa lecz wszystkie. Jeżeli Zachód ma pretensje do któregoś ze wschodnich państw – zaraz wszystkie media zachodnie przystępują do ataku, a dzień w dzień do danej stolicy przyjeżdżają przedstawiciele zachodnich mocarstw z „dobrymi radami”. Dlatego w sprawach zasadniczych – stanowiska muszą być wspólne. A co do tego co się dzieje na zachodzie możemy powiedzieć tylko jedno – nie, my tego nie chcemy!


Żyjemy w czasach kiedy to Europa przenosi się na Wschód. Te nasze kraje i narody, nasza czasem porywcza mentalność jest tym co w czasach wariactwa demoliberalnych polityków pozwoli nam przetrwać. Na razie się musimy bronić, nawet nie przed Zachodem – ale niestety naszym koniem trojańskim, czyli demoliberalnymi politykami chcącymi przecież nie wypaść źle przed ich zachodnimi wzorami. Jednak spokojnie, nie jesteśmy masochistami, a rządzący tak czy siak będą musieli ulec. A Zachód? Chcą pomocy? Nie ma sprawy, ale jeżeli będą dla nas zbyt natarczywi i dalej będą brnęli w bagno, które sami stworzyli – cóż, chcą cierpieć? Niech cierpią!

Krzysztof Kubacki