Formacja osobowości

Do poprzedniego numeru „Szturmu” Jakub Siemiątkowski napisał bardzo dobry artykuł na niepopularny temat, jakim jest panujący w środowisku narodowym brak formacji intelektualnej, natomiast ja pozwolę sobie dodać do niego kilka uwag, na temat jeszcze bardziej niepopularny, jakim jest brak formacji osobowości. Jest to zagadnienie w naszym środowisku rzadko poruszane, jeśli się już coś o nim mówi to tak, żeby przypadkiem nie powiedzieć za dużo, ale najczęściej jest w ogóle omijane szerokim łukiem. Kryje się za nim milcząca obawa, że jeśli będziemy za dużo wymagać od członków i sympatyków naszego ruchu, to sobie pójdą i już nie wrócą. Z drugiej strony, jest też sporo działaczy, którzy od dawna oczekują na poruszenie tego tematu, ale czują się w swoich oczekiwaniach osamotnieni , więc nie mówią o tym głośno.

 

Trzeba więc to wyraźnie zaznaczyć, że formacja intelektualna jest bardzo ważna – szczególnie, kiedy ktoś publikuje artykuły na tematy wymagające specjalistycznej wiedzy – ale nie jest wystarczająca. Jest ona kwestią wstępną i najbardziej naturalną, bo jeśli ktoś chce się uznawać za nacjonalistę to siłą rzeczy musi coś o nacjonalizmie wiedzieć, choćby w ogólnym zarysie. Jednak aby rzeczywiście się rozwijać równolegle musi sięgnąć do kwestii nie tak oczywistej, jaką jest formacja osobowości, bo inaczej skutki mogą być opłakane. Istnieją działacze, którzy piszą ogromne ilości dobrych tekstów, a jeszcze więcej czytają, ale pod względem kultury i moralności trudno zaliczyć ich do elity narodu i raczej nikt nie chciałby ich widzieć w roli polityków reprezentujących nasz kraj przed resztą świata.

 

Pora więc poważnie zająć się zagadnieniem kształtowania nie tylko intelektu, ale całego człowieka. Jest to konieczne, bo my, narodowcy, mamy być elitą w służbie narodu, a więc naszym codziennym życiem mamy dla innych członków naszej wspólnoty stanowić wzór życia doskonałego, takiego, jakie jest w pełni zgodne z naszymi ideałami, i jakiego oczekujemy od wszystkich naszych rodaków. Na tym polu przykład życia jednego działacza, który wytrwale dąży do tego, by być coraz lepszym pod względem intelektualnym, moralnym, kulturalnym oraz zawodowym, stanowiąc charyzmatyczny przykład dla innych, byłby lepszy, niż tysiąc książek. Niestety, nie znam jak na razie żadnego takiego.

 

Pierwszą kwestią, która na ogół przychodzi do głowy, gdy w środowisku narodowym wspomni się o formacji osobowości, jest formacja charakteru. Na pierwszym miejscu wymieniane są tutaj takie walory, jak odwaga, poświęcenie czy wytrwałość, które wielu działaczy rozwija nie tylko przez zwykłą działalność, ale także przez uprawianie sztuk walki, wspinaczki czy innych rodzajów sportu. I bardzo dobrze, ponieważ są to cechy, które naszym ideowym poprzednikom pozwoliły w czasach wojny dokonywać heroicznych czynów i które także dzisiaj są fundamentem jakiejkolwiek aktywności narodowej. Nie wolno przy tym jednak przy tym bagatelizować innych, mniej wzniosłych cech, takich jak dokładność, punktualność i pracowitość, których brak – nawet przy największym poziomie idealizmu i poświęcenia – może rozwalić nie tylko dane przedsięwzięcie, ale i całą organizację. Szczególną rolę ogrywa tutaj zdolność do myślenia perspektywicznego i kreatywność – każda nowa inicjatywa powinna być poważnie przemyślana pod kątem jej celów, środków i adresatów, bo inaczej może się skończyć np. manifestacją, która daje odbiorcom sprzeczne komunikaty, a do tego jest źle przygotowana technicznie (lepiej nie robić ulotek wcale, niż robić w złej jakości, odbite na ksero i ręcznie pocięte…) i przez to bardziej zniechęca ludzi do idei narodowej, niż zachęca.

 

To jest właśnie druga rzecz, którą nacjonalista musi mieć zawsze na uwadze – ludzie. Nie żyjemy w próżni, ani nie działamy tylko dla siebie (nie jesteśmy przecież kółkiem wzajemnej adoracji… prawda?) – naszym celem jest dotarcie z określoną ideą do ludzi. Musimy więc starać się ich zrozumieć, i to nie tylko z socjologicznego czy marketingowego punktu widzenia, żeby jak największą ilość osób „przeciągnąć na swoją stronę”, ale także w naszym codziennym życiu, bowiem, jak zauważył w swojej broszurze Kwasieborski, to właśnie przez dotarcie do każdego poszczególnego człowieka realizuje się cel działalności społecznej i polityki, jakim jest szczęście wszystkich członków narodu. Leon Degrelle, legendarny twórca wielkiego i prężnego ruchu Christus Rex, tak podsumował po latach swoją działalność: „Tak! - płonęła we mnie i pochłaniała mnie miłość do innych ludzi. Pragnąłem dojrzeć w człowieku serce, które należy kochać, napełnić entuzjazmem i wynieść na szczyty”. O tym również każdy nacjonalista musi pamiętać: naród to ludzie, a więc służąc narodowi musimy podchodzić do nich z szacunkiem i życzliwością, a gdy zachodzi taka potrzeba także służyć im pomocą i wsparciem. Poza tym w kontaktach z ludźmi trzeba pamiętać, że w wielu przypadkach za ludzkimi słabościami czy błędami nie stoi zła wola, ale wcześniejsze złe doświadczenia, błędne wychowanie czy cierpienie, a doświadczenie życzliwości może być dla nich przełomowe. Historia zna tysiące przypadków, gdy życzliwa rozmowa czy chwila uwagi, całkowicie zmieniło życie danej osoby. Jak napisał Degrelle – czasem jedno życzliwe spojrzenie może zawrócić człowieka znad skraju przepaści.

 

Kolejna kwestia, ściśle związana z relacjami z ludźmi, to formacja na polu pracy i edukacji. Chcąc być elitą państwa, musimy zaczynać od bycia nią w naszych codziennych środowiskach. Polska potrzebuje dobrze wykształconych kadr technicznych, wybitnych wykładowców uniwersyteckich, zaangażowanych pracowników i innowacyjnych przedsiębiorców, więc jeśli chcemy w przyszłości zbudować Wielką Polskę to musimy tych wszystkich specjalistów jej dostarczyć. Kto nimi będzie, jeśli nie my? Kto, jeśli nie my, będzie dawał innym przykład sumiennej, solidnej i twórczej pracy? Dlatego już od teraz każdy z nas musi stać się wzorem w tym, co robi. Student powinien nie tylko jak najlepiej przyswoić materiał, który go obowiązuje do egzaminów, lecz także zgłębiać swoją dziedzinę znacznie bardziej, niż to jest wymagane, żeby potem zostać specjalistą i służyć swoją wiedzą innym. Z kolei wszyscy pracownicy powinni swoją pracę wykonywać również jak najlepiej, stanowiąc wzór zdolności, zaangażowania i dobrej organizacji dla swoich współpracowników. A przy tym nikt nie powinien być „kujonem”, „ponurakiem” czy „marudą” - cechą rozpoznawczą nacjonalisty powinna być wszechstronność, powinien być, jak to mówią, „i do tańca, i do różańca”, a więc z jednej strony wyróżniać się sumiennością i zdolnościami, a z drugiej zaraźliwym entuzjazmem do pracy i do życia, energią, kreatywnością i życzliwością dla innych ludzi.

 

Następną, często zamiataną pod dywan sprawą, jest formacja ściśle moralna. Wszyscy wznosimy hasła o honorze, o wartościach etycznych, o godności człowieka. W większości jesteśmy katolikami. A jak często zdarza się nam, robić coś zupełnie sprzecznego z naszymi założeniami? I nie chodzi tu raczej o wielkie zdrady ideałów, ale o małe świństwa, których dopuszczamy się codziennie i to w sprawach oczywistych moralnie, a które osłabiają nasz charakter i podkopują sumienie… co gorsza nie tylko nasze, ale i innych, bo dla ludzi spoza środowiska to my jesteśmy przedstawicielami naszych idei, w tym samym stopniu, w jakim ksiądz jest przedstawicielem Boga. I teraz, gdzie ma swój honor student, który ściąga na egzaminie, i co o jego ideach myślą jego koledzy? Gdzie ma szczerość ktoś, kto za plecami obgaduje kolegów zamiast powiedzieć im pewne sprawy prosto w oczy? Gdzie ma swoją wiarę ktoś, kto w piątek idzie na kebaba? I w końcu, gdzie ma swoje poczucie godności ktoś, kto deklarując się jako nacjonalista najpierw nawali się jak świnia, a potem rzyga na koszulkę z Żołnierzami Wyklętymi, albo robi inne równie „chwalebne” rzeczy? To trzeba podkreślić szczególnie mocno: człowiek, który uważa się za wyznawcę pewnych wartości nigdy, ale to nigdy, nie powinien tracić nad sobą kontroli i robić rzeczy, których musiałby się potem wstydzić, albo, co gorsza, takich, których nawet nie pamięta.

 

I w końcu ostatnia, lecz niezwykle ważna rzecz: formacja wiary. Wśród wznoszonych przez nas haseł najpopularniejszym jest „Bóg, honor, ojczyzna”, lecz ilu działaczy faktycznie na poważnie traktuje jego pierwszy człon? Rzeczywiście pewnie większość obchodzi święta, pali znicze i powtarza, że katolicyzm jest nieodłącznie związany z polskością. Duża część pewnie nawet chodzi co niedzielę do kościoła, i słusznie. Ale ilu traktuje wiarę głębiej? Ilu się regularnie modli? Ilu rzeczywiście przestrzega przykazań i oddaje kierownictwo swojego życia Bogu? Ilu czyta Ewangelię i pisma świętych? O tym też trzeba bezwzględnie pamiętać: jak pisał Mosdorf, jesteśmy katolikami bo Kościół jest ustanowiony przez Boga, i ta prawda jest prawdą bez względu na okoliczności. To zbawienie nasze i bliźnich jest ostatecznym celem naszego życia, i nie można go zastąpić jakimś substytutem. Co więcej należy także pamiętać, że naszym polem walki nie jest tylko płaszczyzna społeczna, ale też duchowa, a naszą bronią nie tylko hasła i flagi, lecz także modlitwa i posty. Wielki naród, ale wyjałowiony duchowo, umiera, bo upadają jego wartości, ale także dlatego, że znika chroniąca go duchowa tarcza pozostawiając wolne pole siłom demonicznym, które działają przez wszystkie możliwe rodzaje degeneracji moralnej, uzależnienia, sekty, a czasem wprost opętania (to przypadek m.in. Włoch, gdzie działa wielu satanistów a egzorcyści mają pełne ręce roboty). Tak więc duchowa płaszczyzna walki jest nie mniej ważna, niż ta materialna, a przygotowanie do walki duchowej nie mniej istotne niż dobra kondycja fizyczna i psychiczna.

 

Dopiero ciężka praca nad sobą i osiągnięcie wysokiego poziomu rozwoju charakteru, moralności, duchowości i wiedzy, sprawi, że nacjonaliści staną się prawdziwą elitą, i swoim przykładem będą mogli pociągać za sobą społeczeństwo. Jednocześnie będą też gotowi, by godnie i z pożytkiem dla innych zajmować różnego rodzaju stanowiska kierownicze, od firm, przez uniwersytety, stowarzyszenia i organizacje pozarządowe aż po najwyższe urzędy w państwie. I dopiero, kiedy faktycznie na czele narodu i państwa staną ludzie doskonali, mający szacunek i poparcie reszty społeczeństwa, będzie można mówić o urzeczywistnieniu Wielkiej Polski. Oczywiście, to wykucie nowych ludzi i nowej elity nie nastąpi z dnia na dzień, ani nawet z roku na rok, ale jest to wizja, która powinna być zasadniczym celem formacji, zarówno w ramach organizacji narodowych, jak i indywidualnej. Bez tego, to znaczy bez wykształcenia naprawdę wielkich ludzi, ruch narodowy będzie skazany na trwałe pozostanie tylko kółkiem zainteresowań albo zrzeszeniem frustratów, którzy, nawet mimo pewnych sukcesów, nie będą w stanie nic w państwie trwale zmienić – i tę wizję, trzeba mieć zawsze przed oczami, biorąc się za jakąkolwiek działalność.

 

Może ten cały wywód niektórym może wydawać się niedzisiejszy, naiwny albo wręcz śmieszny, ale przypominam, że w tym dzisiejszym świecie, opartym na relatywizmie, hedonizmie i bylejakości, wszystkie wartości są niedzisiejsze i śmieszne. Dlatego naszym zadaniem nie jest dostosowywać się do tego świata, ale to, by „przechowywać ideałów czystość”, a z czasem „dać im moc i zbroję, by z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość”, jak napisał niegdyś Adam Asnyk. Dokonać tego możemy przez naszą ciężką pracę, hartowanie ducha, a także – przede wszystkim! – bezkompromisową walkę o wprowadzenie tych ideałów we własne życie.

 

Jak bowiem pisał wspomniany już Degrelle: „„Możemy wyjść z tego upodlenia jedynie drogą gigantycznej naprawy moralnej, od nowa ucząc ludzi miłości, poświęcenia życia, walki i umierania za wyższy ideał. W epoce, gdy ludzie żyją tylko dla siebie, setki i tysiące ludzi muszą żyć nie dla siebie, ale dla zbiorowego ideału, z góry zgadzając się dlań na wszelkie ofiary, wszelkie upokorzenia i wszelkie bohaterstwo. Jedyne, co się liczy to wiara, płomienna ufność, całkowite wyzbycie się egoizmu i indywidualizmu, dążenie by całym sobą służyć – bez względu, jak niewdzięczna będzie to służba, bez względu gdzie, bez względu jak – sprawie przerastającej człowieka, która domaga się wszystkiego, niczego w zamian nie obiecując. Liczą się tylko zalety duszy, drżenie, dar całkowity, pragnienie, by postawić ideał ponad wszystkim, całkowicie bezinteresownie.

Nadchodzi godzina, gdy dla ocalenia świata potrzebna będzie garść bohaterów i świętych, którzy dokonają Rekonkwisty”.

 

 

Na koniec muszę dodać, że cały ten artykuł, to tylko pewien zarys kwestii, składających się na formację osobowości, siłą rzeczy przestawiony skrótowo i bez wielu przykładów, ale mam nadzieję, że w przyszłości kwestie te doczekają się osobnego, szerszego opracowania. Polski ruch narodowy przed wojną wydał wielu wybitnych myślicieli i pisarzy, i chociaż ich dorobek przez wiele lat był zapomniany to teraz, gdy obecnie polski ruch nacjonalistyczny jest jednym z najprężniej się rozwijających w Europie, następuje ponowne odkrycie ich dzieł. Dlatego też liczę, że wraz z gwałtownym rozwojem naszego środowiska nastąpi również gwałtowny rozwój refleksji na tematy moralne, etyczne i kulturalne, które zajmowały bardzo ważną rolę w tradycji nie tylko polskiej idei narodowej, ale polskiej tradycji w ogóle.

 

Sylwia Mazurek